Trwa ładowanie...

Wróciła do Polski z emigracji. Pół roku później… pakowała walizki

Kornelia jest 24-latką, którą już parę lat temu ciągnęło na Zachód. Zaczęła od słonecznej Kalifornii, potem została mieszkanką Londynu. Do czasu, bo zatęskniła za ojczyzną. Szybko stwierdziła, że Polska nie jest miejscem, gdzie chciałaby zatrzymać się na dłużej. Co jej tu nie pasuje?

Wróciła do Polski z emigracji. Pół roku później… pakowała walizkiŹródło: MissTwentysomething / Pixabay
d3cyto7
d3cyto7

Wizja zbliżającego się Brexitu zmusza wielu polskich imigrantów do przemyślenia, czy chcą być częścią brytyjskiego społeczeństwa. Od lat zmieniające się rządy w Polsce namawiają jednak i tak: "Wróćcie!". Jak zresztą i wszystkich rodaków za granicą. Autorka bloga "Miss TwentySomething" też wróciła, mając nadzieję, że Polska jest tym, czego szuka. Wcześniej przez łącznie 5 lat mieszkała w Kalifornii i Wielkiej Brytanii. Życie tam miało swoje plusy i minusy. Życie w Polsce tych drugich miało jednak nieco więcej. I chociaż tekst zaczyna się od tego "dobrego", to koniec końców, autorka nie z ich powodu znów mieszka w Londynie.

– Często dzieją się tu rzeczy, które nie powinny mieć miejsca w rozwijającym się kraju – czytamy. Z jej perspektywy, pierwsza wada Polski to maruderstwo. – Mam wrażenie, że ludzie narzekają z każdego możliwego powodu. Większość z nich wydaje się być ciągle zdenerwowana, smutna i nieszczęśliwa – zauważa w swoim wpisie niosącym się po sieci i radzi, by wziąć sprawy w swoje ręce. Dalej stwierdza, że w ojczyźnie trudno o profesjonalistów. – Wielu managerów nie nadaje się na stanowiska, które zajmują. Nie mają pojęcia o tym jak zarządzać – precyzuje zarzut. Z drugiej strony obrywa się szefom młodych osób, marzących o rozwoju, a jej zdaniem, stojących w martwym punkcie zawodowego życia.

Co jeszcze jest nie tak w Polsce, jak być według Kornelii powinno? Podkreślanie pochodzenia, właściwie wyłącznie ze strony rodowitych warszawiaków. Blogerka spotykała na swojej drodze takich, dla których fakt, że są ze stolicy, był na wagę złota. – Ja zdecydowanie wolę być nazwana „Słoikiem” niż Typowym Warszawiakiem – stwierdza. Nie lepsze zdanie ma o uniwersytetach. Przekonuje, że nie do pojęcia jest dla niej, by profesor zaliczał egzamin metodą "chybił-trafił", rzucając arkuszami albo w ogóle się na egzaminie nie pojawiał. Na koniec Kornelia nie zostawia suchej nitki na taksówkarzach korporacyjnych. Ona sama korzysta z Ubera i jest zszokowana, że zamówione auto nie podjedzie po nią w konkretne miejsca – bo kierowca boi się "kolegów" z korporacji.

Listę "grzeszków" mają zamykać polskie lotniska. – Nawet o 5 rano przejście przez kontrolę celna zajmuje 1.5 – 2.5 h i nie wyssałam sobie tego z palca. Panie przy ”gejtach” są strasznie niemiłe i nieludzkie. I nie spodziewajcie się, że wywołają Wasze nazwisko przy "final call" – ocenia młoda emigrantka. Czy to już koniec? Nie. – Mogłabym wymieniać bez końca – zaznacza, dodaje jednak, że wszystko, co napisała i ma w głowie, to jej subiektywna opinia. Intrygująca, trzeba zauważyć, bo dająca nową perspektywę. Od kilku miesięcy 24-latka znów jest obywatelką Londynu. Szczęśliwą, która krótki epizod w Polsce podsumowuje wiele mówiącym zdaniem: "Przede wszystkim przekonałam się raz na zawsze, że Polska nie jest krajem w którym chcę się osiedlić i sądzę, że powinno w końcu przestać dziwić polityków to, że młodzi ludzie wciąż emigrują".

#dziejesienazywo: Czy Polacy wrócą z emigracji?

d3cyto7
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3cyto7