Trwa ładowanie...

Serwis Odyseusz MSZ w praktyce - dziennikarka WP przetestowała go w Tunezji

Ministerstwo Spraw Zagranicznych na stronie odyseusz.msz.gov.pl zachęca to rejestracji chwytliwym sloganem "te kilka minut może uratować Twoje życie". Marta Klimczak, przebywająca właśnie w Tunezji dziennikarka WP, miała okazję ten system przetestować.

Serwis Odyseusz MSZ w praktyce - dziennikarka WP przetestowała go w TunezjiŹródło: Natalia Silaeva - Shuttertsock
d4zrgog
d4zrgog

Ministerstwo Spraw ZagranicznychSpraw Zagranicznych na stronie odyseusz.msz.gov.pl zachęca do rejestracji chwytliwym sloganem "Te kilka minut może uratować Twoje życie". Marta Klimczak, przebywająca właśnie w Tunezji dziennikarka WP, miała okazję ten system przetestować.

Serwis „Odyseusz” został stworzony dla osób, dla których dalekie podróże i długie podróże stanowią znaczną część życia zarówno prywatnego czy zawodowego. MSZ zapewnia, że w przypadku wystąpienia sytuacji nadzwyczajnych za granicą, będzie mógł skontaktować się szybko z wszystkimi zarejestrowanymi polskimi obywatelami, udzielić niezbędnych informacji oraz pomocy poprzez właściwą placówkę dyplomatyczno-konsularną.

Marta Klimczak, przebywająca właśnie z Tunezji wraz z grupą polskich dziennikarzy, którzy przyjechali tam na zaproszenie tunezyjskiej rządowej organizacji turystycznej, zarejestrowała się w serwisie Odyseusz. Niestety po zamachu w Susie nie otrzymała od MSZ żadnych informacji. Jak dowiedziała się na miejscu, nie była jedyną osobą w takiej sytuacji.

- Przed wyjazdem do Tunezji zarejestrowałam się w programie MSZ Odyseusz. Minęły 4 godziny od zamachu i nikt się ze mną nie skontaktował. Dopiero, gdy opisałam sprawę na Twitterze, przedstawiciel MSZ zadzwonił i powiedział, że powinnam dostać smsa. Wszyscy przebywający w Tunezji podobno go dostali. Nie otrzymałam jednak żadnej wiadomości, a smsy od innych osób dochodziły do mnie bez problemu. Później okazało się, że inna osoba z mojej grupy jest zarejestrowana w systemie Odyseusz i również nie dostała smsa - relacjonuje Klimczak.

d4zrgog

Przed wyjazdem do #Tunezja zarejestrowalam sie w programie Odyseusz @MSZ_RP. 4 godz po zamachu nie dostałam żadnej info. Czyli jak to działa

— Marta Klimczak (@MMKlimczak) czerwiec 26, 2015

- Przed wyjazdem sprawdzałam stronę MSZ. Można było na niej znaleźć stary komunikat z ostrzeżeniem dla turystów, jeszcze sprzed zamachu w muzeum Bardo. Póki nie zostanie opublikowany nowy, obowiazują zawarte w nim informacje - dodaje dziennikarka. Od maja 2014 r. Ministerstwo Spraw Zagranicznych odradza wyjazdy do tunezyjskich miejscowości Bizerte, Tabarka, Hammamet, Tunis i Sousse oraz na wyspę Dzerba.

Kontrowersyjna kampania zachęcająca do wyjazdów do Tunezji

- Zapytałam MSZ, dlaczego nie komentują dużej kampanii #TunezjaJadęTam, skoro sami odradzają podróżowanie do tego kraju. Zdają sobie przecież sprawę, że ich komunikat dociera do dużo mniejszej grupy Polaków niż ta kampania. Dostałam odpowiedź, że MSZ nie może zabronić wyjazdów. Zapytałam, czy gdyby było naprawdę niebezpiecznie, zablokowaliby kampanię obcego państwa na terenie Polski. Nie dostałam odpowiedzi.

d4zrgog

Kampania #TunezjaJadęTam została przeprowadzona przez Tunezyjski Urząd d/s Turystyki w kilku krajach na świecie. Znane osoby, w Polsce m.in. aktorka Joanna Jabłczyńska czy Robert Makłowicz, firmowały swoją osobą tę inicjatywę. Jej głównym założeniem było przekonanie turystów, że Tunezja to wciąż atrakcyjny, a zarazem bezpieczny kierunek wakacyjny. Miała ona również na celu uratowanie przemysłu turystycznego tego kraju przed zapaścią, co wiązałoby się z utratą pracy przez tysiące osób.

d4zrgog
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4zrgog