Hiroszima - miasto cieni
Hiroszima, Japonia
Hiroszima nie ucieka przed własną historią. Pogodziła się z nią i z tragedii uczyniła swoją siłę. I choć duchy są tutaj ciągle obecne, to ludzie wiedzą, jak rozkoszować się smakiem życia.
Hiroszima nie ucieka przed własną historią. Pogodziła się z nią i z tragedii uczyniła swoją siłę. I choć duchy są tutaj ciągle obecne, to ludzie wiedzą, jak rozkoszować się smakiem życia. O japońskim mieście na wyspie Honsiu opowiada Katarzyna Boni.
Na drewnianym blacie kelner stawia gliniane talerze z szaszłykami - mocno przypieczone nasiona miłorzębu, fasolka w bekonie, kurza wątróbka, kurze serce i cukinia. Mariko dolewa mi sake ze złotymi płatkami. - Takie sake podano Obamie, kiedy przyjechał z wizytą do Hiroszimy - mówi. Sake z Hiroszimy *jest najlepsze w całej *Japonii dzięki źródlanej wodzie z gór położonych niedaleko miasta, przynajmniej tak twierdzi Mariko. Jego smak i kolor jest wyjątkowy. Mocny, przejrzysty. Mieszkańcy Kioto mówią, że ich woda i ich sake są najlepsze. Sake z Kioto jest dla kobiet - słodkie i delikatne. To z Hiroszimy jest dla mężczyzn. I, choć Mariko jest stuprocentową japońską kobietą, to sake pije jak japoński mężczyzna. Pomaga mi obalić stereotypy. Również ten, że Hiroszima to miasto smutku skupione na przeszłości.
Tekst: Katarzyna Boni, www.podroze.pl