Trwa ładowanie...
d1ffgin
24-04-2009 11:22

W 358 dni dookoła świata

Marta Sziłajtis-Obiegło została najmłodszą Polką, która samotnie opłynęła świat. Dwudziestotrzyletnia żeglarka dokonała tego wyczynu w niespełna rok.

d1ffgin
d1ffgin

Z Puerto La Cruz w Wenezueli wyruszyła 27 kwietnia 2008 pokonując Pacyfik, Ocean Indyjski, Morze Karaibskie oraz Atlantyk. Podczas rejsu zawinęła m.in. do Panamy, Australii, RPA oraz na Wysypy Galapagos, Bora-Bora i Mauritius. W sumie 14 odcinków.

23-letnia gdynianka w Puerto La Cruz w Wenezueli, 20 kwietnia, zakończyła trwający 358 dni rejs - poinformował projektant i budowniczy jej jachtu \"mantra ANIA\" Andrzej Armiński.

23-letnia żeglarka jest najmłodszą Polką, która samotnie opłynęła kulę ziemską. Przepłynęła łącznie ponad dwadzieścia pięć tysięcy mil i zatrzymała się w 19 portach w 11 krajach. Trasa rejsu prowadziła z Wenezueli przez Morze Karaibskie, Kanał Panamski, Pacyfik, Północną Australię, Ocean Indyjski i Południowy Atlantyk. Po drodze odwiedziła Panamę, Wyspy Galapagos, Polinezje Francuską, Wyspy Tonga, Vanuatu, Australię, Wyspy Kokosowe, Mauritius, Afrykę Południową, Wyspę Świętej Heleny i Brazylię.

Według Armińskiego, właściciela stoczni jachtowej w Szczecinie, rejs przebiegł bardzo sprawnie i szybko, choć nie obyło się bez dramatycznych wydarzeń. U słynących z ciężkiej pogody wybrzeży Afryki Południowej jacht wszedł na mieliznę i został odholowany do Port Elizabeth. Ani żeglarce, ani jachtowi nic poważnego się nie stało i Sziłajtis-Obiegło postanowiła powtórzyć feralny odcinek rejsu - wróciła do Durbanu i ponownie przepłynęła wzdłuż afrykańskiego wybrzeża, tym razem bez awarii.

d1ffgin

W powitaniu jachtu w Puerto La Cruz wzięli udział m.in. ambasador RP w Caracas Krzysztof Jacek Hinz i gubernator stanu Anzoategui, w którym leży Puerto La Cruz. Kapitan Marta Sziłajtis-Obiegło wypłynęła w samotny rejs na jachcie typu \"mantra28\". Jest to 8.5 metrowa jednostka, 2.7 m szerokości, 1.65 m zanurzenia, 3.5 tony wyporności i 60 m2 żagli. Jacht został zaprojektowany przez Andrzeja Armińskiego i zbudowany w jego stoczni w Szczecinie.

A o to co pisze Marta w ostatnich godzinach swojego rejsu:
- Rok temu o tej porze odbywała się obrona mojej pracy magisterskiej. Natychmiast po tym pakowanie, pośpieszne pożegnania i lot do Wenezueli. Szykowanie jachtu do samotnej podróży i w drogę. Przez flauty i sztormy, kłopoty ze sprzętem i zaskakujące sytuacje przebiegała moja droga. Nie brakowało też podartych żagli, wąskich przesmyków między rafami, wizyt w dżungli czy na safari, jak też nurkowania w zatopionych wrakach. Połowa moich postojów to tropikalne, przepiękne wyspy. Inne przystanki to chwilowe zetknięcia z mniej lub bardziej cywilizowanymi kontynentami.

Taki rejs muszę przyznać, że to przede wszystkim doświadczenie, ciągła nauka, trwałe dążenie. Cieszę się, że mam w sobie dość ciekawości, by wciąż chcieć płynąć w nieznane i dawać się zaskakiwać tym, w jakie piękne miejsce jeszcze można dopłynąć. Teraz, na ostatnich milach po raz pierwszy mam dopłynąć do portu, który znam, w którym zaczęłam rejs. Wcześniej myślałam że to nudno tak wracać w to samo miejsce, ale teraz sądzę, że to samo miejsce wcale nie musi być takie samo. Trochę po sobie to widzę...

- Pytają mnie czy się cieszę, że to koniec. Mając wciąż w oczach każdy wschód i zachód słońca, każdą milę, tyle pięknych wysp, złapanych ryb i poznanych ludzi, muszę przyznać, że znacznie bardziej cieszyłam się wypływając z Wenezueli, aniżeli dopływając do niej ponownie. Nie martwię się też bardzo, przecież taki był plan. Kiedy udaje się wykonać to co było założone, należy to nazwać sukcesem i świętować. Od początku takie było założenie rejsu, a teraz jestem bliska jego realizacji. A poza tym to nie koniec. Ja dopiero zaczęłam...

Więcej ciekawych wypraw na:
www.extrema.sport.wp.pl

d1ffgin
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1ffgin