Trwa ładowanie...

Jedno z największych przedsięwzięć gospodarczych II RP. "Fascynacja nim nie gaśnie"

Centralny Okręg Przemysłowy to projekt, który pozostawił po sobie nie tylko gmachy fabryczne i modernistyczną architekturę. Wycieczka śladami COP-u pokazuje, że to również pewien etos, duch i innowacja. – Architektura przede wszystkim opowiada historie ludzi – mówi WP Karolina Chomiczewska, przewodniczka z Rzeszowa.

Ojciec Pani Grażyny Wojtasik-Wiech był jednym z nowoprzybyłych do Stalowej Woli pionierówOjciec Pani Grażyny Wojtasik-Wiech był jednym z nowoprzybyłych do Stalowej Woli pionierówŹródło: Archiwum prywatne
dnzr3pb
dnzr3pb

Centralny Okręg Przemysłowy powstał w południowo-środkowej Polsce w latach 1936-1939. Dziś w tym miejscu znajdują się pozostałości fabryk i przedsiębiorstw, muzea, zabytki techniki oraz domy, w których niegdyś mieszkali robotnicy i luksusowe, modernistyczne wille dyrektorskie.

W szlak Centralnego Okręgu Przemysłowego wpisują się takie miasta, jak: Rzeszów, Stalowa Wola, Nowa Sarzyna, Nowa Dęba, Skopanie, Mielec, Pustków, Pustynia, Dębica oraz Sędziszów Małopolski.

COP to nie tylko przemysłowy, ale i humanistyczny projekt

COP powstał w odpowiedzi na dwie bardzo palące potrzeby II RP. Jedną z nich było silne uprzemysłowienie Polski, która po odzyskaniu niepodległości była krajem rolniczym o niskim zaawansowaniu technologicznym. Rząd pragnął uprzemysłowić i zmodernizować kraj, a społeczeństwo przemienić z rolniczego na przemysłowe.

dnzr3pb

Drugą potrzebą była rozbudowa armii na wypadek wojny. W obliczu trwającego w Europie wyścigu zbrojnego Polska musiała liczyć na własny sprzęt. Trzeba go było zatem wyprodukować.

Źródło: WP Turystyka
Modernistyczna architektura Rzeszowa

- Te dwa plany zostały sprzężone i skrystalizowane w postaci Centralnego Okręgu Przemysłowego. Został zatwierdzony w Sejmie do realizacji w lutym 1937 r. W warstwie politycznej z ideą COP-u najbardziej związana była postać Eugeniusza Kwiatkowskiego, ówczesnego wicepremiera i wiceministra Skarbu Państwa. Sama inicjatywa powstała jednak dzięki braciom Kosieradzkim z Uniwersytetu Józefa Piłsudskiego w Warszawie – przypomina Karolina Chomiczewska.

Zakłady przemysłowe zdecydowano usytuować na terenach południowo-środkowej Polski, czyli w widłach Wisły, Sanu i Dunajca – w tzw. trójkącie bezpieczeństwa. Fenomen COP-u polega na tym, że wzniesiono go na surowym gruncie. Od podstaw. Większą część obszaru bezpieczeństwa stanowiła Puszcza Sandomierska. Należało więc ten teren uzbroić.

dnzr3pb

- Oprócz uprzemysłowienia i uzbrojenia Polski w COP-ie chodziło jednak o coś więcej. I to jest coś, co w moim przekonaniu stanowi najcenniejszą wartość tego projektu i sprawia, że fascynacja nim nie gaśnie – mówi przewodniczka. - II RP po odzyskaniu niepodległości zmagała się z rozwarstwieniem na każdej płaszczyźnie: politycznej, gospodarczej, administracyjnej czy społecznej. Zdawano sobie sprawę, że trzeba poszukać źródła nowej tożsamości, że trzeba znaleźć wartość, która by te wszystkie różnice stopiła. Siłą, na której miała opierać się nowa tożsamość obywateli RP, były modernizacja, nowoczesność, zaawansowanie technologiczne – dodaje.

Źródło: WP Turystyka
Modernistyczna architektura Rzeszowa

Wycieczka śladami modernistycznego ducha

Dla ludności Polski, która była w większości pochodzenia wiejskiego, wizja nowoczesności była abstrakcją. Może się zatem wydawać dziwne, że przygotowanie jej do wejścia w nową "erę" powierzono nie lekarzom, nie socjologom czy psychologom, a architektom i urbanistom.

dnzr3pb

- Dlaczego? Nasi włodarze wierzyli wówczas, że wzrost kulturalny obywateli uzależniony jest od posiadania własnego mieszkania. Państwo postanowiło zatem przekazać obywatelom mieszkania, nauczyć ich funkcjonować w mieście, dzięki czemu oni wzrastają i rozwijają się. Wzrost kulturowy obywateli miał się zaś przełożyć na wzrost ekonomiczny, gospodarczy oraz polityczny – mówiła Chomiczewska.

Wycieczka szlakiem COP-u prowokuje do tego, by zgubić się w miastach wpisanych w XX-wieczny projekt. Chodzi o to, by zatopić się w chłodnym i stalowym klimacie przemysłowych pocopowskich dzielnic. Nasycić zapachem pozostałości dawnych robotniczych, majsterskich i inżynierskich kolonii, poczuć ducha nowoczesności ówczesnych willi dyrektorskich czy doświadczyć potęgi, siły oraz hartu bijącego z dawnych fabrycznych zabudowań.

Muzeum COP w Stalowej Woli

Kultową atrakcją upamiętniającą projekt COP-u jest Muzeum Centralnego Okręgu Przemysłowego w Stalowej Woli. Podczas interaktywnej ścieżki edukacyjnej turystom prezentowane są m.in. eksponaty związane z historią Zakładów Południowych, Stalowej Woli oraz miast powstałych i rozwijanych w ramach COP-u.

Źródło: WP Turystyka
Muzeum COP w Stalowej Woli

W muzeum zobaczymy wykorzystywane w tamtych czasach maszyny, asortyment produkowany przez copowskie fabryki oraz mnóstwo ikonografik, fotografii, dokumentów. Twórcy muzeum postanowili pokazać również, jak wyglądał rozwój techniki, technologii i produkcji przemysłowej. Jego otwarcie zaplanowano na czerwiec 2022 roku.

dnzr3pb

Rzeszów – od gnuśnego miasta do architektonicznej moderny

Na obszarze COP-u znalazł się m.in. Rzeszów. Był wówczas powiatowym miasteczkiem na zachodnim końcu woj. lwowskiego, liczył ok. 25 tys. mieszkańców. Przestrzennie i komunikacyjnie miasto związane było z wsią i rolnictwem. W tamtych czasach nie było tam kanalizacji. Tylko otwarte kolektory ścieków.

- Przed miastem otworzyła się perspektywa przyspieszonej modernizacji i poprawienia jego fatalnego wizerunku. Rzeszów był gnuśnym i zaściankowym miejscem. Nie było w nim kapitału społecznego, który by pozwolił na nowoczesne zmiany. Gdyby nie COP i z góry narzucona modernizacja, to nie wiem, jak by Rzeszów dzisiaj wyglądał i jak by się jego losy potoczyły – tłumaczy nasza przewodniczka.

Notatka w gazecie z lat 30. WP Turystyka
Notatka w gazecie z lat 30.Źródło: WP Turystyka
dnzr3pb

Mieszkańcom, głównie rolnikom, ciężko było oswoić się z hasłami o modernizacji regionu. Ówczesny rząd wychodził jednak z założenia, że unowocześnienie zaczyna się od zbudowania przestrzeni miejskiej oraz mieszkań. A efekty tego projektu możemy podziwiać do dziś.

- Architektura opowiada historię ludzi. Jest niedoceniana ze względu na niewielką ilość detali i swoją prostotę. Na peryferiach modernizm długo musiał czekać na właściwe wartościowanie. Architektura ma również swoją rolę duchową, ponieważ opowiada i zapisuje aspiracje społeczeństwa i wewnętrzne wartości narodu – dodaje przewodniczka.

Jednym ze świadectw modernistycznego przełomu w architekturze tamtych czasów jest kamienica Jerzego Gottmana, która została wybudowana dla pracowników fabryki Państwowych Zakładów Lotniczych. Ojciec Gottmana był właścicielem firmy I. Schaitter i Spółka, która specjalizowała się m.in. w sprzedaży wina mszalnego.

dnzr3pb

Pan Gottman zdradził nam, dlaczego kamienica jego ojca znajduje się akurat na ulicy Grunwaldzkiej w Rzeszowie. Architekturze modernistycznej nie było wcale łatwo zaistnieć w tradycyjnej zabudowie.

Źródło: WP Turystyka
Kamienica zbudowana przez ojca pana Jerzego Gottmana

- W 1933 r. w Rzeszowie miał być stawiany pomnik Leopolda Lisa-Kuli. Budowie kamienicy sprzeciwiła się wówczas żona Piłsudskiego. Wszystko zostało wstrzymane. Ojciec zrobił jednak odwołanie i napisał list do marszałka. Dostał zaproszenie i pojechał się z nim spotkać – mówi Jerzy Gottman w rozmowie z WP. - Marszałek powiedział mu, że ma wracać spokojnie do domu, a w ramach rekompensaty może wybrać, gdzie postawi kamienicę. Wybrał właśnie to miejsce. Jeden problem, że na dole były jatki, które trzeba było zachować – dodał.

Czy Jerzy Gottmann jako mały wówczas chłopiec był dumny ze swojego taty i czy czuł w jego projektach ducha modernizmu? Czy pamięta, aby ludzie sprzeciwiali się nowoczesnej zabudowie?

- Wszystko zależało od tego, z kim się rozmawiało. Niektórzy byli bardzo zadowoleni, ale znaleźli się też i tacy, którzy byli obojętni lub nieprzychylni. W pewnych kręgach ludzie byli niezwykle entuzjastyczni i bardzo zainteresowani tym, co miało tu powstać – mówił pan Gottman.

Stalowa Wola- miasto ludzi pracy

Największe zaciekawienie na szlaku COP-u zdają się budzić jednak mniejsze, przemysłowe miasta, takie jak Stalowa Wola czy Nowa Dęba. Tam w szczególny sposób można poczuć ducha tamtych czasów. Dzielnice miast podzielono na osiedla kolonii urzędniczych, majstersko-robotniczych oraz dyrektorskich.

Co ciekawe, od ścięcia pierwszej sosny na placu budowy w 1937 r. do poświęcenia już gotowych do pracy zakładów i w pełni działającego COP-u w Stalowej Woli minęło 26 miesięcy i 26 dni.

- Ci, którzy tutaj przyjechali, bardzo szybko się zintegrowali. To byli ludzie przede wszystkim wykształceni, bo do pracy fizycznej na miejscu byli Lasowiacy – ludzie z biednych, przeludnionych terenów. Budowa dała im szansę na niemożliwy jak dotąd zarobek. Natomiast fachowców do produkcji trzeba było ściągać – mówiła Anna Garbacz, emerytowana pracownica Muzeum Regionalnego w Stalowej Woli.

Źródło: Archiwum prywatne
Ojciec pani Grażyny Wojtasik-Wiech

Jednym z nowo przybyłych do Stalowej Woli fachowców był ojciec Grażyny Wojtasik-Wiech. Piotr Wojtasik przyjechał do rozbudowującego się miasta w 1939 r. i podjął pracę w zakładach Georing Werke.

Pani Grażyna wciąż ma zdjęcia, na których jej ojciec wraz z innymi pracownikami pozował dumnie na tle tamtejszych zakładów. Wspomina, że ludzie, którzy w tamtych czasach przyjechali do Stalowej Woli, charakteryzował niezwykły etos pracy.

Dziś - podobnie jak wielu innych potomków ówczesnych pionierów związanych z realizacją projektu COP - córka Piotra Wojtasika angażuje się w kultywowanie pamięci o jednym z największych przedsięwzięć gospodarczych II RP. Mieszkańcom miast wpisanych w historię COP-u zależy na tym, aby fascynacja ich historią nie gasła, a turyści chętnie odkrywali lokalną przeszłość.

Sensacyjne odkrycie na Podkarpaciu. Nagolenniki z epoki brązu sprzed 2500 lat

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
dnzr3pb
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dnzr3pb