Meleksy nie pojadą do Morskiego Oka

Gdzie meleks nie może, tam koń da radę. Nie będzie elektrycznej rewolucji na drodze do Morskiego Oka. Meleksy nie sprostały trudom codziennej pracy, dlatego konne bryczki, fasiągi, nadal będą woziły turystów.

Meleksy nie pojadą do Morskiego Oka
Źródło zdjęć: © PAP/Grzegorz Momot

15.10.2014 | aktual.: 15.10.2014 11:37

Jak tłumaczy starosta tatrzański Andrzej Gąsienica-Makowski, już teraz, mimo stosunkowo dobrej pogody, meleksy miały problemy z obsługiwaniem trasy do Morskiego Oka. Przy halnym wietrze elektryczne pojazdy dojechały tylko do połowy trasy, a warunki przecież jeszcze się pogorszą - tłumaczy starosta tatrzański. Niedługo nadejdą deszcze, przymrozki, mrozy i warunki staną się bardziej ekstremalne.

Trzeba wspomagać pracę konia, ale na razie maszyny ani żadne inne urządzenia nie są w stanie zastąpić tradycyjnej, konnej bryczki - mówi Andrzej Gąsienica-Makowski. Starosta tatrzański zapewnia, że rozważane są różne sposoby na to, by koniom było lżej. Możliwe jest nawet wspomaganie konia silnikiem elektrycznym, tak w innych krajach. Tego typu rozwiązanie z powodzeniem stosowane jest na Sardynii, gdzie zaprzęgi wspomagane przez silnik elektryczny wożą nawet 14 osób - mówi Andrzej Gąsienica-Makowski. Jak zapewnia starosta, konie są pod stałą opieką weterynaryjną.

Pomysł zastąpienia zaprzęgów konnych pojazdami elektrycznymi pojawił się po śmierci konia na trasie do Morskiego Oka w lipcu 2009 roku. Jeden z turystów nagrał zdarzenie i opublikował w internecie. 10 sierpnia tego roku na drodze do Morskiego Oka padł kolejny koń. Zdaniem ekspertów, zwierzęta padły z powodu nagłego zachorowania, a nie z przemęczenia.

Morskie Oko to jedna z najbardziej rozpoznawalnych atrakcji w kraju i najliczniej odwiedzane miejsce w Tatrach. Z szacunków Tatrzańskiego Parku Narodowego wynika, że rocznie odwiedza je milion turystów. Morskie Oko zostało nawet wyróżnione w prestiżowym rankingu CNN - amerykański serwis umieścił je wśród 5 najpiękniejszych jezior świata.

Szlak jest łatwy i możliwy do przejścia niezależnie od wieku i kondycji. Nad słynny staw prowadzi asfaltowa szosa z parkingu na polanie Palenica Białczańska, na którym w środku sezonu trudno o wolne miejsca. Trasa ma 8,5 km, a przejście jej pieszo zajmuje ok 2 h 20 minut. Przejazd dorożką skraca ten czas do ok. 1 h i kosztuje 50 zł w jedną stronę. Podróż w drugą stronę trwa 30 minut i kosztuje 30 zł.

Zobacz wideo z trasy nad Morskie Oko:

IAR, WP.PL

Zobacz także
Komentarze (19)