Trwa ładowanie...
19-03-2012 13:50

Pojechane Podróże

17 podróżników - to autorzy i bohaterowie książki, których relacje ubarwiają życie i dają impuls do realizacji własnych marzeń. Są bezkompromisowi, prawdziwi z krwi i kości. Różni ich wiek, wykonywany zawód, kierunek i sposób podróżowania, ale łączy jedno - pasja odkrywania świata.

Pojechane PodróżeŹródło: Informacja prasowa Wydawnictwo Pascal
d2ojw5f
d2ojw5f

17 podróżników - to autorzy i bohaterowie książki, których relacje ubarwiają życie i dają impuls do realizacji własnych marzeń. Są bezkompromisowi, prawdziwi z krwi i kości. Różni ich wiek, wykonywany zawód, kierunek i sposób podróżowania, ale łączy jedno - pasja odkrywania świata.

Zebrane w książce historie dotyczą tras pokonanych przez gości Festiwalu Podróżników Trzy Żywioły. Marek Tomalik *– duch opiekuńczy i pomysłodawca zaprosił do projektu autorów najciekawszych wypraw ostatnich lat. - To przede wszystkim dobre czytadło, nie tylko dla ludzi z podróżniczych czy eksploratorskich środowisk - mówi o publikacji. Wśród autorów znajdziemy takie nazwiska, jak *Ania Czerwińska - najwybitniejsza z żyjących polskich himalaistek, Ryszard Czajkowski - podróżnik, autor programu telewizyjnego "Przez lądy i morza" czy sam Marek Tomalik - podróżnik, dziennikarz prasowy i radiowy.

"Pojechane podróże" to intrygujące, zwariowane podróże po całym świecie. W tomie znajdują się opowieści m.in. o wyprawach rozklekotaną, barwną ciężarówką z Pakistanu do Warszawy, traktorem do Argentyny, motorem przez Szlak Jedwabny i wiele innych przygód!

AUTORZY POJECHANYCH OPOWIEŚCI

*Ryszard Czajkowski *opisał wyczynowy przelot „antkiem”, jednosilnikowym dwupłatowcem AN-2, z Bełchatowa do Bukawu (Kongo), z wieloma międzylądowaniami po drodze. W wieku niemal osiemdziesięciu lat – nadal realizuje swe podróżnicze marzenia. W tym sensie jest nadal młody, upływ lat nie wpływa na stan ducha.

d2ojw5f

Podobnie Ania Czerwińska, najwybitniejsza z żyjących polskich himalaistek. Dała pokaz odwagi, ale i zimnej krwi w spotkaniu z Maoistami w Nepalu. Nieprawdopodobna historia…

Kasia Gembalik to chyba najmłodsze pokolenie szalonych podróżników, z własnym, niebanalnym pomysłem. Wraz z Mikołajem Książkiem – wbrew wszystkiemu i wszystkim – przejechała z Quetty do Warszawy kolorową jak jej marzenia pakistańską ciężarówką. Bez hamulców, także w sensie dosłownym.

Marcin Obałek ‘Kaktus’ też dał upust fantazji, wybierając się w podróż po Ameryce Południowej traktorem.

Mikołaj Golachowski zweryfikował uczucia do antarktycznych ssaków w ich naturalnym środowisku.

d2ojw5f

Tomek Grzywaczewski przedstawił nowoczesną, niepomnikową lekcję patriotyzmu – epicką podróż śladami polskich uciekinierów z sowieckiego łagru (1941 r.), spod Jakucka do Kalkuty, przez jedne z najbardziej niegościnnych rejonów naszej planety.

*Jarek Kuźniar *odkrywa przed nami swe rozczarowanie Marokiem.

„Frycowy” rachunek sumienia swoich pierwszych podróżniczych zmagań na trasie do Indii i Nepalu czyni Robb Maciąg.

d2ojw5f

Jarek Sępek, skądinąd bardzo spokojny jegomość, zabiera na afrykańską wojnę.

Arek Ziemba prowadzi swój rower sobie tylko znanymi bezdrożami Madagaskaru.

Kasia i Andrzej Mazurkiewiczowie porywają nas na zimowy trekking w dawnym himalajskim królestwie Zanskaru.

W równie bajkowe klimaty, zupełnie nieznanych „białemu” terenów Sierra Nevada w Kolumbii, wciągają nas Claudia Cardenas *i *Dominik Bac.

Jacek Szymczak wkręca nas filmowo w podwodny, fantasmagoryczny świat.

d2ojw5f

Piotr Ganczarski relacjonuje motocyklową wyprawę Jedwabnym Szlakiem – pod patronatem Klubu Podróżników 3 Żywioły.

Marta Owczarek *i *Bartek Skowroński to podróżnicy zawsze głodni wrażeń i nie tylko – piszą o swoich fascynacjach przez pryzmat tego, co w trasie dookoła świata zastali na talerzu.

*Piotrek Trybalski *zdradza najśmieszniejsze szczegóły swej podróży lądem do Indii. Żywiołowo, odlotowo, na luzie.

d2ojw5f

Marek Tomalik wspomina tasmańską przygodę sprzed wielu lat.

Fragmenty "POJECHANYCH PODRÓŻY"

Robert „Robb” Maciąg FRYCOWE

Śmiałem się jak dziecko, bo chyba tylko to mi pozostało. Oprócz robienia zdjęć oczywiście. Góra tak, góra siaka. W domu się kiedyś sprawdzi, teraz trzeba pstrykać. Oczywiście na zdjęciach także ja: ja na tle Everestu, ja na tle Nuptse, ja na tle seraków, ja na tle...Wiadomo. Im więcej tym lepiej. Otaczały nas takie widoki, że po prostu trzeba było robić zdjęcia.
(....) Wróciłem szczęśliwie do domu. Ciągle chory, biegający od latryny do latryny, ale szczęśliwy i zmieniony. Nie umiałem wrócić do zwyczajnego życia. Przez kilka dni budziłem się we własnym pokoju i nie kojarzyłem, gdzie dokładnie jestem. Marzyłem o tych spotkanych ludziach i chciałem pojechać jeszcze raz w te same miejsca, bo bolało mnie ciągle, że tak wiele przeoczyłem. Widziałem tylko swój cel i swoje wyzwania, nie widziałem życia dookoła mnie.
Cztery lata później pojechałem dokładnie tą samą trasą, Tym razem nie zrobiłem sobie ani jednego zdjęcia, a wszystkie rolki poświęciłem na ludzi, w których się zwyczajnie zakochałem.
I tak mi już zostało.

d2ojw5f

Marcin Obałek TRAKTORIADA
Przejechaliśmy łącznie, przy osiągach 30km/h (z górki na luzie do 50 km/h) około 20 000 kilometrów, docierając do Urugwaju, Argentyny, Chile oraz Boliwii.
Za każdym razem, nawet po wielomiesięcznym oczekiwaniu na operatora, nasz traktor odpalał „na dotyk”. No, może prawie zawsze, a już na pewno po pierwszym „zepchnięciu”.
Ursus bił kolejne rekordy wysokości, wjeżdżając na 5050 m.n.p.m. w okolicach Apacheta w boliwijskich Cordyliera Occidental, osiągając swój południowy zasięg w Comodoro Rivadavia na Południu Argentyny. Tu jak na razie spoczął, kończąc dotychczasowe eskapady. Niestety, upadłość ZPC Ursus w trakcie wyprawy uniemożliwiła jej kontynuację i zamknięcie pętli wokół naszego globu. Co więcej, Zakłady upomniały się o własność, a właściwie upomniał się syndyk masy upadłościowej, wytaczając nam proces o zwrot ciągnika... My tymczasem bez umów jechaliśmy dalej na południe, nie mogliśmy jednak opuścić Argentyny.
Nieraz zastanawiam się, czy warto było ze względu na późniejsze problemy. Myślę, że tak. Z całego czasu spędzonego w Ameryce Południowej – a wyszło tego łącznie ponad cztery lata – motogodziny za sterami Ursusa były tylko niewielkim procentem. Jednak z pewnością traktor był niepowtarzalną przepustką do wielkiej przygody. Przygody, która rozpoczęła się i trwa nadal..

d2ojw5f
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2ojw5f