Chile - wieloryby w Cieśninie Magellana
Na najbardziej na południe wysuniętych krańcach Chile spotkacie zapalonych naukowców, dla których badanie zachowań ssaków-olbrzymów stało się nie tylko sposobem na życie, ale także pretekstem do stworzenia unikalnego projektu, któremu na imię Whalesound. Oto zapis rozmowy z Carlosem Valladaresem, jaką udało nam się przeprowadzić podczas zimowej wyprawy w okolice Cieśniny Magellana.
17.07.2013 | aktual.: 04.09.2013 15:57
Milesaway Travel: Carlos, dlaczego wieloryby i dlaczego południowe Chile?
Carlos Valladares: To proste. Wieloryby to najbardziej majestatyczne ze współcześnie żyjących na naszej planecie zwierząt. Niestety, wciąż niewiele wiemy na temat ich życia i zachowań społecznych. Na przeszkodzie stoją prozaiczne trudności związane z brakiem możliwości prowadzenia ciągłych obserwacji w ich naturalnym środowisku. Wykluczone są również jakiekolwiek badania laboratoryjne.
Jednym z najbardziej interesujących gatunków wielorybów są *humbaki *(Megaptera novaeangliae). Ssaki te można spotkać na obu półkulach. Ale tylko na półkuli północnej udało się jak dotąd przeprowadzić na szerszą skalę badania miejsc żerowania.
Osobniki mieszkające na półkuli południowej o wiele trudniej obserwować, zwykle bowiem poruszają się w niedostępnych wodach arktycznych. W latach 90. minionego stulecia grupa chilijskich naukowców odkryła niespodziewanie odosobnione miejsce, w którym długopłetwce karmią swe młode. Miejscem tym okazały się wody Cieśniny Magellana w pobliżu Wyspy Carlosa III.
Milesaway Travel:Czy to odkrycie miało jakieś konsekwencje? Nastąpił nagły przyrost liczby turystów i w związku z tym środków na badania?
CV: Od 1999 roku nieprzerwanie prowadzone są w tych okolicach obserwacje naukowe. Dzięki ciągłości prac dysponujemy obszerną dokumentacją, a zarazem identyfikacją fotograficzną osobników, a także badaniami molekularnymi, które dostarczają informacji na temat liczby ssaków, struktury populacji, trendów demograficznych i reprodukcyjnych. Turyści? Nie, na szczęście nie ma ich zbyt wielu. Po pierwsze, jesteśmy na przysłowiowym „końcu świata”. Z Punta Arenas to minimum 4 godziny drogi. Najpierw jeepem, a potem zodiakiem, a przecież wody cieśniny nie należą do najspokojniejszych (uśmiech). Po drugie, mówię „na szczęście”, ponieważ populacja waleni nie jest duża. Liczy mniej niż 150 osobników.
Milesaway Travel: Czyli projekt Whalesound to przedsięwzięcie dla wybranych...
CV: W pewnym sensie tak. Nasze wieloletnie badania dowodzą jednak, że dzięki przywiązaniu starszych osobników do miejsca oraz przyrostowi naturalnemu populacja naszych „podopiecznych” systematycznie i szybko rośnie (roczny przyrost wynosi 0,095 (!))
.
Sprzyjające warunki sprawiają, że jesteśmy świadkami procesu odbudowy populacji. Przy dużej obfitości pożywienia nie ma tutaj zbyt dużej konkurencji. Nie ma też walki o przetrwanie jak w innych, dużo gęściej „zawielorybionych” regionach planety.
Milesaway Travel: Czy Cieśnina Magellana jest całorocznym schronieniem dla humbaków?
CV: Nie. Oczywiście tak nie jest. „Nasze” wieloryby podążają szlakami migracyjnymi wzdłuż wybrzeży Ameryki Południowej podobnie jak ich krewni z wód Antarktydy. Interesuje nas jednak, jaki wpływ na ich migrację ma nieograniczony dostęp do pokarmu i krótsza trasa, którą mają do pokonania. Jak to wpływa na ich płodność?
Milesaway Travel: A co ze śpiewem? Czy wasze walenie śpiewają?
CV: I to jak! Choć wydawanie dźwięków przez wieloryby to wciąż nieodgadniona tajemnica, mamy na ten temat swoją teorię. Dostrzegamy wyraźne różnice między „chórkami” naszej subpopulacji a tysiącami „pielgrzymów” z Antarktydy. Otóż samce humbaków wydają z siebie powtarzalne i w miarę łatwe do zidentyfikowania dźwięki.
Oczywiście z czasem mogą one ewoluować i podlegać modulacji. W naszym przekonaniu owe „pieśni” są subtelnymi identyfikatorami osobników i to jakżeby inaczej – w sferze seksualnej. Mogą przyciągać partnerki. Pozwalają także tym drugim „zaszeregować” partnerów.
Milesaway Travel: Czy wyodrębnienie lokalnej grupy wielorybów przyczyniło się w jakiś sposób do stworzenia pierwszego morskiego parku w Chile?
CV: Parku Francisco Coloane nie tworzą jedynie wieloryby, choć trudno nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że to szczególnie ich obecność przyciąga uwagę. Mamy tutaj wiele gatunków fok. Są pingwiny Magellana i słonie morskie. Nie brakuje też ptactwa morskiego. Tym, co niejednego zachwyci, są również niezapomniane krajobrazy. Wyspy i wysepki Kordyliery Nadbrzeżnej, która przechodzi dalej w Kordylierę Darwina i języki lodowców znikające w wodach cieśniny... Raj dla glacjologów!
Milesaway Travel: Wróćmy jednak do Whalesound. Gdzie kończy się nauka, a zaczyna komercja?
CV: Wraz z utworzeniem parku morskiego, przy zaangażowaniu rządu Chile, powstał projekt Whalesound. Jego celem jest kontrolowany rozwój ruchu turystycznego. Chodzi o to, aby ograniczyć negatywne skutki zwiększonej aktywności turystycznej, przy równoczesnym dostarczeniu wyspecjalizowanych naukowych informacji pasjonatom przyrody. Whalesound finansowany jest obecnie w całości ze środków prywatnych. Działalność komercyjna służy więc finansowaniu badań.
W chwili wdrożenia Whalesound był pionierskim rozwiązaniem i przykładem wzorowej współpracy funduszy publiczno-prywatnych. W ostatnim czasie projekt traktowany jest jako rozwiązanie referencyjne dla podobnych działań podejmowanych na Ziemi Ognistej, przylądku Horn i w innych miejscach Cieśniny Magellana.
Milesaway Travel: Jak wygląda Whalesound w praktyce. Czym jest na co dzień dla Ciebie, Twoich kolegów czy przybywających tu nielicznych wybranych?
CV: W rok po utworzeniu parku morskiego założyliśmy na Wyspie Carlosa III obóz naukowy. Miejsce jest nieprzypadkowe. Można stąd obserwować zarówno wieloryby, jak i inne okazy fauny morskiej (rezydenci i turyści śpią w namiotach w kształcie igloo, ogrzewanych... „kozą”.
Nocą nie słychać nic poza dźwiękiem, który towarzyszy wypuszczaniu pary wodnej przez przepływające nieopodal olbrzymy – przyp. red.). Stąd już blisko do lodowców, a obserwacje wielorybów można prowadzić, korzystając również z kajaków! Staramy się jak najmniej ingerować w otaczające nas środowisko.
Namioty zamontowaliśmy na platformach, a poruszamy się między nimi po drewnianych kładkach. Oznacza to, że obozowisko można w każdej chwili zlikwidować bez uszczerbku dla otoczenia i kruchej wegetacji. Szczególnie jesteśmy dumni z... maksymalnej liczby gości, którzy mogą równocześnie przebywać na wyspie. Każdorazowo możemy przyjąć nie więcej niż 10 osób(!), zatem interakcja między naukowcami i turystami ma miejsce na każdym kroku.
Pobyt ograniczony jest zwykle do 4-dniowych turnusów, w czasie których można doświadczyć wszystkich aspektów lokalnej biosfery. Tak krótki czas pozwala nam również na zachowanie równowagi miedzy celami komercyjnymi a naukowymi.
Milesaway Travel: Carlos, kiedy znowu będzie nam wolno tu przyjechać?
CV: W rok po utworzeniu parku morskiego założyliśmy na Wyspie Carlosa III obóz naukowy. Zaproszenie jest otwarte przez cały rok! Jutro popłyniemy do Punta Arenas, a wieczorem możecie już wracać na wyspę!
Milesaway Travel: Zaproszenie przyjęte! Dziękujemy za rozmowę!
Carlos Valladares/at