Trwa ładowanie...
03-01-2011 13:52

Polak na stoku - pijany i niebezpieczny?

Oto 7 grzechów głównych polskich stoków!

Polak na stoku - pijany i niebezpieczny?Fot: Jupiterimages
dnzr3pb
dnzr3pb

"Newsweek" po raz kolejny porusza problem nieuregulowanych ustawowo zasad panujących na polskich stokach. Politycy od lat debatują, a tymczasem zimą na rodzimych trasach dochodzi średnio do jednego wypadku na pół godziny. GOPR musi interweniować ok. 2000 razy rocznie. Jakie są tego przyczyny?

1. Tłok
Sezon sportów zimowych w Polsce jest dość krótki, narciarzy coraz więcej, a oferta wciąż ta sama. Stąd przy wyciągach tworzą się ogromne kolejki, które w szczycie sezonu skutecznie psują przyjemność z białego szaleństwa. Po odstaniu kilkudziesięciu minut, narciarze często szusują szybciej niż zwykle, chcąc wykorzystać jak najwięcej zjazdów. Niestety wraz z szybkością wzrasta ryzyko wypadku.

2. Mała pojemność stoków
Oczywiście nie wszędzie są kolejki. Właściciele, by przyciągnąć turystów, wprowadzają - w miejsce starych orczyków czy dwuosobowych krzesełek – nowoczesne, kilkuosobowe wyciągi. Efekt jest taki, że rzeczywiście zniknął tłok na dole, ale za to pojawił się na.. stoku. Nowa infrastruktura pozwala w krótszym czasie wwieść nawet kilkakrotnie większą liczbę narciarzy, którzy następnie wpadają na siebie na nieposzerzonych trasach zjazdowych.

3. Brak umiejętności
Narciarzy z roku na rok przybywa, niestety także tych, którzy nie umieją jeździć. Zamiast wynająć instruktora i opanować podstawowe techniki jazdy, bez doświadczenia chcą szusować na stokach dla średnio – i zaawansowanych. Według fachowców stanowią ogromne zagrożenie na trasie. Nie panują nad nartami, nabierają niebezpiecznej prędkości i przecinają drogę innym. W najlepszym wypadku kończy się to w zaspie, w gorszym - zderzeniem i mniej lub bardziej groźnym urazem.

dnzr3pb

4. Instruktorzy
Początkujący narciarz, który chce skorzystać z lekcji nauki jazdy, musi jednak uważać. Instruktorów jest na rynku mnóstwo, co nie oznacza, że wszyscy mają licencję. Ci, których kwalifikacje potwierdzone są przez Polski Związek Narciarstwa, są zazwyczaj drożsi, więc często kierujemy się ceną, a nie licencją. Jeśli będziemy mieć szczęście, trafimy na dobrego nauczyciela i nauczymy się jeździć, jeśli nie - możemy co najwyżej wzbogacić statystyki GOPR.

5. Brawura
Jednak bardziej doświadczeni narciarze też nie są bez winy. Oferta w sportowych sklepach każdej zimy jest większa, a Polacy chętnie inwestują w drogi, dobry sprzęt. Nowoczesne narty umożliwiają szybszą jazdę. Niestety dobrej jakości deski to za mało – potrzebne są też odpowiednie umiejętności, których według ekspertów wciąż nam brakuje. Na dodatek zatłoczone, polskie stoki są nieodpowiednim miejscem na testowanie nowinek.

6. Inna technika
Okazuje się, że większe ryzyko wypadków, jest spowodowane także inną techniką. Narciarz, który kiedyś jeździł na prostych deskach i robił to nieumiejętnie, stanowił zagrożenie głównie dla siebie. Dziś, jeżdżąc na nartach carvingowych, narciarze robią szerokie łuki i jeśli tracą panowanie nad nartami, wpadają niestety na innych.

7. Pijani narciarze
Herbata z rumem czy grzaniec to nieodłączny tworzysz śnieżnych szaleństw. A także odwieczny temat do dyskusji – sprzedawać alkohol na stoku czy nie sprzedawać? Narciarze argumentują, że nie ma lepszego sposobu na rozgrzewkę. Oczywiście jedna porcja, którą zaraz "wyjeździmy", nikomu nie zaszkodzi. Co jednak z tymi, którzy nie znają umiaru i pod wpływem alkoholu stanowią zagrożenie dla stoku?

Jak oceniacie bezpieczeństwo na polskich stokach? Jakie zmiany są konieczne? Czekamy na Wasze opinie pod adresem: miasta@serwis.wp.pl !

Na podstawie: "Paragrafem w narciarza" (Newsweek Polska)

dnzr3pb
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dnzr3pb