Kapsztad. Miasto Dobrej Nadziei
Europejczykom zawsze się taki wydawał: mityczna, bezpieczna przystań na granicy oceanów. Przyczółek cywilizacji na skraju najbardziej tajemniczego kontynentu świata. Wśród jego londyńskich ulic, irlandzkich pubów, holenderskich sklepów pełnych prawdziwego sera czuło się oddech Starego Kontynentu. Wszystko było takie samo jak w Europie, tylko wino o niebo lepsze.