Trwa ładowanie...
22-06-2017 15:11

47-latek zwolnił się z pracy, sprzedał dobytek i pojechał w podróż, której nie zapomni

Chcieć, znaczy móc – to dewiza, która stała się nagle bardzo bliska Brentowi Carrollowi. Idea wyruszenia w odległą podróż kiełkowała w jego głowie dość długo. W końcu zdecydował się wykonać wielki krok do przodu - zrezygnował z pracy, sprzedał swój dobytek, kupił motocykl i wyruszył w podróż wiodącą przez 15 krajów; podróż, której nie zapomni nigdy.

47-latek zwolnił się z pracy, sprzedał dobytek i pojechał w podróż, której nie zapomniŹródło: Facebook.com, fot: Myriam Perez Ward
d3w6vpk
d3w6vpk

Carroll przez lata pracował w straży przybrzeżnej w Portsmouth, w stanie Wirginia na Wschodnim Wybrzeżu USA. W wywiadach przyznaje, że zawsze marzył o podróży dookoła świata, o jakiejś odległej wyprawie. Swoje marzenia odkładał jednak przez długi czas. W 2016 r., mając na karku 47 lat, mieszkaniec Chesapeake postanowił przestać tylko mówić i myśleć, a zaczął działać. Zdecydował się na wyprawę z Deadhorse na północnym wybrzeżu Alaski do wysuniętego najbardziej na południe miasta Ameryki Południowej – do Ushuaia.

Shutterstock.com
Źródło: Shutterstock.com

Na podróż postanowił przeznaczyć nie tylko swoje oszczędności, ale też środki pochodzące ze sprzedaży znaczącej części swojego dobytku. Za zgromadzone pieniądze kupił stosunkowo nowy i szybki motocykl BMW, a chwilę później znajdował się już na trasie. Jego wielka przygoda rozpoczęła się w kwietniu ub. r., a zakończyła się nieco ponad miesiąc temu. Przez 13 miesięcy Amerykanin przemierzył 15 krajów i „wykręcił” prawie 70 tysięcy kilometrów. Jak mówi, tego, co spotkało go w czasie wyprawy, nie zapomni do końca życia – zwłaszcza ludzi, z którymi miał okazję nawiązać kontakt.

Mężczyzna przyznał, że był zaskoczony reakcją wielu obcych sobie osób, z którymi miał styczność na swojej drodze. Przyznał, że wiele z nich traktowało go po królewsku. Ludzie przyjmowali go pod swój dach i podejmowali tym, co mieli. Zwrócił szczególną uwagę na szczodrość mieszkańców Ameryki Środkowej i Południowej; na fakt, że wszystko, co dla niego robili, czynili bezinteresownie. Zdarzało się, że zwalniali mu np. swoją sypialnię, chcąc, by miał do swojej dyspozycji najwygodniejsze łóżko. Jak dodał, kontakt z tymi ludźmi czy ich codzienna obserwacja sprawiły, że nauczył się żyć nieco wolniej. Stara się też teraz wykazywać więcej cierpliwości.
- Świat, a przynajmniej zachodnia półkula pełna jest ludzi dążących do celu, którym zależy, a do tego szczęśliwych. Ludzie są wspaniali – powiedział Carroll cytowany przez „The Virginian-Pilot”. - Nie trzeba wcale cały czas być w jakimś wielkim pośpiechu. Kiedy zdecydujesz się zwolnić i pomyślisz chwilę albo dwie, to zdajesz sobie nagle sprawę, że świat jest naprawdę niesamowitym miejscem. Myślę, że ludzie w tym swoim pędzie, pracując od dziewiątej do piątej, zapominają o tym – opowiedział o swoim doświadczeniu.
Oczywiście, jak to zwykle bywa podczas tak długich podróży, nie zawsze da się wszystko przewidzieć. Przekonał się o tym, gdy dotarł do Gwatemali, gdzie zaczęła doskwierać mu niewielka gorączka i kaszel. Z czasem jego stan zaczął się jednak pogarszać. Temperatura ciała wzrosła, dodatkowo pojawił się olbrzymi ból i wysypka. Wkrótce okazało się, że winowajcą jest przenoszony przez komary wirus Zika. Nie był to koniec jego problemów. Po pięciu dniach leżenia w łóżku, gdy wychodził już na prostą i chciał ruszyć w dalszą drogę, miał kolizję z innym pojazdem. Stara się nie narzekać. Jak tłumaczy, podczas każdej podróży należy liczyć się z podobnymi niedogodnościami.

Shutterstock.com
Źródło: Shutterstock.com

Ale jego podróż to też niesamowite widoki. Stwierdził, że trudno jest opisać słowami to, co zobaczył i czego doświadczył podczas wielomiesięcznej wyprawy. Podróżował różnymi rodzajami dróg, spotkał wielu różnych ludzi, poznał najróżniejsze kultury i skosztował wielu lokalnych specjałów.
- Byłem przytłoczony radością; tym, że udało mi się tego dokonać, a zajęło mi to sporo czasu. Jednocześnie byłem pochłonięty pięknem tego wszystkiego – wyjaśnił Carroll.
Mężczyzna przyznał, że całą drogę udało mu się pokonać w znacznie krótszym czasie niż początkowo zakładał. Zmienił się też przebieg całej trasy – początkowo planował, że zrobi pętlę wokół Ameryki Północnej i Południowej. Ale teraz ma więcej czasu, by jeszcze raz przemyśleć to wszystko, co mu się przydarzyło i lepiej zaplanować kolejne cele.

d3w6vpk

Czym obecnie zajmuje się Brent Carroll? Chwilowo odpoczywa, ale tylko chwilowo. Apetyt rośnie w miarę jedzenia i Amerykanin planuje wkrótce zacząć realizować swoje największe marzenie – ruszyć w podróż dookoła świata. Ma to być samotna podróż, a jego głównym środkiem lokomocji będzie oczywiście motocykl. Nie chce zwlekać. Jak tłumaczy, jego ojciec zmarł, gdy miał 51 lat. On jest teraz niewiele młodszy. Przykład jego ojca pokazuje, że życie jest stanowczo za krótkie. Lepiej z niczym nie czekać.

Wybierasz się w podróż? Uważaj na granicy

d3w6vpk
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3w6vpk