Uwiedziony przez Singapur
Kiedy się spaceruje po Chinatown (przypominającym znane z filmów stare Chiny, pełne czerwonych lampionów, smoków i jedwabi), czy po Little India, ze świątyniami buddyjskimi i wszechobecnym zapachem curry, a nad tą architekturą widzi się w oddali kilkudziesięciopiętrowe, nowoczesne biurowce, wrażenie jest niesamowite. Co ciekawe, widok ten zupełnie nie razi sztucznością.
Kiedy się spaceruje po Chinatown (przypominającym znane z filmów stare Chiny, pełne czerwonych lampionów, smoków i jedwabi), czy po Little India, ze świątyniami buddyjskimi i wszechobecnym zapachem curry, a nad tą architekturą widzi się w oddali kilkudziesięciopiętrowe, nowoczesne biurowce, wrażenie jest niesamowite. Co ciekawe, widok ten zupełnie nie razi sztucznością. Czy to w dzielnicach etnicznych, czy w nieodległym od nich finansowym centrum miasta, życie płynie podobnym, nieśpiesznym rytmem.