Trwa ładowanie...
01-02-2012 17:09

Przez Egipt na desce

Do Egiptu jeździmy, by zwiedzać starożytne zabytki, opalać się nad basenem, nurkować czy też uprawiać trekking wśród pustynnych krajobrazów. Można też... spróbować poznać kraj i jego mieszkańców, jeżdżąc na deskorolce. Czy kraina faraonów jest interesującym miejscem dla pasjonatów 4 małych kółek?

Przez Egipt na desceŹródło: Adam Szostek
d1utrbg
d1utrbg

Do Egiptu jeździmy, by zwiedzać starożytne zabytki, opalać się nad basenem, nurkować czy też uprawiać trekking wśród pustynnych krajobrazów. Można też... spróbować poznać kraj i jego mieszkańców, jeżdżąc na deskorolce. Czy kraina faraonów jest interesującym miejscem dla pasjonatów 4 małych kółek?

Stanowczo tak! Skateboarding, coraz popularniejszy wśród polskiej młodzieży, jest wciąż w Egipcie nowością, i to właśnie, w połączeniu z niepowtarzalnym klimatem państw Bliskiego Wschodu, zaciągnęło nas nad Nil. Oczywiście jazda po ulicach *Kairu *nie była jedynym celem naszego dwutygodniowego wyjazdu. Chcieliśmy też rzucić okiem do wnętrza piramidy, przejść się po pustyni, zobaczyć mumię ryjówki i spędzić Sylwestra nad Nilem. Pomysłów było sporo, więc od pierwszego dnia zabraliśmy się do roboty.

Kair - matka świata
Wyobraźcie sobie połowę ludności Polski w jednym, totalnie zatłoczonym mieście. Osoby w autach, stoją w całodobowych korkach, trąbiąc przy każdej możliwej okazji, Osoby bez aut tłumnie wypełniają ulice i uliczki, często zaczepiając i próbując coś sprzedać. Wszystko razem to chaos w czystej postaci - Warszawa w godzinach szczytu to sielankowe popołudnie w porównaniu ze stolicą Egiptu!

Ulokowaliśmy się w hostelu znajdującym się na dachu jednej z kamienic w centrum, po czym, z lekkimi obawami rzuciliśmy się w uliczny chaos, licząc że w jakiś sposób uda nam się przetrwać w tej szalonej, lecz mającej swój specyficzny urok, metropolii. Lekko nie było - zawzięcie walcząc z ulicznymi sprzedawcami... wszystkiego, poznawaliśmy ciekawsze (i mniej ciekawe także) zaułki, bazary, meczety i inne miejsca, przyglądając się życiu przeciętnych kairczyków. Ich niesamowita odporność na stres dnia codziennego jest naprawdę godna pozazdroszczenia, my wytrzymaliśmy jedynie tydzień, chyba tylko dzięki gościnności lokalnych studentów, którzy mocno przyłożyli się do tego, byśmy zapamiętali miasto w samych pozytywach.

d1utrbg

W grobowcach faraonów *Kiedyś piramidy najechał *Napoleon, potem zwiedzał je Tomek Wilmowski, Lara Croft biegała tam w przykrótkich szortach, a niedawno oberwało im się poważnie od Transformersów. Przyszła pora i na nas! Wskoczyliśmy w miejski autobus i ruszyliśmy do Gizy, a stamtąd, odmawiając przejażdżki na wielbłądzie/ośle/koniu, kupna papirusu, chusty i posążków Sfinksa, dotarliśmy pod piramidę Cheopsa. Cały pomysł wielkich stożkowatych grobowców sprzed 4500 lat robi wrażenie, szczególnie gdy ucieknie się od tłumów i podziwia je w samotności od strony pustyni.

Jeszcze lepiej wypadają sporo starsze wersje piramid ulokowane w Sakkarze. Choć ciężko się tam dostać (w naszym wypadku oznaczało to autostop, wywołanie sensacji w jednej wiosce i godzinny spacer przez pustynię), lecz prawie zupełny brak turystów i przyjemność z kręcenia się po okolicy, gdy nikt nie próbuje cię na siłę wsadzić posadzić na camelu, jest po prostu bezcenna. A mumię ryjówki widzieliśmy w Muzeum Egipskim. Serio!

Jeśli byliście w ciekawych miejscach i chcecie podzielić się swoimi opowieściami i zdjęciami - piszcie do nas na adres: turystyka@serwis.wp.pl

Aleksandria - pełna kulturka *Przebywanie w Kairze dłużej niż tydzień grozi poważnymi chorobami płuc, więc, by nieco zmienić klimat, przemieściliśmy się do Aleksandrii. Na początku postawiliśmy na rozwój kulturalny i odwiedziliśmy słynną *Bibliotekę Aleksandryjską, a także fortecę, stojącą na miejscu jednego z siedmiu cudów świata antycznego - latarni Faros.

d1utrbg

Miasto, rozciągnięte wzdłuż wybrzeża Morza Śródziemnego jest naprawdę nowoczesne, co szybko skłoniło nas do pośmigania po okolicy na desce. Nie zawiedliśmy się – deskorolkowych miejscówek było naprawdę sporo. Najlepiej wypadła główna promenada oraz marmurowe place w jej okolicy, na których można było naprawdę poszaleć, a nawet spotkać egipskich pasjonatów deskorolki.

200% wakacji *Końcówkę wyjazdu przeznaczyliśmy na wypoczynek, a do tego najlepiej nadawał się półwysep Synaj. Na pierwszy plan poszła lekko zapomniana wioska nad *Morzem Czerwonym - Nuweiba. Plaża, pustynia, góry i jeżdżenie po okolicy w poszukiwaniu obiadu (z powodów nieznanych większość lokali była zamknięta) szybko nas jednak znudziło i zmieniliśmy miejsce pobytu na pobliski Dahab. Tam opcji relaksu (i szamy też!) było dużo więcej - morze, palmy, nowi egipscy znajomi i ciekawe miejsca do nurkowania pozwoliły nam nieco podładować się przed powrotem do kraju.

Podróż po *Egipcie *na własną rękę, choć krótka, okazała się doskonałą odskocznią od naszej polskiej zimy i tradycyjnego, wysokoprocentowego Sylwestra. Co prawda w dwa tygodnie wiele nie da się zobaczyć, ale to tylko nas motywuje by wrócić tam na dłużej. A jak wrócimy, to na pewno damy znać!

tekst: Adam Szostek
blog: www.longandroll.blogspot.com

Jeśli byliście w ciekawych miejscach i chcecie podzielić się swoimi opowieściami i zdjęciami - piszcie do nas na adres: turystyka@serwis.wp.pl

d1utrbg
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1utrbg