Narzekamy na stan dróg i kulturę jazdy kierowców. Jednak w porównaniu z niektórymi państwami, jazda po polskich ulicach to czysta przyjemność. Oto najbardziej zwariowane miasta do jazdy autem.
Narzekamy na stan dróg i kulturę jazdy polskich kierowców. Jednak w porównaniu z niektórymi państwami, jazda po naszych ulicach to czysta przyjemność. Oto najbardziej zwariowane miasta do jazdy autem.
Bombaj, Indie
Znalezienie wolnej przestrzeni w Bombaju to nie lada wyczyn. Odzwierciedla się to również na drogach. Niekończące się korki, "wciskanie" między samochody, małe kramiki wystawiające swój towar niemal na jedni i ogromna liczba pieszych przechodzących w niedozwolonym miejscu, to codzienność indyjskiego miasta.
Kair, Egipt
Ulice Kairu to morze samochodów, niezależnie od pory dnia czy nocy. Dzień w dzień kierowcy stojący w kilometrowych korkach trąbią niemiłosiernie. Używanie klaksonów ma jednak charakter inny niż w Polsce - jest rodzajem pozdrowienia czy dania sygnału "jadę". Na jezdni poza samochodami można spotkać również sprzedawców kawy, herbaty, słodyczy, gazet czy kiczowatych pamiątek. Widok objuczonego osła też nie powinien nikogo dziwić. Co ciekawe, po zmroku można zobaczyć samochody bez włączonych świateł - zapytani kierowcy ze zdziwieniem informują, że "Allah im przecież świeci".
Montreal, Kanada
W Matrealu kierowcy nagminnie nie przestrzegają przepisów ruchu drogowego, dlatego podczas pobytu najlepiej poruszać się taksówkami lub komunikacją miejską. Ogromnym utrudnieniem dla turystów są słabo oznakowane ulice.
Moskwa, Rosja
W stolicy Rosji największą zmorą są kierowcy ekskluzywnych samochodów. Uważają się oni za "bóstwa" i sądzą, że przestrzeganie przepisów ruchu drogowego jest dobre tylko dla "biedaków". Zapłacenie wysokich mandatów, czy łapówek dla drogowców, nie stanowi dla nich problemu. Do ulubionych zajęć należy przekraczanie prędkości, przeciskanie się w korkach, czy jazda bocznym, awaryjnym pasem.
Dżakarta, Indonezja
W Indonezji przepisy w zasadzie nie istnieją. Pierwszeństwo ma zawsze kierowca. Każdy na każdego trąbi, ale przy tym nikt się nie denerwuje. Zajeżdżanie drogi jest powszechną praktyką. Co ciekawe nie ma wypadków, bo średnia prędkość to 30 km/h. A do tego wszystkiego obowiązuje tu lewostronny ruch.
Rzym, Włochy
Wielu turystów uważa, że to Włosi są najgorszymi kierowcami. Każdy kto choć raz poruszał się po ulicach Półwyspu Apenińskiego wie, że potrzebne są tam stalowe nerwy, swobodny stosunek do przepisów oraz umiejętność posługiwania się klaksonem. Chociaż stłuczki zdarzają się często, to do poważnych wypadków dochodzi rzadko. Mimo fantazji, Włosi mają bardzo wysokie umiejętności w prowadzeniu samochodu.