Hit polskiego jarmarku. "Kolejka na 40 minut stania"
Na bożonarodzeniowych jarmarkach można znaleźć wyjątkowe rękodzieło i zakupić niebanalne prezenty, ale też zjeść pyszne potrawy zarówno z kuchni polskiej, jak i z całego świata. Do jednego z takich stoisk w Gdańsku ustawia się rekordowa kolejka. - Ludzie łapali się za głowy, ale szli na koniec ogonka - opowiada dziennikarka WP Basia Żelazko.
Świetne jedzenie to nieodłączny element polskich jarmarków. Wiele osób przyjeżdża na nie właśnie po to, żeby skosztować konkretnego przysmaku. W rezultacie do niektórych stoisk ustawiają się większe kolejki niż do atrakcji, takich jak karuzela czy symulator sań Mikołaja.
Langosz - hit jarmarku w Gdańśku
Do najpopularniejszych słodkich przysmaków należą: kołacz (w wersji podstawowej z cynamonem) i churrosy (6 sztuk) - za jedno i za drugie zapłacimy 22 zł.
Jeśli złapie nas głód, za 20 zł możemy kupić pajdę chleba ze smalcem, ale uwaga, bez ogórka. Za ten dodatek trzeba dopłacić 3 zł. Pierogi z mięsem (6 sztuk) na gdańskim jarmarku kosztują ok. 34 zł, z serem ciut taniej - 32 zł. Za szaszłyka w zestawie zapłacimy 55 zł, podobnie za golonkę. Bigos (ok. 300 g) kosztuje 25 zł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dzieje się w Łodzi. Świąteczna maszyna ruszyła
Dużo większym zainteresowaniem niż klasyki kuchni polskiej cieszy się jednak przysmak z Węgier, czyli langosz. W tym roku kolejki są rekordowe.
- Nigdy nie staję w kolejkach, ale mój przyjaciel z Warszawy był w Gdańsku, więc chciałam mu pokazać jarmark bożonarodzeniowy - opowiada Basia Żelazko, dziennikarka WP. - Cel mógł być tylko jeden - węgierski langosz, ale nie ten z sieciówki na głównym placu, tylko prawdziwy, od rodziny Węgrów, którzy przyjeżdżają od kilku lat do Gdańska. Niestety ich sukces ma też wady - poznali się na nim również inni - śmieje się.
Basia dodaje, że do langoszowej budki na Targu Węglowym ogonek był krótki, ale do oryginalnego węgierskiego langosza, którego można skosztować na ulicy Tkackiej, kolejka ciągnęła się na kilkadziesiąt metrów.
- Z zegarkiem w ręku było to 40 minut stania - przyznaje. - Ludzie przechodzili obok, łapali się za głowy, mówiąc "o nie, to kolejka?", po czym grzecznie szli na koniec ogonka - mówi.
Langosz u węgierskiej rodziny kosztuje 18 zł w wersji podstawowej. Z wybranymi dodatkami jest odpowiednio droższy.