Niebezpieczne warunki panują na plażach Mierzei Wiślanej. Turyści powinni uważać, ale nie zawsze zwracają uwagę na bezpieczeństwo.
21 sierpnia na głównej plaży w Stegnie widoczna była czerwona flaga. Wysokie fale i silne prądy wsteczne nie zniechęciły jednak niektórych do kąpieli.
O krok od tragedii
Jak relacjonował Adam Widomski z NaMierzeje.pl. ok. godz. 16 ratownicy wyciągnęli z wody człowieka, który pływał już poza bojkami, na pełnym morzu.
Choć fale były ogromne, to kilkadziesiąt metrów dalej ludzie wchodzili do wody, a niektórzy w te wysokie fale wciągali dla zabawy dzieci.
To w tej okolicy w weekend zginął mężczyzna, który do wody rzucił się na ratunek córkom.
- Przy tak niebezpiecznych warunkach ratownicy niestety zawsze muszą biegać po plaży i wyganiać z wody turystów. Ale to jak walka z wiatrakami – relacjonuje Adam Widomski.
Agresja na plaży
Niestety często zdarza się, że osoby, którym ratownicy zwracają uwagę, reagują agresją. - Rzucają się informując, że to ich sprawa, czy się kąpią czy nie – dodaje. - Absolutnie nie rozumieją, że igrają z własnym życiem, bo prądy wsteczne wsysają do wody błyskawicznie.