WAŻNE
TERAZ

Incydent koło portu w Szczecinie. "Kolejna rosyjska prowokacja"

Wulkan Stromboli - wyspa z ognia

Stoję na czubku wulkanu nad dziurą do wnętrza ziemi. Co kilka minut strzela w górę jak fajerwerk fontanna lawy, która rozpala noc czerwoną łuną. To tak, jakby oglądać początek lub... koniec świata.

Obraz

/ 32Wulkan Stromboli - wyspa z ognia

Obraz
© Magda Pannert

Stoję o metr od krawędzi krateru. W ciemności można jednak odróżnić kontury pobocznych stożków. W dole, pod stopami czarna czeluść, w której widoczne są cztery gorejące dziury. Co kilka minut z jednej z nich wystrzeliwuje z rykiem i świstem w powietrze lawa i rozpryskuje się wokół.

/ 32Wulkan Stromboli - wyspa z ognia

Obraz
© Magda Pannert

Czasem ściany pokryte są czystą, ostrą barwą – intensywnego błękitu, różu, oranżu czy turkusu. Bajecznie wyglądają na ich tle kępy fioletowych i amarantowych bugenwilli lub oleandrów w pastelowych barwach. Na ogół jednak ściany zabudowań są białe, a ostro odcinają się za to drewniane drzwi i bramy np. w intensywnie habrowym kolorze.

/ 32Wulkan Stromboli - wyspa z ognia

Obraz
© Ewa Cichocka

Ginostra znajduje się z kolei po drugiej stronie wyspy i można do niej dotrzeć drogą morską. Ta rybacka wioska liczy już kilkudziesięciu stałych mieszkańców. To tam przedzierała się z północy wyspy bohaterka, grana przez Ingrid Bergman w słynnym filmie Roberta Rosseliniego – „Stromboli - ziemia Boga”. Ten film, sprzed ponad pół wieku, rozsławił i ujawnił jakby światu istnienie w Europie małych wysepek, na których od tysięcy lat żyją ludzie. Dziś mieszkańcy kultywują filmowy epizod.

/ 32Wulkan Stromboli - wyspa z ognia

Obraz
© Magda Pannert

Spacery po labiryncie ulic są jak nałóg. Okazuje się, że za każdym zakrętem można spotkać kolejną niespodziankę. Następny dom, który ma uniklany kolor, wtopinony w bujne, kolorowe krzewy, czy też w ostre, obsypane żółtymi kwiatami opuncje. Przez bramy, czy parkany zaglądam ciekawie do wnętrza, które emanuje spokojem i jest jakby poza czasem. Tu jakby nic się nie zmienia.

/ 32Wulkan Stromboli - wyspa z ognia

Obraz
© Kamila Buszkiewicz

Trwa senne, proste życie, a stare, użytkowe przedmioty wyglądają jak teatralne rekwizyty. Jedyny gwar i emocje, to przejeżdżający wózek spalinowy ze świeżymi rybami „Pesce fresce”, kiedy trzeba czasem „przykleić” się do parkanu lub schować w najbliższej bramie.

/ 32Wulkan Stromboli - wyspa z ognia

Obraz
© Ewa Cichocka

Każdy dom okalają kolorowe krzewy i owocowe drzewa. Właśnie dojrzewają figi, a drzewka cytrynowe uginają się pod ciężarem ogromnych ok. 0,5 kg owoców. A co ciekawe, na ziemi leżą żółte giganty, których tu nikt już nie zbiera.

/ 32Wulkan Stromboli - wyspa z ognia

Obraz
© Kamila Buszkiewicz

Małe domki, ocienione tarasiki i proste kolumny. To typowy styl architektury eoliańskich domów. Prosta, biała bryła budynku z płaskim dachem służyła jako miejsce suszenia warzyw i owoców oraz zbierania deszczówki. Do tego prosty taras zadaszony trzciną, a wsparty na 2-3 białych, pękatych kolumnach, który chronił przed palącym słońcem.

/ 32Wulkan Stromboli - wyspa z ognia

Obraz
© Magda Pannert

Kiedy zapuszczam się w głąb brukowanej wulkanicznymi skałami uliczek, wspinających się już na stoki wulkanu, dochodzę do ostatnich zabudowań w malowniczych, opuszczonych ogrodach. Uliczka niepostrzeżenie zamienia się w kamienną ścieżkę i prowadzi gdzieś w górę na zapomniane poletko i na mały cmentarz, gdzie nie zmarnowano, ani kawałeczka w miarę płaskiego gruntu.

/ 32Wulkan Stromboli - wyspa z ognia

Obraz
© Magda Pannert

Często w labirycie uliczek można trafić w parkanie czy murze na małą kapliczkę, której patron chroni dom i jego mieszkańców przed groźną górą. Czasem można też dostrzec w ogrodzie lub też osadzoną w murze lapillę, bombę wulkaniczną, która jakiś czas temu właśnie tu zakończyła swój szaleńczy lot z góry.

10 / 32Wulkan Stromboli - wyspa z ognia

Obraz
© Ewa Cichocka

Poruszam się bez planu. Kierunki są cztery: do morza i do wulkanu, do portu i w przeciwną. Kiedy zmierzam w kierunku morza docieram wąskimi przesmykami do małych, czarnych i kamiennych plaż. Nad nimi niemal wiszą białe zabudowania, a kameralna zatoczka może pomieścić ledwie 2-3 ręczniki plażowe.

11 / 32Wulkan Stromboli - wyspa z ognia

Obraz
© Ewa Cichocka

Wśród turystów widać czasem mieszkańców. Strombolanie na ogół nie różnią się od innych z małych, włoskich miejscowości. Ale czasem spotykam ludzi o charakterystycznych i wyróżniających ich włosach. Są często długie, gęste i bardzo kręcone. Udało mi się zobaczyć ich kilku – tylko mężczyzn i wydawało mi się, że łączyło ich coś wspólnego. Może silne geny cech Kartagińczyków, Greków i Rzymian, którzy władali Liparami przez wieki?

12 / 32Wulkan Stromboli - wyspa z ognia

Obraz
© Ewa Cichocka

Kiedy nasz katamaran dopływa do małej przystani na Stromboli przy czarnej plaży, jest duże zamieszanie. Wysiadający i wsiadający pasażerowie taszczą po trapach swoje ciężkie bagaże. Wyładowywany jest transport zamówionych towarów. (Większość żywności, a nawet woda, dostarczane są tu bowiem z lądu). Tłum kierowców i tragarzy poszukuje swoich gości. Wielkie walizy, torby i plecaki trafiają na małe meleksy i spalinowe, osobowe wózki. Nie ma tu ulic i samochodów.

13 / 32Wulkan Stromboli - wyspa z ognia

Obraz
© Ewa Cichocka

Oglądając stare fotografie sprzed pół wieku, widzę zupełnie inny obraz Stromboli. Domki z kolumnami są mniej malownicze, są zniszczone, widać biedę. Dziś nowe, kolorowe elewacje przypominają domy pod wynajem, niż prawdziwe domy rybaków. Niesamowity urok miały parowce z wielkimi kominami z kłębami czarnego dymu. Dziś można sobie wyobrazić, jak zbliżający się statek w okolice portu dawał sygnały.

14 / 32Wulkan Stromboli - wyspa z ognia

Obraz
© Magda Pannert

Na plaże wybiegali wówczas mieszkańcy, czekający na rodziny, wiadomości i przesyłki z lądu. Do brzegu pasażerowie docierali wiosłowymi łodziami. Plaża nie zmieniła się, zmienili się jedynie ludzie i środki transportu. Z tej samej plaży wypływamy ribbem na wysepkę Strombolicchio.

15 / 32Wulkan Stromboli - wyspa z ognia

Obraz
© Ewa Cichocka

Stare i współczesne zdjęcia łączy jedno - 100-letnia latarnia morska na szczycie niezmiennie tkwi w morzu w pobliżu Stromboli. Ta skała o pionowych, wysokich na ponad 40 m ścianach 200 tys. lat temu była częścią pierwszego „komina” wulkanu Stromboli. Dopiero później pojawił się właściwy krater, który z lawy i popiołów utworzył dzisiejszą wyspę.

16 / 32Wulkan Stromboli - wyspa z ognia

Obraz
© Ewa Cichocka

Strombolicchio jest dziś bez latarnika, a po starych stopniach można wspiąć się na taras, z którego rozciąga się niesamowity widok na całe Stromboli. Widać plaże, porcik, obie parafie, zabudowania, a także stoki wulkanu, a nawet stalowe wiaty na szczycie. Latarnia nadal wysyła wiązkę „dobrych wiadomości” w mrok nocy, a w ciągu dnia można tam zastać jedynie wielkie morskie ptaki.

17 / 32Wulkan Stromboli - wyspa z ognia

Obraz
© Ewa Cichocka

Część domów jest opuszczona, część pozamykana i otwarta jedynie na dwa letnie miesiące w roku dla wakacyjnych gości.

18 / 32Wulkan Stromboli - wyspa z ognia

Obraz
© Ewa Cichocka

Urodę malowniczych zaułków dopełniają stare skutery i wymalowane na bramach emblematy tzw. strombolijskiego serca czy jak uważają inni - kapara.

19 / 32Wulkan Stromboli - wyspa z ognia

Obraz
© Kamila Buszkiewicz

Spod kościoła San Vincenzo ruszamy w górę ok. godz. 18.00. Naszym przewodnikiem jest Mario – czarnowłosy mężczyzna o wyraźnie „miejscowych” cechach. Wyposażona w kask (wybrałam z wypaloną dziurą od kawałka lawy, zakładając, że drugi raz „nie odbierze” ciosu), zabieram wodę, coś słodkiego, cieplejsze ubrania i kije trekingowe.

20 / 32Wulkan Stromboli - wyspa z ognia

Obraz
© Magda Pannert

Czerwone kawałki rozpalonych do czerwoności skał opadają dziwnie, jakby w zwolnionym tempie i z plaskaniem uderzają o czarne wnętrze krateru. Słychać i widać, że skały są miękkie i plastyczne. Trwa to kilka sekund i znów w czarnej czeluści jarzą się cztery ogniki. Zastanawiam się, który wystrzeli następny. Próbuję dostrzec symptomy zbliżającej się kolejnej erupcji. A tu niespodzianka. Kolejny raz wystrzelił w górę tan sam otwór. Znów euforia. Ludzie krzyczą, cieszą się, filmują i robią zdjęcia. I to wszystko dzieje się naprawdę, to nie... film na Discovery. Przewodnik składa gratulacje, a ja wciąż wpatruję się w ten pierwotny i straszny, ale niezmiernie ważny spektakl natury.

21 / 32Wulkan Stromboli - wyspa z ognia

Obraz
© Magda Pannert

Na morzu przy zachodnich stokach Stromboli, gdzie spływa gorąca lawa do morza – Sciara del Fuoco, widać światełka łodzi z pasażerami, którzy przypłynęli, aby oglądać nocne widowisko. W ciągu dnia dymy z kraterów mieszają się z chmurami, dlatego wieczorem widok na czerwone fontanny lawy jest ekscytujący. Stąd też pewnie nazwa wyspy nadana przez żeglarzy – „latarnia Morza Tyrreńskiego”.

22 / 32Wulkan Stromboli - wyspa z ognia

Obraz
© Magda Pannert

Radość z przebywania w tak niesamowitym miejscu, usprawiedliwia wszelkie trudy. Nagroda jest wielka. I pomimo zapowiedzi spektaklu, jest dużym zaskoczeniem. Wracając przechodzimy przez Dolinę Księżycową i patrzymy na pierwotny, główny krater.

23 / 32Wulkan Stromboli - wyspa z ognia

Obraz
© Ewa Cichocka

Stoję na czubku wulkanu nad dziurą do wnętrza ziemi. Co kilka minut strzela w górę jak fajerwerk fontanna lawy, która rozpala noc czerwoną łuną. Słyszę ryk wulkanu i czuję zapach siarki. To tak, jakby oglądać początek lub... koniec świata. Wokół tylko morze. Wieje i gwiżdże silny wiatr. Pewnie tak samo wiał, wypuszczony z worków podarowanych Odyseuszowi przez króla wiatrów Eola

24 / 32Wulkan Stromboli - wyspa z ognia

Obraz
© Ewa Cichocka

Wglądamy jak górnicy. Idziemy niemal po omacku, wciąż w dół i w dół. Droga wije się i zakręca, przypominając labirynt, z którego nie ma wyjścia. Kolana bolą, ale niedawne silne przeżycia są jakby znieczuleniem.

25 / 32Wulkan Stromboli - wyspa z ognia

Obraz
© Halina Banach

W końcu dochodzimy do twardej ścieżki, i zaczynamy dostrzegać pierwsze, najwyżej położone zabudowania parafii San Vincenzo. Docieramy do kościoła, spod którego rozpoczęliśmy wyprawę. Dochodzi północ, oprócz nas, powracających ze wspinaczki – nie ma tu nikogo. Oddajemy kaski, robimy ostatnie zdjęcia z przewodnikiem i idziemy wznieść zwycięski toast w jedynym chyba czynnym barze w nocy.

26 / 32Wulkan Stromboli - wyspa z ognia

Obraz
© Magda Pannert

U jego stóp rozrzucone są sześciany domków, odcinających się nieskazitelną bielą od czarnych skał i żywej zieleni. Obserwując okolice, dopiero zauważam, że nasz katamaran odpłynął, a z tłumu przyjezdnych, pozostało zaledwie parę osób. Tak kilka razy w ciągu dnia, na krótką chwilę ożywa nabrzeże. Przez resztę jest sennie i spokojnie, nie ma tu prawie nikogo. Można powiedzieć, że cisza to synonim tej wyspy i o dziwo nie jest to w sprzeczności z... czynnym wulkanem.

27 / 32Wulkan Stromboli - wyspa z ognia

Obraz
© Ewa Cichocka

5 100-letnia latarnia morska na szczycie niezmiennie tkwi w morzu w pobliżu Stromboli. Ta skała o pionowych, wysokich na ponad 40 m ścianach 200 tys. lat temu była częścią pierwszego „komina” wulkanu Stromboli. Dopiero później pojawił się właściwy krater, który z lawy i popiołów utworzył dzisiejszą wyspę.

28 / 32Wulkan Stromboli - wyspa z ognia

Obraz
© Ewa Cichocka

Jedyny transport to skutery i małe pojazdy. Rozglądam się po pobliskiej plaży, która stanowi zarówno miejsce postoju rybackich łodzi, motorówek jak i kąpielisko. Zabawnie i malowniczo wyglądają kolorowe ręczniki na czarnym jak sadza piachu. Choć ma on swój niezwykły urok - kiedy zaświeci słońce, mieni się srebrzystymi drobinami jak szlachetna materia. Do tego nie... brudzi.

29 / 32Wulkan Stromboli - wyspa z ognia

Obraz
© Magda Pannert

Nawet woda w morzu wydaje się smolista, a jedynie piana z rozbijających się fal, rozjaśnia nieco brzeg. Nieopodal portu, przed nami, wznosi się ostro w górę szczyt wulkanu Stromboli – główny cel wizyty na wyspie.

30 / 32Wulkan Stromboli - wyspa z ognia

Obraz
© Halina Banach

Nasz, mały samochodzik pokonuje wąskie i kręte uliczki. Mają czasem ledwie 2-3 m szerokości i biegną pomiędzy domami i okalającymi je szczelnie murowanymi parkanami. Biały labirynt wąskich korytarzy jest jednak oznakowany dla pojazdów - siłą rzeczy uliczki są tu głównie jednokierunkowe. Niemal każdy dom ma swoją ceramiczną tabliczkę z rysunkiem i nazwą – na ogół związaną z wulkanem i morzem.

31 / 32Wulkan Stromboli - wyspa z ognia

Obraz
© Magda Pannert

Przed odnowioną fasadą kościoła San Vincenzo toczy się życie towarzyskie. Jest tu mały placyk z tarasem i wspaniałym widokiem z jednej strony na morze i małą wysepkę Strombolicchio, a z drugiej za kopułą i wieżą kościoła na ponury szczyt Stromboli. Jest kilka sklepów: spożywczy, apteka, pamiątki, bar i biura organizujące wejścia na szczyt wulkanu.

32 / 32Wulkan Stromboli - wyspa z ognia

Obraz
© Magda Pannert

Wyspa Stromboli ma dwie osady, bo trudno nazwać je miasteczkami. Większa Stromboli liczy ponad 400 mieszkańców i tu głównie mieszkają turyści. Dwie parafie San Vincenzo i San Bartolo (patron wyspy) zajmują niemal cały, w miarę płaski teren u stóp wulkanu z północnej strony wyspy. Reszta wybrzeży kończy się w morzu urwistym spadkiem, pod kątem blisko 40 stopni.

Wybrane dla Ciebie

Kremy przeciwsłoneczne pod lupą. Wyniki testów budzą niepokój konsumentów
Kremy przeciwsłoneczne pod lupą. Wyniki testów budzą niepokój konsumentów
Groźny wirus przenoszony przez komary. Nowe ognisko na Kubie
Groźny wirus przenoszony przez komary. Nowe ognisko na Kubie
Hit ostatnich lat. Ruszają nowe loty z Polski. Tymczasem eksperci alarmują
Hit ostatnich lat. Ruszają nowe loty z Polski. Tymczasem eksperci alarmują
MSZ ostrzega przed podróżami do USA. Chodzi o paszporty bez oznaczenia płci
MSZ ostrzega przed podróżami do USA. Chodzi o paszporty bez oznaczenia płci
Dla wielu to łatwizna. Uczestniczka przy pytaniu za 2 tys. poprosiła o pomoc
Dla wielu to łatwizna. Uczestniczka przy pytaniu za 2 tys. poprosiła o pomoc
Chcą przyciągnąć turystów. Stworzą miejsce jedyne w swoim rodzaju
Chcą przyciągnąć turystów. Stworzą miejsce jedyne w swoim rodzaju
Seniorzy pojadą pociągiem za złotówkę. Tylko jednego dnia
Seniorzy pojadą pociągiem za złotówkę. Tylko jednego dnia
Wojna domowa trwa od 2,5 roku. "Skradziono wiele artefaktów, które są dla nas bardzo ważne"
Wojna domowa trwa od 2,5 roku. "Skradziono wiele artefaktów, które są dla nas bardzo ważne"
Lodowce znikają w zastraszającym tempie. "Niestety, niewiele możemy zrobić"
Lodowce znikają w zastraszającym tempie. "Niestety, niewiele możemy zrobić"
Protesty na europejskiej wyspie. Powodem znów turyści
Protesty na europejskiej wyspie. Powodem znów turyści
Pasażer przeżył koszmar przez linię lotniczą. "Nie mogłem przestać się trząść"
Pasażer przeżył koszmar przez linię lotniczą. "Nie mogłem przestać się trząść"
Wypadek na wakacjach w Turcji. Ubezpieczyciel zostawił ich z ogromnymi kosztami
Wypadek na wakacjach w Turcji. Ubezpieczyciel zostawił ich z ogromnymi kosztami