Rumunia. Dracula i gwiazdki
Kiedy pierwszy raz planowałem podróż do Rumunii, w połowie lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, moi znajomi pukali się w czoło. Niektórzy tak się zapędzali w wizji nieszczęścia, że czasami odnosiłem wrażenie, jakby książę Dracula nie był jedynie postacią na pół legendarną, ale kimś, w którego ręce niechybnie wpadnę, przekroczywszy rumuńską granicę.
Kiedy pierwszy raz planowałem podróż do Rumunii, w połowie lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, moi znajomi pukali się w czoło. Niektórzy tak się zapędzali w wizji nieszczęścia, że czasami odnosiłem wrażenie, jakby książę Dracula nie był jedynie postacią na pół legendarną, ale kimś, w którego ręce niechybnie wpadnę, przekroczywszy rumuńską granicę.