Amsterdam, Holandia - tłumy, (prawie) wszędzie tłumy
Nigdy w życiu nie widzieliśmy takich tłumów na mieście. I tu nie chodzi o manifestacje, szczyt (bo był weekend) czy jakikolwiek inny niezależny powód. To norma. Wąskie uliczki zakorkowane ludźmi, do tego na każdym kroku rowerzyści. Dlatego podobno w okolicach dworca roi się od kieszonkowców. Tramwaje, pomimo, że każdy odjeżdża co 5, 6, 7 minut, ciągle zapełnione na maksa. To, co się działo na głównym Placu Dam przerosło nasze najśmielsze oczekiwania. Plac Św. Piotra przy audiencji się chowa! Jest jedno miejsce, do którego udało nam się uciec od tłumów - to dzielnica Jordan. Jak to często bywa - dawniej robotnicza i zaniedbana, dziś alternatywna, spokojna i modna. No i cicha. Klimatyczne podwórka, zwane "hoofies" to najcichsze miejsce w mieście. Słychać plusk wody z małych fontann i poidełek.