Wzloty i upadki na lotniczym niebie w 2014 roku
Wielkie sukcesy i spektakularne porażki. Biznesowe wzloty i wizerunkowe spadki, a nawet upadki. Tak wyglądał rok 2014 na lotniczym niebie. Czym w tym roku zachwycili podniebni przewoźnicy i ich partnerzy, a czym narazili się na negatywne oceny? Kto zyskał, a kto stracił? Miniony rok w branży lotniczej ocenili specjaliści z firmy AirHelp, zajmującą się edukacją i wspieraniem pasażerów.
21.01.2015 | aktual.: 21.01.2015 15:24
To był bez wątpienia ciekawy rok na rynku przewozów pasażerskich. Na uwagę zasługuje z całą pewnością ogromna rozbudowa infrastruktury portów lotniczych, zwłaszcza w Chinach i w bogatych krajach Arabskich. Po raz kolejny podniesione zostały wyniki ilościowe zarówno u samych przewoźników jak i zarządców portów lotniczych. Optymizmem napawa postępująca modernizacja floty. Po kontrowersyjnym, w wielu przypadkach, starcie Dreamlinera przyszedł czas na jego europejskiego konkurenta, Airbusa A350. W ostatnich dniach grudnia 2014 pierwszy egzemplarz na świecie trafił do obsługi klientów Qatar Airways. Równie interesująca jest dywersyfikacja przychodów i walka przewoźników o mniejsze, krajowe rynki. Najlepszym przykładem jest strategia Ryanair, który w 2014 roku uruchomił w Polsce 4 trasy krajowe. Czyżby rynek przelotów do 500 km stał się nagle biznesowo atrakcyjny? Czym jeszcze zachwycili, a czym zaszokowali nas przedstawiciele tego biznesu?
Rynek polski
Wzloty:
Dreamliner LOT’u na usługach krajowej turystyki egzotycznej. Segment podróży egzotycznych to systematycznie wzrastający, ale wciąż jeszcze mały skrawek polskiej turystyki wyjazdowej. Powodów jest oczywiście wiele. Począwszy od trudnego dla nas planowania urlopu w okresie jesienno-zimowym, przez znacznie wyższe ceny niż w typowej turystyce popularnej, aż po bardzo długą i zwyczajnie męczącą podróż. Na szczęście ten ostatni argument właśnie się zmienia. Biura podróży na dużą skalę sięgnęły po najnowsze dziecko PLL LOT, Dreamlinera. Dzięki temu rozwiązaniu egzotyka dla polskiego podróżnika nie zaczyna się wcale na Seszelach, Kubie czy Dominikanie, ale już na lotnisku w Warszawie. Oczekiwania pasażerów były równie duże jak awizowane przez konstruktorów tej maszyny możliwości. Chcieliśmy latać wygodniej, ale przede wszystkim szybciej i taniej. To właśnie zagwarantować nam miały i nadal mają tak wielkie i nowoczesne super samoloty. Dziś śmiało możemy powiedzieć, że dzięki *skróceniu czasu podróży *bez
koniecznych do niedawna międzylądowań i większej liczbie pasażerów zabieranych na pokład latać możemy taniej, ale także dalej.
Spadki:
4You Airlines. Nawet jeśli bardzo chcemy zrozumieć przyświecającą założycielom ideę biznesową, to trudno zrozumieć przyjętej strategii jej wdrażania. Od dawna wiadomo, że świata nie da się postawić do góry nogami, a jednak nie wszyscy o tym pamiętają. Założyciele 4You w każdym razie nie pamiętali. Tworzenie biznesu od końca, bez niezbędnych podstaw (licencji, floty, pilotów, kapitału), nie dość, że zakończyło się dla nich spektakularną klapą i postępowaniem prokuratorskim to nadwyrężyło poważnie zaufanie polskich klientów do rodzimych przedsięwzięć lotniczych. Tego chyba powinniśmy wszyscy żałować. Węgrzy potrafią , Irlandczycy potrafią, Włosi potrafią. My niestety wciąż nie. Dodatkowym przegranym w tej pomarańczowo-niebieskiej historii jest Eurolot.
Rynek europejski
Wzloty:
Zwycięstwo pojedynczych pasażerów nad linią lotniczą. Pod lupę weźmy brytyjski przykład Husar kontra Jet2. Wciąż panuje niezrozumiałe przekonanie, że zwykły człowiek nie masz szans w sporze z korporacją tak wielką, jak linie lotnicze. Tymczasem ubiegłoroczny przykład państwa Husar, którzy zaskarżyli stanowisko linii lotniczych Jet2 o niewypłaceniu odszkodowania *za 33 godzinne opóźnienie ich lotu z wakacji jest zwiastunem nadchodzących zmian. Po całej serii spraw sądowych wyczerpujących procedurę, Sąd Najwyższy Wielkiej Brytanie jednoznacznie i precyzyjnie określił, że *wina leży po stronie przewoźnika. Linia lotnicza prowadząc określoną działalność przyjmuje na siebie również określone ryzyko. Problemy techniczne floty, jakimi zasłaniali się w sprawie prawnicy Jet2, nie są sytuacją nadzwyczajną. Pasażer płacąc za usługę ma prawo z niej skorzystać zgodnie z zakładanym wcześniej planem. Dawid wygrał z Goliatem. Ta sprawa jest jak kamień milowy w pasażerskim sądownictwie lotniczym.
Spadki:
Strajki pilotów Lufthansy. Ta linia lotnicza pod wieloma względami na pewno należy do grona najlepszych europejskich przewoźników. Stabilna korporacja, znana marka, ogromna flota, rozwinięta organizacja z wieloma spółkami zależnymi. Tym bardziej dziwi fakt, że rok 2014 był dla takiego giganta tak bardzo kryzysowy w aspekcie kłopotów wewnątrz firmowych. Piloci zrzeszeni w związku zawodowym Cockpit, walcząc o zachowanie swoich przywilejów i praw emerytalnych, strajkowali aż 10 razy. Odwołano tysiące lotów. Setki tysięcy pasażerów zostało z biletem w ręku w hali odlotów. Takim gigantom takie rzeczy nie powinny się zdarzać. Firma deklarowała na 2014 rok przychód na poziomie 1 miliarda euro. Strajki własnych pilotów kosztowały ją blisko 180 mln euro. O wymiarze strat wizerunkowych szkoda nawet wspominać.
Rynek światowy
Wzloty:
Po 10 latach od daty pierwszego oficjalnego komunikatu o A350, nowa maszyna Airbusa weszła na rynek pasażerski. Konkurencja, dla różnie ocenianego w początkowej fazie eksploatacji Dreamlinera, z pewnością jest potrzebna. Cieszy fakt, że Europejczyków stać na konkurowanie w wizji rozwoju branży z Amerykanami. Dwie super maszyny na pasażerskim niebie to nie tylko przekroczenie granic jednorazowego przewozu jak największej liczby pasażerów, ale także podniesienie standardów bezpieczeństwa, skrócenie czasu dalekich podróży, obniżenie ich kosztów. Pasażerowie zyskują, na masową już skalę, nową jakość transportu – szybką, komfortową, ciekawszą w przebiegu, tańszą.
Spadki:
Czarne fatum jakie zawisło nad przewoźnikami malezyjskimi. Najpierw kwietniowe, tajemnicze zaginięcie Boeinga 777 należącego do Malaysian Airlines nad Morzem Południowochińskim z 239 osobami na pokładzie. Kilka miesięcy później kolejna wielka tragedia tego samego przewoźnika. W lipcu kolejny Boeing 777, tym razem zestrzelony nad ogarniętą działaniami wojennymi Ukrainą. Zginęło 298 osób. W ostatnich dniach roku byliśmy świadkami dramatu rodzin zaginionego nad Morzem Jawajskim należącego do AirAsia AirBusa 320-200 ze 162 osobami na pokładzie. Wciąż nie znamy wszystkich przyczyn tych dramatów. Śledztwa i wyjaśnienia komisji trwają. Oby jednak takich wydarzeń było jak najmniej, a te, które miały niestety miejsce, zostały jak najszybciej precyzyjnie wyjaśnione. Wnioski z nich płynące będą najlepszą lekcją dla nas wszystkich na przyszłość.