Trwa ładowanie...
d2a7dew
22-01-2007 16:12

Iran. Dzień w Shiraz

Tłumy ludzi w wąskich, kolorowych uliczkach, do tego morze niezwykłych zapachów i przekrzykujący się handlarze - ruszamy w tłum i poddajemy się atmosferze.

d2a7dew
d2a7dew
(fot. Dariusz Herbowski)
Źródło: (fot. Dariusz Herbowski)

_ - Wysiadamy! _ Krzyknął ktoś wywołując nagłe zagęszczenie na wąskim przejściu w autobusie. Jesteśmy w Shiraz - dawnej stolicy Iranu. Miasto wita nas przed południem piękną pogodą. Meldujemy się w niedrogim hotelu i po krótkim odpoczynku idziemy do centrum - trzeba coś zjeść i zobaczyć miasto, o którym piszą przewodniki!

Jest gorąco i duszno - zauważalnie mniejszy ruch na drogach, ludzie kryją się w cieniu i odpoczywają. Nam też by się przydało, bo tempo wyjazdu ogromne - poprzedniego dnia schodząc z Demawendu (5604 m n.p.m) grzęźliśmy w mokrym śniegu, a dziś jesteśmy prawie 1000 km na południe i walcząc z upałem z trudem pokonujemy zmęczenie.

d2a7dew

_ - Jest medina, tam będzie chłodniej _ - mówię i namawiam do wejścia resztę ekipy. Rzeczywiście jest chłodniej, ale atmosfera nie zachęca do odpoczynku. Tłumy ludzi w wąskich, kolorowych uliczkach, do tego morze niezwykłych zapachów i przekrzykujący się handlarze szybko wybijają nam z głowy pomysł, żeby tu odpoczywać. Ruszamy w tłum i poddajemy się atmosferze.

Mijając stragany, sklepiki i różne warsztaty znajdujemy stoisko z lodami.
_ - Ryzykujemy? _ Pytam, szukając w kieszeni pieniędzy. U nas sanepid taką budkę kazałby wyburzyć, a miejsce po niej otoczył kwarantanną. Bez słowa odbieramy z rąk sprzedawcy wielgachne, wyjątkowo smaczne lody.

_ - Ciekawe, czy można tu gdziekolwiek napić się piwa? Zapytam kogoś. _ Stefan podszedł do młodego Irańczyka. Gość chwilę pomyślał i machając ręką zaprosił nas do swego samochodu.
_ - Jedziemy? _
Każdy z nas wiedział, że w Iranie za picie alkoholu grozi wysoka kara, z karą śmierci włącznie. Pokusa przeżycia kolejnej przygody była jednak duża, a ryzyko tylko zaostrzyło apetyt. Moment wahania i po chwili siedzieliśmy w Paykanie - najpopularniejszym samochodzie irańskiej produkcji. Kierowca niewiele rozumiał po angielsku, na pytania dokąd jedziemy tylko kiwał głową i się uśmiechał.

_ - Przestaje mi się to podobać... _ Boguś wyraził swą opinię po tym, jak po 15 minutach jazdy zaczynaliśmy wyjeżdżać za miasto. Siedzieliśmy bez słowa, bo każdy zdał sobie sprawę, że nie mamy już wpływu ani na kierunek jazdy, ani na sposób w jaki ten gość prowadził ledwo trzymający się drogi samochód. Pędząc po wąskich uliczkach, nie zważając na znaki stopu i czerwone światła kierowca podniósł nam poziom adrenaliny we krwi wysoko ponad przeciętną. Paykan w końcu zatrzymał się przed niewielkim sklepikiem. Weszliśmy tam z trudem ukrywając zaniepokojenie. Uśmiechnięty sprzedawca po krótkiej rozmowie z kierowcą przyniósł z zaplecza puszki z piwem. Do sprzedania były tylko 4, więc wzięliśmy wszystkie i wsiedliśmy do samochodu.
_ - Mam nadzieję, że nie zawiezie nas na komisariat, albo - nie daj boże - odda w ręce Strażników Rewolucji. Jesteśmy bez szans z tymi puszkami. _
Zdanie, które miało być żartem zagęściło atmosferę, bo nasz kierowca wcale nie wiózł nas do hotelu i zupełnie nie reagował na nasze protesty. Wjechaliśmy do miasta, cały czas kierując się w stronę wyżej położonych jego części.

d2a7dew

_ - No to się wpakowaliśmy _ - powiedziałem, kiedy kierowca zatrzymał się na ciemnym podwórku i kazał nam wysiadać. Sam też wysiadł, i wskazał ręką kierunek. Oniemieliśmy - z tego miejsca, roztaczała się piękna panorama na całe rozświetlone nocą miasto.

_ - Ale widok! _ Szybko zapomnieliśmy o podejrzeniach i w ruch poszły aparaty fotograficzne. Do naszego hotelu dojechaliśmy po 30 minutach w dużo lepszych humorach. Siedząc na łóżku i racząc się ciepłą i niewiarygodnie obrzydliwą zawartością puszki zastanawiałem się co czeka nas w kolejnym dniu.

_ Dariusz Herbowski _

d2a7dew
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2a7dew