Trwa ładowanie...
07-08-2012 09:37

Polska: Najpiękniejszy obraz świata

W dalekiej mroźnej Grenlandii, krainie lodu i śniegu mieszkał sobie chłopiec o imieniu Nuka. Tam, gdzie dni są krótkie, a noce długie i ciemne jak węgiel. Tam, gdzie spektakle zórz polarnych rozświetlają bezkresne niebo, a biel ma wszystkie możliwe odcienie. Jak na swoje siedem lat Nuka był bardzo drobny, cichy i nieśmiały. Ale miał niezwykle duże, ciemne oczy, które spod czapki z foczego futra bacznie obserwowały świat.

Polska: Najpiękniejszy obraz świataŹródło: Wydawnictwo National Geographic
d4e7bfn
d4e7bfn

W dalekiej mroźnej Grenlandii, krainie lodu i śniegu mieszkał sobie chłopiec o imieniu Nuka. Tam, gdzie dni są krótkie, a noce długie i ciemne jak węgiel. Tam, gdzie spektakle zórz polarnych rozświetlają bezkresne niebo, a biel ma wszystkie możliwe odcienie. Jak na swoje siedem lat Nuka był bardzo drobny, cichy i nieśmiały. Ale miał niezwykle duże, ciemne oczy, które spod czapki z foczego futra bacznie obserwowały świat.

Małego Nukę wychowywała babcia. Była dobrą i niezwykle mądrą szamanką. Wszyscy, którzy mieli jakiś kłopot lub zmartwienie, chorowali lub cierpieli, przychodzili do niej po pomoc i radę. I nikomu babcia pomocy nie odmawiała. Znała również wspaniałe piosenki i historie, śpiewała więc i opowiadała swemu wnukowi przez długie mroźne wieczory, a on słuchał, patrząc w ciepły płomyk świecy.

Chłopiec nie miał przyjaciół i często wymykał się na samotne wędrówki. Chociaż codziennie otaczała go biała przestrzeń lodowca, marzył o wszystkich kolorach świata. Marzył, by zostać malarzem i stworzyć najpiękniejszy obraz na świecie. I marzył, by ten obraz podarować właśnie babci.

Kolejne zimowe dni mijały bez słońca. Na Grenlandii królowały tylko biel i czerń, śnieg i niebo, noce były długie, a dni zbyt szybko okrywał mrok. Ale kiedy wybuchało arktyczne lato, rozkwitało życie, przyroda pulsowała. Wtedy Nuka cieszył się słońcem, kolorami i zapachami, a jego marzenie o malowaniu stawało się jeszcze silniejsze. Lato gasło jednak bardzo szybko, a wraz z nim błysk oczu chłopca. Nuka wracał więc do samotnych wędrówek i czarno-białych rysunków kreślonych węgielkiem i patykiem na śniegu. Babcia Nuki dobrze znała chłopca i widziała w jego ciemnych oczach wielkie marzenie. Kochała wnuka swoim dobrym sercem i cały świat pragnęła mu podarować. W dniu ósmych urodzin Nuki wzięła chłopca na kolana i spojrzała szarymi oczami prosto w jego oczy. Potem mocno przytuliła do serca, pogłaskała ciemną czuprynę i podarowała mu niewielki skórzany woreczek. Nuka czuł, że to coś bardzo ważnego. Nic nie mówiąc, pobiegł ile sił w nogach do swojej najlepszej kryjówki – niewielkiej lodowej groty, by otworzyć
tajemniczy woreczek. Był bardzo podekscytowany i ciekawy, co za prezent dostał od babci. Z wielką niecierpliwością zajrzał do woreczka i... bardzo się zdziwił. Woreczek był pełen okruchów czerstwego chleba… Nuka jakoś nie umiał się cieszyć z tej garstki okruchów, choć Babcia uczyła go, że zawsze należy być wdzięcznym za otrzymane prezenty. Podziękował więc babci, a woreczek postanowił nosić zawsze przy sobie i zawiesił go sobie na szyi. Wprawdzie nie wiedział, do czego może mu się przydać taki prezent, ale jakiś wewnętrzny głos podpowiadał, że to jednak jest coś bardzo ważnego. Arktyczne dni mijały spokojnie jeden po drugim, a Nuka znów marzył o wszystkich kolorach świata. Podczas samotnych wędrówek obserwował krążące nad jego głową ptaki, podziwiał ich kontury na tle stalowego nieba i rozmyślał, że gdyby tak jak one miał skrzydła, poleciałby najwyżej i najdalej, by zobaczyć cały świat i wszystkie jego barwy. Po powrocie namalowałby najpiękniejszy obraz świata, by podarować go babci.

d4e7bfn

Pewnego zimowego dnia Nuka znów rysował patykiem na śniegu obraz pozbawiony kolorów. Od dawna nie widział słońca. I wtedy czarna chmara ptaków sfrunęła z nieba i rozsiadła się u jego stóp. Przez chwilę obserwował ptaki, a one patrzyły na niego. Spojrzenie jego skośnych oczu spotkało się z setką paciorków ciekawskich ptasich oczu na ruchliwych łebkach. Chłopiec poczuł się wśród nich bardzo dobrze i bezpiecznie. Znów rysował patykiem na śniegu i opowiadał swoim podniebnym przyjaciołom o sobie, o babci i swoich wielkich marzeniach, że chciałby zobaczyć wszystkie kolory świata, zebrać je i namalować najpiękniejszy obraz na świecie. Obraz, który podarowałby swojej babci – najukochańszej i najmądrzejszej na ziemi, o sercu tak dobrym i pełnym miłości, że swym ciepłem mogłoby stopić cały lód Grenlandii.

Gdy tak opowiadał ptakom o swoich marzeniach, sięgnął do woreczka od babci, który wciąż nosił zawieszony na szyi, i zaczął okruchami karmić ptaki. Drobinki chleba spadały na śnieg, grenlandzki wiatr świstał zimnem, słychać było szelest piór i stukanie ptasich dziobów o twardą lodową pokrywę. Nuka obserwował w milczeniu, jak ptaki szybko wydziobują okruchy, a potem jeden po drugim odlatują. Podrywały się do lotu, trzepocząc skrzydłami, po czym wznosiły wysoko, wysoko... ponad małego Nukę, ponad bezkresną biel i znikały w błękicie nieba. Każdy poleciał w innym kierunku… A Nuka znowu został sam. Niedługo potem nadeszła kolejna wiosna i kolejne lato, Grenlandia znów na chwilę rozkwitła w promieniach słońca. Ale piękne dni szybko mijały, stawały się coraz krótsze i coraz bardziej szare. Powróciła zima. Nuka wciąż rysował na śniegu i marzył o wszystkich kolorach świata, o najpiękniejszym obrazie w prezencie dla babci.

Któregoś mroźnego zimowego dnia Nuka siedział w swojej kryjówce i oczu nie mógł oderwać od zorzy polarnej –malowała na niebie cudowne barwy i kształty. Nagle dostrzegł czarny punkt, który zbliżał się do niego i stawał się coraz większy i wyraźniejszy. Po chwili zobaczył drugi, trzeci, całe mnóstwo punktów na tle złotoróżowego nieba. To ze wszystkich stron świata nad głowę Nuki nadlatywały ptaki, po czym sfrunęły do jego stóp. Skrzydlaci przyjaciele powrócili do chłopca z całego świata, z najdalszych jego zakątków. To okruchy podarowane Nuce przez babcię w dniu jego ósmych urodzin dały ptakom siłę na tak daleką podróż. Nadlatywały ze wschodu, zachodu, północy i południa. Przybywały z ciepłych i mroźnych krajów, z krain spływających rzęsistych deszczem i smaganych suchym wiatrem, z kwiecistych łąk i pachnących lasów, złotych pól i skalistych srebrnych gór. Powracały z błękitnozielonych mórz, turkusowych jezior i rajskich ogrodów. Kiedy już otoczyły go wielką chmarą, Nuka zauważył, że każdy z nich trzyma coś w
dziobie. To były okruchy miejsc, w których zimowały: zielone źdźbła trawy, czerwone maki i fioletowe ametysty, czarne jagody, brązowe kasztany i rude koraliki jarzębiny, białe płatki śniegu i srebrne pajęczyny. Wśród tych skarbów nie zabrakło też niebieskich piórek złotego piasku, muszelek, koralików, listków, nawet szkiełek. U stóp chłopca ptaki składały mnóstwo barwnych drobinek w najprzeróżniejszych kolorach i kształtach. To były cuda z całego świata.

Nika stał oszołomiony. Bo oto miał u stóp wszystkie kolory świata. Wspaniale wyglądały na tle lodowego krajobrazu, w złotej poświacie zorzy polarnej. Nuka przykucnął i uważnie oglądał każdy drobiazg, cieszył oczy jego kształtem, barwą i zapachem. Mak w kolorze mocnej czerwieni – odważny, ale o delikatnych, jakby nieśmiałych, pogniecionych płatkach. Ametyst – chropowaty w dotyku, zamykający w sobie wszystkie odcienie fioletu. Okrągła kulka jarzębiny o błyszczącej skórce, lśniący kasztan, puszyste i łaskoczące piórko… Każdy z tych drobiazgów był cudem świata, pachniał odległym miejscem na ziemi, był skończony, doskonały i piękny.

d4e7bfn

Ptaki cichutko odleciały, a Nuka powoli i ostrożnie układał na śniegu mozaikę. Dla każdego drobiazgu znajdował miejsce pomiędzy innymi. To zajęcie pochłonęło go całko-wicie. Bardzo długo tworzył swój obraz w świetle zorzy. Nie czuł zmęczenia, zimna, głodu, nie usłyszał nawet, kiedy przyszła do niego babcia. Jak skończył, babcia przygarnęła chłopca do serca. Długo tak stali przytuleni, patrząc na skończone dzieło Nuki – na całą mozaikę i na każdy drobiazg, który ją tworzył.

Nad ich głowami zorza powoli gasła, krajobraz znów stawał się czarno-biały, a u ich stóp wszystkimi barwami świata lśniła mozaika. Ten obraz miał w sobie przepych, różnorodność i jedność zarazem. „To dla ciebie… babciu” – powiedział cicho Nuka. „Synku… to najpiękniejszy obraz świata. A wiesz, dlaczego, mój skarbie? Bo ma w sobie wszystkie barwy, kształty, smaki i zapachy świata. Każdy z tych drobiazgów jest cudem i doskonałością, a kiedy te drobinki tak leżą obok siebie, tworzą kolejny cud i doskonałość. Ułożyłeś mozaikę wielobarwną, różnorodną, ale spójną i mocną jako całość. Mozaikę barw, kształtów, zapachów. Mozaikę cudów. Cud. Położyłeś, synku, cały świat u naszych stóp – świat wspaniały, piękny…”.

Tekst: Anna Kaszubska, fragment zbioru "Bajkowa mozaika" wydawnictwa National Geographic.

d4e7bfn
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4e7bfn