Jest już popołudnie. Pomiędzy krzakami jałowca i karłowatej sosny widać wyraźnie siodło przełęczy – najwyższy punkt naszej wspinaczki. Chwilę przyglądamy się leżącej pod nami dolince, przez którą dość leniwie wije się Lena, i schodzimy po drugą partię naszego dobytku – sprzęt biwakowy i jedzenie.