Lizbona, Portugalia - nieznośna słodkość bytu
Ale gdy zaczyna się śpiew na żywo, o żartach nie ma mowy! Restauracja _ Maria da Mouraria _ma raptem 6 stolików stłoczonych w jednej salce i drugie tyle na zewnątrz. W pewnym momencie gaśnie światło, między gośćmi staje młoda dziewczyna w dżinsach i zaczyna śpiewać. Właścicielka piorunuje wzrokiem klienta, który w trakcie występu podnosi widelec do ust. Co za nietakt, profanacja muzyki! Dopiero gdy skończy się pieśń, można powrócić do jedzenia. Przez ponad godzinę przeplata się uczta dla ciała i ducha. Gdy błądzę uliczkami Alfamy, co krok mijam podobizny najsłynniejszych muzyków. To ich dzielnica, tu dorastali i śpiewali. Współcześni oddali im hołd, umieszczając na fasadach domów portrety pieśniarzy. Fado i dzielnica Alfama to idealne zakończenie dnia. A jego początek?