Puste miasteczko, sklepy zakratowane w obawie przed napadem. Krążyłam po bezludnych ulicach, aż w końcu dotarłam do parku. Mały betonowy plac, kilka drzew, a między nimi… Uniosłam brwi ze zdumienia.
Najnowszy felieton Beaty Pawlikowskiej dla WP Turystyka.