Problemy w stolicy sportów zimowych
Wiosenna aura w Vancouver to zmora organizatorów igrzysk. Prognozy są bezlitosne i nie zapowiadają poprawy sytuacji, dlatego postanowiono zmienić trasy dla snowboardzistów i specjalistów od narciarstwa dowolnego. Będą mniej efektowne, podała telewizja CBC.
Kanadyjska stacja CBC podkreśliła, że przed 12 lutego, czyli dniu rozpoczęcia olimpiady nie ma co liczyć na opady śniegu. Dlatego zamiast naturalnego będzie po części sztuczny.
Dziennik "The National Post" informował w tym tygodniu, że codziennie dowożonych jest prawie 40 ładunków śniegu z Manning Park - dwie godziny jazdy na wschód od Vancouver. Dziennik "Toronto Sun" podał z kolei, że na przykład z wyższych partii Mount Strachan, gdzie warstwa śniegu ma trzy metry, przewieziono 300 ładunków na trasy na Black Mountain dla snowboardzistów i narciarzy stylu dowolnego.
Za gromadzenie śniegu organizatorzy zabrali się już wcześniej - w zapasach jest więc zarówno ten ze zwykłych opadów jak i sztuczny.
Wszystkiemu winny jest tegoroczny El Nino, poinformował "Toronto Sun" cytując meteorologa z Environment Canada. Ciepły prąd morski sprawia, że styczeń w Kanadzie był cieplejszy niż zwykle, stąd też wyższe temperatury i opady deszczu zamiast śniegu w Vancouver.
Tematy związane z olimpiadą to temat numer jeden w kanadyjskej prasie. W czwartek media poświęciły wiele uwagi "zielonej", czyli ekologicznej stronie zawodów. Komitet organizacyjny stawiał sobie za cel, by igrzyska w Vancouver były najbardziej przyjazne środowisku w historii. Stąd na przykład autobusy napędzane wodorem. Jednak, co wytknęła prasa, paliwo jest dowożone z Quebecu, a to oznacza 4 tysiące kilometrów transportu cystern, przewożonych ciężarówkami na zwykłą benzynę.
Jak podała agencja The Canadian Press, w dorocznym raporcie Corporate Knights, w kategorii dużych kanadyjskich miast najbardziej "zielonym" miastem jest Toronto, potem Edmonton, a dopiero na trzecim miejscu - Vancouver.
Innym poruszanym tematem jest problem prostytucji - w materiałach telewizji CBC alarmowano, że olimpiada jest nie tylko wydarzeniem sportowym, także - dla organizacji przestępczych - okazją do handlu ludźmi.
Poza takimi problemami są też mniej poważne. Dla dziennikarzy relacjonujących igrzyska, którzy właśnie przyjeżdżają do Vancouver, pechowym dniem był wtorek. W olimpijskim centrum prasowym na parterze pękła rura, więc poproszono wszystkich o wyjście na dwór. Na szczęście, jak relacjonował "The National Post" techniczne wyposażenie centrum nie zostało uszkodzone. Na igrzyskach spodziewanych jest około 10 tysięcy dziennikarzy z całego świata.