Trwa ładowanie...

Węgry. Temperatury. Zimowe oblicze. Poznaj magię tego kraju

Wyobraź sobie spacer między pachnącymi pieczonymi jabłkami, cynamonem i grzanym winem straganami. Albo przyjemną kąpiel w gorącym SPA na wolnym powietrzu, gdy temperatura oscyluje w okolicach zera stopni. A może wolisz pełen aromatu papryki węgierski obiad, serwowany na brzegiem Dunaju? Witaj na Węgrzech, zachwycających swym zimowym obliczem, tym bardziej, że nawet temperatury o tej porze roku są całkiem przyjazne do wędrowania i poznawania nowych miejsc.

Węgry. Temperatury. Zimowe oblicze. Poznaj magię tego krajuŹródło: Shutterstock.com
d47u9fp
d47u9fp

Węgrzy nie posiadają dostępu do morza ani wysokich gór, lecz mimo to są jednym z najpopularniejszych krajów odwiedzanych przez Polaków. Częściej latem niż zimą. A szkoda. Poza letnim sezonem atrakcji tu przecież nie brakuje. Zacznijmy od Budapesztu, jednego z najpiękniejszych miast w Europie. Latem w stolicy Węgier jest naprawdę tłoczno. Miasto kochają turyści z całego świata, zadeptując je na każdym kroku. Jesienią i zimą jest tu znacznie luźniej, więc zakamarki miasta można odkrywać bez pośpiechu, we własnym tempie. Można zajrzeć do Muzeum Ludwiga, założonego jako pierwsze za żelazną kurtyną, z kolekcją nowoczesnej i współczesnej sztuki z Węgier, albo do Węgierskiego Muzeum Narodowego, by poznać historię kraju. ​Muzeów tu nie brakuje, podobnie jak parków rozrywki. Jednak kiedy ściska mróz, najlepiej zaszyć się z miejscowej łaźni, przecież już Rzymianie odkryli, że Budapeszt jest znakomitym miejscem na różnego rodzaju kąpiele. Dziewięć basenów Palatinus na Wyspie Małgorzaty serwuje fale, bąbelki, zjeżdżalnie i wody termalne. Secesyjnego kąpieliska Gellérta oraz ogromne kąpieliska Széchenyi z kilkunastoma wewnętrznymi i zewnętrznymi basenami są tu popularnymi celami podróży wśród osób, które odwiedzają Węgry. Kto woli klimat mniejszych miasteczek, powinien wybrać kameralny Eger albo uroczy Tokaj, w których przekonać się można, że "Nie ma wina nad węgrzyna!".

Shutterstock.com
Źródło: Shutterstock.com

Turystyka winiarska jest od jakiegoś czasu jednym z szybciej rozwijających się trendów turystycznych. Specjalnie przygotowane trasy winiarskie dają możliwość przyjrzenia się produkcji win oraz degustacji. W muzeum (Tokaji Museum), które znajdziemy w okazałej kamienicy należącej dawniej do kompanii kupców greckich, przy Bethlen Gábor utca 7, można zobaczyć na czym polega "codzienna praca" winiarza, dowiedzieć się jak powstaje wino począwszy od upraw po butelkowanie. ​Dookoła BalatonuNamawianie kogoś pod koniec roku na wyjazd nad Balaton może wydać się dziwne. Wielu osobom to węgierskie "morze" kojarzy się wyłącznie z latem. Można więc zapytać przewrotnie: Czy był ktoś kiedyś zimą na Mazurach? Jedna pozytywna odpowiedź wystarczy, by uznać Balaton miejscem atrakcyjnym również zimą. Brzeg jeziora obrastają nie tylko w prywatne letnie wille, ale również w nowoczesne kurorty i hotele na wysokim poziomie. Zimą jest w nich znacznie taniej niż latem. Ze względu na niewielką głębokość, jezioro bardzo szybko zamarza. Wystarczy kilkustopniowy mróz, by zmienił się w gładką taflę, największe lodowisko Europy, po którym spokojnie można spacerować, jeździć na łyżwach czy "fakutya", węgierskim wynalazku przypominającym nieco krzesło na płozach. Miło spędzić można czas w nadbalatońskich kurortach. W Siófok wystarczy wjechać na szczyt wieży ciśnień, która dzisiaj pełni funkcję centrum informacji turystycznej i na samej górze, w towarzystwie kawy, oglądać całą okolicę. Do Siófok przyjeżdża się nie tylko wypocząć, ale też dla Imre Kálmána, ojca operetki węgierskiej, który podobno jest dziś, obok Mozarta i Beatlesów, jednym z trzech najczęściej granych na świecie. O każdej porze roku warto zajrzeć na Półwysep Tihany, serwujący jeden z najpiękniejszych widoków na północne wody Balatonu.

Shutterstock.com
Źródło: Shutterstock.com

Celem dla wielu osób jest tu okazałe Opactwo Benedyktynów, miejsce związane z najważniejszymi wydarzeniami w dziejach Węgier. W 1921 r. właśnie tu swą ostatnią noc na ojczystej ziemi, tuż przed udaniem się na wygnanie, spędził ostatni węgierski król Karol IV. Tihany wygląda jak miasteczko z bajki. Sam spacer po wąskich uliczkach między urokliwymi chatami jest już relaksem. Wszędzie pełno straganów. Są miejscowe miody i typowe dla Węgier wędliny. Kusi też nieprzebrana gama opakowań z ostrą lub słodką papryką, a uwagę pań przyciągają śnieżnobiałe obrusy, delikatne koronki i kolorowa ceramika. Jet też grzane wino, na rozgrzewkę, choć wygrzać się też można w termach w Heviz, malowniczym miejscu ziejącym siarką niczym smok z bajki. ​Heviz jest największym naturalnym basenem termalnym w Europie, a wielkością równać się z nim może tylko islandzka Błękitną Laguną. Latem temperatura wody w jeziorze wynosi ok. 34 st. C, zimą natomiast 24 st. C. Jego bogata w siarkę i kwas węglowy tafla przez cały rok porośnięta jest rzadkimi w Europie różowymi liliami wodnymi. Kuracjusze pluskają się między kwiatami, wzmacniając swoje zdrowie.

d47u9fp

Kuchnia na rozgrzewkęKuchnia Węgier należy do kuchni środkowoeuropejskich, dlatego część z potraw jadanych w tym kraju trudno nazwać dietetycznymi. Potrafią jednak rozgrzewać, więc idealnie nadają się na zimę. Charakterystyczny smak madziarskich potraw pochodzi z przysmażonej na smalcu cebuli z dodatkiem czosnku i oczywiście papryki. Sznury suszonych papryk można zobaczyć nie tylko w tradycyjnych restauracjach, ale niemal wszędzie, często sprzedawane jako swoista atrakcja turystyczna, jeden z symboli Węgier. Węgierska kuchnia nie istnieje bez papryki, która nadaje tutejszym daniom niepowtarzalnego smaku, aromatu i pikantności, od której gardło zdaje się płonąć.

Shutterstock.com
Źródło: Shutterstock.com

W restauracyjnej karcie dań znajdziemy tradycyjne potrawy – gulasze (pörkölt), podawaną z kluseczkami i ziemniakami, zupę gulaszową (gulyás leves), łazanki ze skwarkami i twarogiem polane śmietaną (túrós csusza), jest też langosz (lángost), czyli najprawdziwszy placek po węgiersku, który nie przypomina tego, którego jadamy w Polsce. To okrągły placek z dodatkami. I nawet, gdy na jego widok komuś przyjdzie do głowy skojarzenie z pizzą, lepiej nazwy 'pizza' nie wymawiać. Po pierwsze możemy obrazić samych Węgrów, po drugie z pizzą nie ma on nic wspólnego. Langosz to drożdżowy placek z mąki pszennej, smażony na głębokim tłuszczu. Tradycyjnie jada się go ze śmietaną i startym żółtym serem. Węgierska kuchnia rybą też stoi. W karcie dań niemal zawsze pod nazwą hálászle znajdziemy zupę z różnych odmian słodkowodnych ryb np. z jeziora Balaton. Ma tyle wersji ile jest na Węgrzech miasteczek, wiosek, restauracji i kucharzy ją przyrządzających, i bez przesady można ją nazwać jednym z narodowych węgierskich dań.

d47u9fp
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d47u9fp