Japońscy turyści pokutują za graffiti
Japońskie tygodniki i stacje telewizyjne wykryły autorów japońskich graffiti na kopule słynnej florenckiej katedry. Zostali surowo ukarani, a Włosi wzdychają: „Szkoda, że tak nie dzieje się u nas” czytamy w "Rzeczpospolitej".
_ Japońskie tygodniki i stacje telewizyjne wykryły autorów japońskich graffiti na kopule słynnej florenckiej katedry. Zostali surowo ukarani, a Włosi wzdychają: „Szkoda, że tak nie dzieje się u nas” czytamy w \"Rzeczpospolitej\". _
Włochy odwiedza rocznie blisko 5 milionów turystów z Japonii i należą oni do ulubionych gości. Są bogaci, spokojni, uprzedzająco grzeczni i zgodni.
Jeśli Włoch chce powiedzieć, że ktoś szasta pieniędzmi, powiada: „Kupuje jak Japończyk w sklepie z pamiątkami”. Są ukochanymi klientami włoskich taksówkarzy i właścicieli restauracji, bo płacą bez szemrania każdy podsunięty rachunek.
Wczoraj Włosi pokochali ich jeszcze bardziej. W Japonii zorganizowano polowanie na wandali, którzy zostawiali po sobie ślady na kopule Brunelleschiego katedry Santa Maria del Fiore we Florencji. Jeden z japońskich turystów zobaczył tam japońskie graffiti, oburzył się, sfotografował i po powrocie do kraju zainteresował sprawą japońskie media. Te uznały, że graffiti przynoszą wstyd Japonii, i postanowiły napiętnować sprawców.
Fotografie w japońskiej telewizji, w dwóch najpopularniejszych japońskich dziennikach „Yomiuri Shimbun” i „Asahi Shimbun”, z pytaniem, kto widział?
W kilku przypadkach identyfikacja sprawców była prosta. Na przykład uczennica żeńskiej szkoły w Gifu wypisała na marmurze pisakiem swoje imię i nazwisko. Podobnie zrobiło trzech studentów uniwersytetu w Kioto. Co więcej, ślad po sobie zostawił również nauczyciel i trener drużyny baseballowej szkoły w Mito. Nie podpisał się, ale w identyfikacji pomogli widzowie i czytelnicy. Do kamery tłumaczył: „Słyszałem, że napis na kopule przynosi autorowi szczęście”. Trenerowi przyniósł jednak pecha, bo został natychmiast zwolniony. Studentom grozi wyrzucenie z uczelni, a uczennice zostały zawieszone na dwa tygodnie, podobnie jak towarzysząca im w wycieczce do Włoch nauczycielka.