Trwa ładowanie...

Chciałbyś je zobaczyć. Podziemia zamknięte dla turystów

Na pewno niejeden turysta po zwiedzeniu udostępnionych turystycznie podziemi sowiogórskich, jaskiń jurajskich czy kopalń górnośląskich zadał sobie pytanie: jak dużo jeszcze tego rodzaju obiektów podziemnych znajduje się na terenie Polski? Czy są inne tego typu miejsca kryjące nierozwikłane zagadki? A może wszystko zostało odkryte, przebadane i po prostu nic ciekawego pod ziemią się już więcej nie kryje? Okazuje się, że ciągle jeszcze są takie spowite mrokiem korytarze i komory, które czekają na udostępnienia. Były też takie, po których nie ma już prawie śladu. Pisze o nich Tomasz Rzeczycki.

Chciałbyś je zobaczyć. Podziemia zamknięte dla turystówŹródło: Wikimedia Commons - Uznanie Autorstwa CC BY, fot: Freta
d3g3u36
d3g3u36

Cóż takiego jest w podziemiach, że przyciągają one uwagę tysięcy ludzi, rozpalając ich wyobraźnię? Jednych pociągają domniemane skarby, innych ciągnące się nie wiadomo dokąd przejścia, a jeszcze innych pochłania tajemnicza przeszłość obiektów podziemnych i hipotezy co do ich domniemanego przeznaczenia. Wspólnym mianownikiem jest wielka niewiadoma, kryjąca się pod powierzchnią ziemi. Oto garść przykładów różnego rodzaju podziemi, które nie doczekały się udostępnienia turystycznego. Jak na razie...

Piryt z uranem

Na północny wschód od Gór Świętokrzyskich leży miejscowość Rudki. Funkcjonowała tam kopalnia pirytu „Staszic”, uruchomiona po pierwszej wojnie światowej. W czasach Polski Ludowej przez kilkanaście lat strategicznym surowcem ubocznym wydobywanym w Rudkach był uran. Było to właściwie jedyne istotne miejsce pozyskiwania polskiego uranu poza Sudetami. W latach 1956-1967 pozyskano tam ponad 5006 ton rudy uranowej. Kupowały ją Zakłady Przemysłowe R-1 w Kowarach, które następnie sprzedawały ją do Związku Radzieckiego. W 1970 r. kopalnia w Rudkach została zamknięta. Powstał więc pomysł, aby na głębokości dwustu metrów urządzić podziemną trasę turystyczną. Jednak wyrobiska zostały przeznaczone do likwidacji. O planach udostępnienia pirytowych chodników świadczą więc tylko wzmianki w periodykach krajoznawczych z tamtego okresu.

Mimo szczerych chęci nie udało się jak dotąd zaadaptować w sposób profesjonalny do zwiedzania podziemi Miedzianki (nie mylić z Miedzianką na Dolnym Śląsku)
, położonej na zachód od Kielc. Wydobywano tam rudy miedzi, prace górnicze prowadzili także m.in. Niemcy podczas drugiej wojny światowej. Pomysł udostępnienia tych podziemi upadł bodajże po raz pierwszy w 1987 r. Na początku XXI wieku zaangażował się w tym kierunku jeden z kieleckich pasjonatów, który nawet był gościem Forum Podziemnych Tras Turystycznych w Zabrzu. Dzisiaj w Miedziance można zwiedzać muzeum górnicze, ale to jeszcze nie to samo co trasa podziemna.

Murowaną frekwencję miałyby bez żadnej wątpliwości podziemia zakopiańskie. W maju 1963 r. katowicka „Trybuna Robotnicza”, powołując się na Polską Agencję Prasową, podawała: „Niedługo czeka turystów jeszcze jedna nowa atrakcja. Będzie nią wycieczka do tatrzańskich kopalni, do starych wyrobisk górniczych, w których przed kilkuset laty tatrzańscy górnicy wydobywali rudę żelazną dla hut mieszczących się w dzielnicy zwanej dzisiaj Kuźnice. Trwają już pierwsze prace rozpoznawcze, które mają na celu zorientowanie się, jakie odcinki tatrzańskich kopalń nadają się dla ruchu turystycznego”. Zapowiedź okazała się pustą obietnicą. Do dzisiaj, spacerując w głąb Doliny Kościeliskiej, mija się tylko zakratowane wejście do starej sztolni, tuż przy szlaku turystycznym.

d3g3u36

„Będziemy zwiedzać olkuskie podziemia!” – informowała triumfalnie małopolska gazeta sportowa „Tempo” w 1967 r. Rzeczywiście, Olkusz obok Bytomia i Tarnowskich Gór był miastem, spod którego w przeszłości wydobyto spore ilości rud srebra. Pozostałością po tym były roznosy sztolni i pogwarkowskie wyrobiska. Członkowie oddziału Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego w Olkuszu przez lata czynili starania, aby udostępnić do zwiedzania część podziemi. Uzyskano nawet zgodę władz centralnych, po czym zabrano się do ustalenia, które konkretnie fragmenty wyrobisk można przeznaczyć na cele turystyczne. Jednak w wyniku trudności technicznych, na jakie napotkano, w 1969 r. zrezygnowano z udostępnienia olkuskich sztolni. Czy słusznie?

A propos wspomnianych przy okazji Tarnowskich Gór. Dobrze znane penetratorom podziemi tarnogórskich są trzy ogromne podziemne komory pod szybem Staszic, w których do początku XXI wieku funkcjonowały pompy wodne. Tutejsza stacja pomp dostarczała wody spożywczej do sieci wodociągowej miast górnośląskich, jednak na skutek podwyższonej ilości substancji szkodliwych została decyzją władz sanitarnych wyłączona z użytku. Przez lata pojawiały się nieśmiałe pomysły, żeby ten podziemny zabytek techniki udostępnić zwiedzającym. Jak na razie bez specjalnej zgody gospodarza obiektu nie jest łatwo obejrzeć to miejsce.

Eksploratorzy.com.pl
Źródło: Eksploratorzy.com.pl, fot: Muszkieter

Pierogi w hitlerowskiej sztolni?

Niemałe emocje poszukiwaczom przygód dostarczały pogórnicze podziemia w Stolcu koło Kamieńca Ząbkowickiego, znajdujące się kilkanaście kilometrów na północ od Gór Złotych. Istnienie tego miejsca od dawna nie stanowiło sekretu, gdyż ciekawy opis wędrówki podziemiami tamtejszej kopalni serpentynitu zamieściła w połowie czerwca 1958 r. jedna ze śląskich gazet. Przyrodnikom skałki stoleckie znane były za sprawą tamtejszego rezerwatu przyrody. Aurę tajemniczości miejscu przydawały niestworzone hipotezy o tym, czego tu rzekomo Niemcy nie mieli produkować podczas drugiej wojny światowej. W czerwcu 2000 r. miałem okazję penetrować część tych podziemi wraz z Martą Szumską ze Złotego Stoku i z grupą eksploratorów z Kalisza. Cóż, jak to zwykle bywa, krążące opowieści były o wiele ciekawsze od tego, co ujrzały nasze oczy. Później nie było już tak prosto powtórzyć wizytę. Ze względu na to, że w podziemiach stoleckich zimą hibernują nietoperze, wejście zostało zabezpieczone kratą. I chyba brak już nadziei, by w dającej się przewidzieć przyszłości podziemia te zostały wykorzystane do innych celów...

d3g3u36

Rudki, Olkusz czy Stolec to tylko wybrane przykłady kopalń, które nie doczekały się turystów w skali masowej. Warto przy okazji wspomnieć o kopalnianych namiastkach, czyli górniczych sztolniach ćwiczebnych, jakie otwierały podwoje przed laikami. Jedną z najbardziej znanych była sztolnia przy szybie Gabriel w Wałbrzychu. Przegrała z kolekcjonerami złomu, niestety. A czy ktoś pamięta o sztolni szkoleniowej, zbudowanej w głębi pagórka na terenie Kopalni Węgla Kamiennego Radzionków koło Bytomia? Udostępniono ją turystom 3 czerwca 1967 r. Trudno powiedzieć, na jak długo. Od kilku lat teren byłej radzionkowskiej kopalni zajmuje baza paliw.

Jeśli nie dla turystów, to może by tak zaadaptować podziemia dla celów gastronomicznych? Oczami wyobraźni widzę już czytelnika ziewającego ze znudzenia. Bo cóż zajmującego może być w tym, że niektóre piwnice Starego Miasta w Lublinie czy Sandomierzu planowano przekształcić w restauracje i winiarnie? Prawda, ale były i bardziej surrealistyczne pomysły. W 1969 r. rozważano całkiem serio pomysł, aby wykute w skałach wyrobiska koło Świecia w powiecie lubańskim na Pogórzu Izerskim przekształcić w... bar. „Jest to miejsce odwiedzane przez wielu turystów. Grota stanowi fragment zbudowanej przez hitlerowców podziemnej fabryki, która produkowała rakiety. Bar w grocie pomieści 40 osób” – pisała wówczas prasa.

Dzisiaj, kiedy podziemia wykute przez więźniów hitlerowskich w różnych miejscach Sudetów kojarzą się raczej z martyrologią tysięcy istnień ludzkich, takie zamiary wydają się być trudne do zrozumienia. Okazuje się jednak, że podobne pomysły były po drugiej wojnie światowej realizowane! Wprawdzie nie w podziemiach, lecz na terenie byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. W 1946 r. w byłej wartowni tegoż obozu funkcjonowała kasa biletowa, sprzedająca bilety wstępu dla zwiedzających. Jak by tego było mało, to w budynku dawnego działu politycznego w obozie Oświęcim I założono bar z wódką, a w oknach umieszczono reklamy zapraszające do wnętrza. Skoro w Auschwitz było można, to czemu nie pod Lubaniem...

d3g3u36

Wiosną 1999 r. brałem udział w Forum Podziemnych Tras Turystycznych w Głębokiem koło Międzyrzecza. Na konferencji prasowej jedna z dziennikarek zadała wtedy dosyć naiwne pytanie o to, czy są w Polsce znane jakieś tajemnicze tunele wiodące do zamków, za pomocą których załoga mogłaby się niepostrzeżenie wymknąć podczas oblężenia. Nie wiadomo dlaczego, w masowej wyobraźni funkcjonuje mit o istnieniu tego rodzaju tuneli. Jakoś projektanci średniowiecznych zamków nie byli tak nierozsądni, aby planować drążenie podziemnych korytarzy, dzięki którym nieprzyjaciel miałby ułatwione zadanie podczas oblężenia. Ten absurdalny mit podtrzymał kilka lat temu jeden z polskich reżyserów, umieszczając w pewnym serialu scenę sugerującą, że poprzez studnię na dziedzińcu zamku Czocha w Leśnej można gdzieś tam wyjść hen, poza zamkiem.

Facebook.com/Perkun.Eksploracje
Źródło: Facebook.com/Perkun.Eksploracje, fot: Perkun

Śmierć pod zarwanym stropem

Czy to znaczy, że nie ma żadnych intrygujących zamkowych podziemi, o których warto powiedzieć? Oczywiście, jeśli nie liczyć jaskini pod Wawelem w Krakowie. Ano zobaczmy... „Pod ruinami zamku obronnego w Iłży znajdują się tajemnicze lochy i podziemia. Podziemny labirynt nie został jeszcze dokładnie zbadany”. Taką enigmatyczną wzmiankę zamieścił periodyk krajoznawczy „Ziemia” wydany w 1973 r. Cóż, na legendzie się skończyło. Współcześnie wędrować można tylko po naziemnej części ruin tego byłego zamku biskupów krakowskich.

d3g3u36

O podziemnej fabryce pod górą Ryszarda w Bolkowie na Dolnym Śląsku legendy krążyły praktycznie od zakończenia wojny. Do 2008 roku jej istnienie było wielokrotnie kwestionowane. Jednak w ciągu dziesięciu lat intensywnych prac eksploracyjnych prowadzonych z inicjatywy Mieczysława Bojki udało się dotrzeć do wnętrza obiektu. Niestety, późniejsza koncepcja adaptacji obiektu na cele turystyczne do dziś nie została zrealizowana. Przyczyną były i są wysokie koszty

Swoje pięć minut miały kiedyś Prabuty. W 1972 r. prasa ogólnopolska, w tym „Kurier Polski”, podały, że zapadła decyzja udostępnienia części prabuckich lochów pomiędzy głównym wejściem a kościołem. Słuch potem zaginął o tej inicjatywie. W 2002 r. na krótko, za sprawą swoich podziemi, na czołówki serwisów informacyjnych przebiła się Bystrzyca Kłodzka. Otwarto tam dosyć uroczyście odcinek trasy podziemnej wiodącej piwnicami pod śródmieściem. I niedługo później bardzo szybko, za to już bez żadnego rozgłosu, trasę zamknięto, motywując to względami bezpieczeństwa.

Niebezpieczne były podziemia Świdnicy, miasta znanego w czasach PRL-u raczej za sprawą stacjonujących tam oddziałów Armii Radzieckiej. Oto 16 lutego 1967 r. zdarzył się śmiertelny wypadek w świdnickich podziemiach. Zginął trzynastoletni uczeń Szkoły Podstawowej nr 12, Ryszard Tomaszewski. Po prostu zarwał się strop podziemnego korytarza pod parkiem przy ul. Sikorskiego. Zwłoki chłopaka tego samego dnia odkopali żołnierze. Wypadek ten z pewnością uzmysłowił konieczność zabezpieczenia podziemi, a raczej nie ich udostępniania. Wkrótce jednak sprawa ucichła. W późniejszych latach o istnieniu korytarzy w ceglanej obudowie pod śródmieściem przypominali niekiedy dziennikarze. W 1997 r. opis spaceru tymi podziemiami zamieścił „Tygodnik Wałbrzyski”. Nic to nie dało. Nawet sukces osiągnięty przez gospodarzy tras podziemnych w nieodległych Górach Sowich nie skłonił władz Świdnicy do przygotowania własnej.

d3g3u36

„Tajemnica koszalińskich podziemi” – pod takim chwytliwym tytułem ukazał się w 1948 r. w prasie górnośląskiej jeden z artykułów. Pierwsze lata powojenne obfitowały w relacje o znalezionych skarbach, dziwnych przejściach podziemnych, schronach czy bunkrach pozostawionych przez Niemców. Nawet w relacjach prasowych z niemal kompletnie zburzonego Kostrzyna nad Odrą przewijał się wątek wejść do podziemi. Jak na ironię, to ostatnie miasto na przełomie XX i XXI wieku zostało przyjęte do Stowarzyszenia Podziemne Trasy Turystyczne Polski, chociaż żadnej trasy podziemnej w tym mieście nie było i dotąd nie ma. Ale cóż, mamy swobodę stowarzyszania się i opłacania składek członkowskich. A odkryty w 2013 r. podziemny kanał pod ruinami kostrzyńskiego Starego Miasta może kiedyś będzie można przemierzać suchą stopą, słuchając opowieści o oblężeniu miasta w 1945 r. Rozmarzyłem się.

Domniemane nieznane podziemia pod miastem miały się znajdować rzekomo w Kłobucku, niewielkim miasteczku położonym blisko Częstochowy. Rozważania na ten temat ukazały się w jednym z wojewódzkich miesięczników w marcu 1982 r., a więc na początku stanu wojennego. Być może był to celowy zabieg, aby odciągnąć myśli czytelników od ponurej rzeczywistości tamtego okresu. Jednak przy okazji doszło do niezamierzonego chyba paradoksu. Bo oto władza, tępiąca wszelkie oznaki tak zwanej podziemnej działalności politycznej, zezwoliła na druk tekstu „podziemnego”.

Efektowne schrony podziemne znajdują się w kilku miejscach w Jeleniej Górze. Pod koniec XX wieku duży opis tychże podziemi wydrukowano w „Nowinach Jeleniogórskich”, poźniej w prasie dolnośląskiej i kilku portalach internetowych. I w tym przypadku schrony te nie doczekały się udostępnienia turystycznego i czekają może na lepsze czasy.

d3g3u36

Trudno wymieniać wszystkie tajemnicze i nie do końca zbadane podziemia w Polsce, ciągle czekające na to, aż znajdzie się dobrodziej, który sypnie groszem, by tchnąć nowe życie w chłodne, mroczne i wilgotne komory i korytarze. Ale nie traćcie nadziei. Co można było zwiedzać z przewodnikiem i światłem elektrycznym w 1946 r.? Jurajską jaskinię Smoczą Jamę, kopalnię soli kamiennej w Wieliczce i chyba nic więcej. Kto wtedy myślał o bezpiecznym zwiedzaniu Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego, sztolni walimskich czy choćby fragmentu podziemi zamku Książ i Twierdzy Kłodzkiej? Mało kto? Ano właśnie...

d3g3u36
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3g3u36