Trwa ładowanie...
19-01-2009 15:02

Egipt dla leniwych walizkowców

Akcja zekranizowanej w 1978 r. powieści Agaty Christie "Śmierć na Nilu" toczy się na statku pasażerskim. Atmosferę takiej podróży może dziś przeżyć każdy. Statek to w istocie pływający hotel. Kabiny mają klimatyzację i łazienki.

Egipt dla leniwych walizkowcówŹródło: flikr.com by girolame Creative Commons license http://creativecommons.org/licenses/by/2.0/
d2ioxbb
d2ioxbb

Akcja zekranizowanej w 1978 r. powieści Agaty Christie _ "Śmierć na Nilu" _ toczy się na statku pasażerskim. Atmosferę takiej podróży może dziś przeżyć każdy. Statek to w istocie pływający hotel. Kabiny mają klimatyzację i łazienki. Z górnego pokładu, na którym można wygrzewać się na słońcu lub chłodzić w basenie, goście fotografują pola uprawne, wiejskie chaty i porastające brzegi zielone palmy daktylowe. Turystki w bikini podglądają szczelnie ubranych egipskich wieśniaków. Na nich samych nie robi to specjalnego wrażenia. Przepływające statki traktują jak amerykańskie filmy DVD.

Tygodniowy pobyt w Egipcie, połączony z rejsem po Nilu, turyści rozpoczynają zazwyczaj w Hurgadzie. Do Luksoru lub Asuanu, skąd wyruszają statki, przewożeni są autokarami. Konwój złożony z dziesiątek pojazdów formowany jest wcześnie rano, a następnie rusza przez pustynię. To egipska specyfika, niepraktykowana w żadnym innym kraju na świecie, (mnie przynajmniej taki nie jest znany). Przyczyną są względy bezpieczeństwa. Takie podróżowanie wprowadzili Egipcjanie po głośnej masakrze w świątyni Hatszepsut.

Gdy konwój zatrzymuje się na wyznaczonym parkingu, turyści wysypują się jak mrówki i karnie ustawiają w kolejce do toalety. Kolejny punkt programu to konsumpcja suchego prowiantu przygotowanego w hotelowych kuchniach. Co potem? Żniwo zbierają poganiacze wielbłądów. Fotka na dromaderze będzie wspaniałą pamiątką z egzotycznych wakacji. Zwierzęta ze stoickim spokojem wytrzymują ciężar turystów. Między straganami z pamiątkami dyskretnie czuwają policjanci. Dla wycieczkowiczów są bardzo uprzejmi, pozwalają się bez problemu fotografować.

d2ioxbb

Najwspanialszy zabytek Nubii

Po wczesnej pobudce jedziemy autokarami do najdalej wysuniętego na południe celu wyprawy – monumentalnej świątyni słońca w Abu Simbel, położonej już za zwrotnikiem Raka, w pobliżu granicy z Sudanem. Wykuta w skałach za panowania Ramzesa II, czyli w XIII w. p.n.e., jest ucieleśnieniem siły, pewności siebie i imperialnych ambicji władców tamtego okresu. Cztery siedzące posągi Ramzesa II mają po 21 m.wysokości. Spoglądają na południe, w stronę Nubii tak, jakby miały ostrzegać nadchodzących najeźdźców przed potęgą faraonów. Doskonale wyrzeźbionym kolosom, szczególnie ich twarzom, można się przyglądać godzinami, są tak piękne, że nie przeszkadza nawet nieustannie przelewająca się rzeka turystów. Postacie egipskich bóstw, którym formalnie poświęcona jest świątynia, są zdecydowanie na drugim planie. Skąd my to znamy? W wielu miejscach ściany świątyń pokrywają napisy. Wcześniejsi goście lekko przesadzili z zachwytem i wydrapali na kolumnach swoje imiona. W skład ocalonego przed zalaniem po budowie Tamy Asuańskiej
kompleksu wchodzi druga świątynia, poświęcona królowej Nefertari. W przeniesieniu świątyni mieli swój udział Polacy. Jej fasadę zdobi sześć dziewięciometrowych posągów przedstawiających Ramzesa i Nefertari. Opuszczając Abu Simbel warto spojrzeć za siebie. Z niewielkiego wzgórza można podziwiać kompleks w całej okazałości.

Czas dla romantyków

Przez pustynię, a potem żyzne rolnicze tereny nad Nilem, wracamy do Asuanu. Za dodatkowe 10 dolarów można w powrotnej drodze obejrzeć tamę asuańską. Na mój gust lepiej te pieniądze wydać na pamiątki. Tama jest owszem długa, ale stosunkowo niska. Dlatego widoki nie są zbyt imponujące, ponadto nie wolno robić zdjęć. Zasłyszaną, choć niepotwierdzoną ciekawostką jest fakt, że tama i tak jest o 5 m. za wysoka. Projektujący ją radzieccy inżynierowie nie przewidzieli parowania wody pod afrykańskim słońcem. Po obiedzie wyruszymy obejrzeć wznoszącą się na wyspie świątynię Izydy. Przeprawa łodziami jest doskonałą okazją na chwilę relaksu i odpoczynku od afrykańskiego słońca. Widok na tę świątynię, oblewaną przez błękitne wody Jeziora Nasera, uważany jest za jeden z najromantyczniejszych w Egipcie.

(fot. Andrzej Zarzecki/Globtroter)
Źródło: (fot. Andrzej Zarzecki/Globtroter)

Poprzez najstarszą budowlę kompleksu – pawilon Nektanebo I – wkracza się na dziedziniec z dwiema kolumnadami po bokach. Zamyka go monumentalny pylon świątyni Izydy. Kolumnady zachowały się w dobrym stanie, wieńczące kolumny kapitele są pięknie rzeźbione, a każdy z nich nieco różni się od pozostałych. Gdy słońce schodzi niżej, ruiny nabierają jeszcze większej tajemniczości. Pierwszy pylon został zbudowany przez Neosa Dionizosa, którego przedstawiono na każdym narożniku jako herosa zabijającego wrogów. W VI w., w głównej świątyni chrześcijanie urządzili kościół, niszcząc wówczas większość zdobień. Dziś możemy oglądać tylko fragmenty płaskorzeźb. Jednak wróble nic sobie nie robią z powagi tysiącletnich budowli. Szczeliny w kamieniach doskonale nadają się do budowy gniazd. Po powrocie na statek tradycyjnie kolacja i relaks na górnym pokładzie. Nocą od mroku odcinają się podświetlone na zielono minarety meczetów. Głos muezina

d2ioxbb

Rejs kończy się w Luksorze. Niegdyś były to Teby, opisywane przez Homera jako „miasto o stu bramach”. Starożytną stolicę przecina kanał, dzieli ją na część południową nazywaną Luksorem oraz północną, znaną jako Karnak. Bogactwa starożytnych Teb wprost nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić. Przez wieki pozostawały stolicą państwa egipskiego. Każde zwycięstwo, każdy triumf uświetniano budową nowej, wspaniałej świątyni. Posąg Ramzesa, Ozyrysa, sfinksy o ludzkich i baranich głowach. Wnętrze świątyni to dziesiątki smukłych kolumn. Spaceruję po prawdziwym kamiennym lesie. Na jednej z kolumn, w 1850 r., swój autograf pozostawił podróżujący po Egipcie Karol Wróblewski. W tamtych czasach takie drapanie po zabytkowych kamieniach nie uchodziło za coś zdrożnego – dziś jego następcy muszą się liczyć z ostrą reakcją strażników. Tak czy inaczej, nasz rodak zachował się bardziej przyzwoicie niż choćby Francuzi w 1835 r., gdy ukradli Egipcjanom jeden z dwóch dwudziestopięciometrowych obelisków. Stoi on dziś na placu Zgody w
Paryżu.

W programie zwiedzania jest zazwyczaj słynna Dolina Królów. To ogromny kompleks ponad sześćdziesięciu podziemnych grobowców królewskich. Zawierały one wszystko, co potrzebne zmarłemu władcy. Szkoda, że na przestrzeni wieków grobowce były bezczeszczone i rabowane. Ocalał tylko jeden, słynny – Tutenchamona. Kolejne obowiązkowe miejsce do zwiedzenia po zachodniej stronie rzeki to Świątynia Hatszepsut. Pochodzi z XV w., a jej rekonstrukcją zajmowali się polscy archeolodzy. Potem wizyta w fabryce alabastru i wytwórni papirusu. Tam zawsze można się napić chłodnego napoju z hibiskusa…

Doskonałym relaksem po zwiedzaniu pełnych turystów świątyń jest krótki rejs feluką. Przeciwległy brzeg nie jest odwiedzany przez turystów – tam mieszkają tylko Egipcjanie, jak opowiada mój sternik Hassan. Dowiaduję się, że feluka pływa z turystami w górę Nilu, aż do tamy Asuańskiej i w dół – gdy trzeba, to nawet do Kairu. Załoga zabiera się do przyrządzania herbaty. Służy do tego specjalny, przenośny zestaw przyborów. Trzeba przyznać, że jak wszędzie na Bliskim Wschodzie, herbata smakuje doskonale. Jest wieczór. Przy brzegu migoczą światła statków-hoteli. To bardzo sielski obrazek, można pływać godzinami. Ja jednak proszę o szybki powrót na brzeg. Dlaczego? Po zmroku tysiące komarów atakują bezlitośnie każdy skrawek odkrytego ciała.

(fot. Andrzej Zarzecki/Globtroter)
Źródło: (fot. Andrzej Zarzecki/Globtroter)

Rejs w wariancie tygodniowym kończy się w którymś z hoteli nad Morzem Czerwonym. Spragnieni wylegiwania się na plaży dokupują dodatkowy tydzień. Jadąc do Egiptu trzeba być przygotowanym na piramidy komercji. Wielkie hotele, dyskoteki, plaże pełne setek turystów, natarczywi handlarze, którzy nie dają chwili spokoju. Jednak to, co kraj nad Nilem oferuje pozytywnego zdecydowanie przeważa szalę. A ceny, szczególnie poza sezonem, są nie do pobicia.

_ Tekst i zdjęcia: _ Andrzej Zarzecki

d2ioxbb
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2ioxbb