Włochy
Ostatni dzień roku upłynie we Włoszech pod znakiem wybryków natury. Na Sycylii zanotowano niemal letnie upały, podczas gdy Toskania zmaga się z powodziami, a północ kraju z groźbą lawin.
Przeddzień Sylwestra mieszkańcy Palermo i okolic spędzili na plaży. Przy 24 stopniach w cieniu, co było zasługą wiatru scirocco, wróciły krótkie rękawy. W tym samym czasie w Toskanii obrona cywilna i miejscowa ludność z zapartym tchem śledziła podnoszenie się wody w jeziorze Massaciuccoli pod Pizą. Zwieziono tam miliony worków z piaskiem, a właściciele plaż oddali do dyspozycji ratowników łodzie i rowery wodne. Prognozy nie są pomyślne: wracają opady. Jedynie w górach, od wysokości 1000 metrów oznaczają one śnieg, na który czekają dziesiątki tysięcy miłośników sportów zimowych.
Wysoka woda w Wenecji utrudni być może ustanowienie nowego rekordu "zbiorowego pocałunku" o północy na Placu św. Marka. W zeszłym roku w zabawie tej wzięło udział 30 tysięcy par.