Klasztor Montserrat, Hiszpania
Cały dzień spędzamy w autokarze, pędząc 700 kilometrów przez równinę środkowej Hiszpanii, usianą gęsto rdzawobrunatnymi wzgórzami, ściętymi równo przy wierzchołku, jak żywcem wziętymi z Dzikiego Zachodu - by późnym wieczorem zanurkować w ciepłych falach Morza Śródziemnego, 15 kilometrów od centrum Barcelony. Tutaj na campingu spędzamy trzy wspaniałe dni. Gorąca plaża, kąpiel z trzymetrowymi falami, odpoczynek - to jest nam bardzo potrzebne!
Ale nie zapominamy, że wszystko, co święte nie jest nam obce i jedziemy do Montserrat - klasztorów położonych wysoko w górach, dwie godziny jazdy od miasta. Tu także ściągają tłumy ludzi, aby zobaczyć i dotknąć cudownej figury Czarnej Madonny z Dzieciątkiem. Pogoda nas znów nie rozpieszcza, w prawdziwej ulewie zwiedzamy monastyr i podziwiamy granitowe słupy skał strzelające wysoko nad dachy, a spadające przepaścią i wąwozami w dół. Ojciec Tomasz odprawia tu ostatnie nabożeństwo w podziemnej kaplicy. Błogosławieństwo, słowa podsumowania i podziękowania, ostatnia pieśń, wilgotne oczy.
Źródło: Ryszard de Teisseyre "Turistika Extreme. Diabelskie podróże rowerem 2001 - 2011"/udm
Jeśli chcecie przeczytać więcej, polecamy książkę wydawnictwa Gondwana "Turistika Extreme: Diabelskie podróże rowerem 2001-2011".