Jazda na nartach ma być dobrą zabawą
W Polsce sypnęło śniegiem, a ferie trwają w najlepsze. To wymarzony czas, żeby po raz pierwszy stanąć na nartach. O tym, jak się nauczyć jeździć, gdy młodość mamy już dawno za sobą i o tym, dlaczego dwulatek nie zawsze radzi sobie na stoku, mówi nam Zuzanna Góźdź, instruktorka SITN-PZN, zawodniczka Klubu Uczelnianego AZS Uniwersytetu Jagiellońskiego. Od 4 lat aktywnie prowadzi zajęcia grupowe i indywidualne na stokach polskich i alpejskich.
WP: Podobno każdy wiek jest dobry, by zacząć naukę jazdy na nartach. To prawda?
Myślę, że tak właśnie jest. Moi rodzice zaczęli uczyć się jeździć na nartach razem ze mną, kiedy miałam 5 lat. Teraz świetnie sobie radzą. Sądzę więc, że nie wiek jest przeszkodą.
WP: Może więc być nią stres lub wstyd. Jak np. czterdziestolatek ma przełamać w sobie wszelkie lęki?
Doskonale to rozumiem. Niektórzy czują się wręcz upokorzeni, kiedy stoją na oślej łączce, a obok nich śmigają małe dzieci. A tu ręce nie wiadomo w którą stronę, nogi tak samo, narty rozjeżdżają się w szpagat. Dramat. Jednak, gdy uzmysłowimy sobie, że jazda na nartach ma być dobrą zabawą, łatwiej nam będzie przełamywać lęki. To dość prosta czynność, której jednak trzeba się nauczyć metodą prób i błędów.
WP: Niektórzy są zdania, że przy odrobinie chęci, można samemu nauczyć się tego wciągającego sportu. Ile w tym prawdy?
Kontynuując odpowiedź na poprzednie pytanie powiem, że by stres był mniejszy, najlepiej od razu o wskazówki poprosić doświadczonego instruktora. Samodzielna nauka nie ma sensu z kilku powodów. Wielu osobom wydaje się, że wiedzą, jak mają jechać. Problem jednak w tym, że często sobie sami przeszkadzają i utrwalają błędy, które później jest bardzo trudno skorygować. Co więcej, te osoby stają się dla innych instruktorami. Bywa, że na przykład mąż chce nauczyć jeździć na nartach żonę, bo jest przekonany, że świetnie sobie radzi na stoku. Co się dzieje? Sam popełnia masę błędów, które przekazuje dalej. To nie jest dobra droga. Lepiej oddać się w ręce zawodowca.
WP: A tak naprawdę, w jakim wieku najlepiej zaczynać?
To trudne pytanie. Często rodzice chcą, żeby ich dzieci jak najwcześniej zaczynały jeździć. Miałam już kursantów w wieku 3,5 lat. Ba, na nartach widziałam nawet maluchy, które skończyły 2 lata. Osobiście nie mogę jednak powiedzieć, że to odpowiedni lub nieodpowiedni wiek. Jeden z lekarzy powiedział kiedyś, że wszystko zależy od mięśni brzucha. Dziewczynki te mięśnie mają słabsze, dlatego często nie są w stanie utrzymać dobrej postawy na nartach. Poza tym słabe mięśnie brzucha powodują, że dzieci się męczą i niemal cały czas przewracają. Kiedyś miałam do czynienia z maluchem, który wręcz "przelewał" się przez ręce. Podsumowując - wszystko zależy od budowy ciała dziecka, jego siły i koordynacji ruchowej.
WP: Sprawność malucha można w jakiś sposób sprawdzić, zmierzyć?
Samo zmierzenie sprawności małego dziecka jest trudne. Ale warto obserwować, jak sobie radzi ze sportami na podwórku i w szkole. Jeżeli maluch ma dobrze rozwiniętą koordynację ruchową i orientację w przestrzeni, to śmiało można go zabrać na stok. Alternatywnie można także poprosić o opinię wychowawcę albo lekarza.
WP: A przedszkolaki?
Przedszkolaki na stoku świetnie sobie radzą. W wieku 5-6 lat na nartach poruszają się bardzo sprawnie. Kiedy dzieci w wieku 3 lat nie do końca wiedzą, co się dzieje na stoku, 5-latki są świadome i bardzo zaangażowane w wykonywanie zadań. Bardzo dobrze radzą sobie z grupie i z jazdy na nartach czerpią radość.
WP: *Czy rodzice powinni sami uczyć swoje dzieci? *
Tu jest analogicznie, jak w przypadku dorosłych. Moim zdaniem najlepiej, kiedy podczas nauki godzinę lub dwie dziennie dziecko jeździ z instruktorem. Natomiast, kiedy maluch jeździ z rodzicami, dobrze jest, by dorośli nie mieli zbyt wygórowanych ambicji co do postępów w nauce dziecka. Często pojawia się krzyk, który sprawia, że dziecko bardzo się stresuje. W rezultacie wszyscy się męczą i nikt nie ma z jazdy radości.
WP: Wynika z tego, że nawet jeśli ktoś umie jeździć na nartach, nawet bardzo dobrze, nie znaczy jeszcze, że umie uczyć.
Tak właśnie jest. Instruktor musi być cierpliwy i łagodny. Inaczej nie będzie rezultatów jego pracy.
WP: Czy ważne jest towarzystwo? Czy obecność kolegów i koleżanek sprzyja nauce?
Moim zdaniem na nartach fajnie jeździ się w towarzystwie. Przecież to sport grupowy. Poza tym w grupie można podpatrywać innych i szybciej się uczyć. Ci, którzy się bardzo stresują, mogą na sam początek spróbować indywidualnych lekcji z instruktorem. Potem jest łatwiej jeździć ze znajomymi.
WP: Jakie miejsce najlepiej wybrać na pierwsze lekcje?
Myślę, że nie ma tu reguły. To bardzo indywidualna sprawa. Nawet, jeśli na naukę jazdy wybierzemy się w Alpy, bez problemu znajdziemy łagodne stoki odpowiednie dla początkujących. We Włoszech czy Francji jest ich bardzo dużo. Natomiast, jeśli ktoś chce jechać w pewien sposób przygotowany, może spróbować pojeździć gdzieś w okolicy domu. Teraz niemal każdy region w Polsce ma nawet niewielkie stoki do jeżdżenia na nartach. Jednak różnica między polskimi górkami, a stokami np. w Alpach jest taka, że te nasze są zwykle bardzo zatłoczone, a to może początkujących dekoncentrować.
WP: Czasami stok to rewia mody, ale przecież podczas nauki nie o strój chodzi, a o dobry sprzęt, który uchroni nas przed kontuzją. Kogo radzić się, gdy jako początkujący wybieramy się na stok?
Strój też jest ważny, choć rzeczywiście nie od najmodniejszego powinno się zaczynać. Chodzi o to, by było nam wygodnie. Dobrej jakości odzież nie przemaka, co jest szczególnie ważne dla początkujących, którzy często się przewracają. Zapomnijmy więc o dżinsach, bo i w nich widuję narciarzy. Zadbajmy szczególnie o to, żeby nie było nam mokro i zimno. Do kompletu niezbędny jest kask, który rekomenduję wszystkim, nawet dorosłym. Poziom jazdy nie ma znaczenia. Kask chroni nie tylko przed swoimi potknięciami, ale też, kiedy ktoś w nas wjedzie, albo gdy np. uderzy w nas orczyk. Jeśli chodzi o sam sprzęt, najlepiej doradzą instruktorzy i osoby w wypożyczalniach. Warto polegać na ich doświadczeniu.
WP: Niektóre ośrodki narciarskie dają gwarancję nauki. Czasami nawet deklarują, że jak się u nich nie nauczysz jeździć, zwrócą poniesione koszty. Bądźmy jednak realistami. Ile czasu dorosłemu człowiekowi zajmuje nauka jazdy na nartach?
To sprawa bardzo indywidualna i chyba nie ma jednej odpowiedzi. Jednym wystarczy tydzień w Białce Tatrzańskiej, inni muszą wyjechać na narty kilka razy i ćwiczyć pod okiem instruktora długie godziny.
WP: Jedno jest jednak pewne, do wyjazdu na narty należy się przygotować. Ale jak?
Trzeba, i to bezwzględnie. Niestety, większość osób o tym zapomina. Jednak nie można ot tak wstać od biurka w korporacji i udać się na stok. Kiedy na co dzień nie ćwiczymy, kondycja jest bardzo słaba. Skutkiem tego jest ból mięśni, ból pleców, na stoku nie możemy złapać oddechu. Żeby się przed tym ustrzec, warto wykonywać regularne ćwiczenia. Wystarczy pół godziny dziennie. Można też zapisać się na siłownię. Podczas ćwiczeń trzeba wzmocnić nogi i ręce, bardzo ważne są też plecy.
Rozmawiała Marta Legieć.