Rumunia na rowerze
Wioski-skanseny, strzeliste wieżyczki kościołów, sympatyczni staruszkowie ćmiący papierosy przy bogato rzeźbionych bramach domów, babuszki w spódniczkach po kolana i dwudziestoletnie panny w kolorowych chustach na głowie.
Rumunia na rowerze
Wioski-skanseny, strzeliste wieżyczki kościołów, sympatyczni staruszkowie ćmiący papierosy przy bogato rzeźbionych bramach domów, babuszki w spódniczkach po kolana i dwudziestoletnie panny w kolorowych chustach na głowie.
_ Na północ od Raszowa, wioska Racos. _
Rumunia na rowerze
Po bardzo męczącym podjeździe docieramy na przełęcz. Tam, przed ziejącą paszczą ciemnego, bijącego lodowatym zimnem tunelu, zakładamy na siebie wszystkie ubrania i przygotowujemy się do kilkudziesięciokilometrowego zjazdu.
_ Na przełęczy, po pokonaniu wyczerpującego podjazdu w Masywie Cehlau. _
Rumunia na rowerze
W Curtea de Argeş skręcamy na północny wschód i kierujemy się w stronę Braszowa. Staramy się jechać drugorzędnymi drogami, często przypominającymi szerokie polne ścieżki, ale daje nam to poczucie bliższego obcowania z przyrodą, a do tego jest okazją, aby zobaczyć miejsca, o których na próżno szukać wzmianki w przewodnikach.
_ Droga przez las w okolicach miejscowości Bilbor. _
Rumunia na rowerze
Zjazd z przełęczy w Górach Fogaraskich, wynagradzający wszelkie trudy przyniesione podczas podjazdu.
Rumunia na rowerze
Po bardzo stromym podjeździe wyjeżdżamy na połoninę. Schodzimy powoli po stoku, z oddali słychać ujadanie psów, które powoli zbliżają się do nas. Jest ich coraz więcej i wkrótce jesteśmy otoczeni i zaatakowani przez watahę kilkudziesięciu ujadających bestii.
_ Późnym wieczorem pokonujemy kolejny morderczy podjazd, już z myślą o spokojnym noclegu i ciepłym posiłku. _
Rumunia na rowerze
Raz natrafiliśmy na tabor cygański w środku lasu. Nie spotkało nas nic złego, wręcz przeciwnie – wielokrotnie doświadczyliśmy szczerej gościnności i życzliwości.
_ Wioska w dolinie Izy. _