Aresztowany na lotnisku za jedzenie sfermentowanej żywności. "Ale mieli miny!"
Dr Johnny Drain, znany z zamiłowania do fermentacji, opowiedział w rozmowie z Daily Mail o swoich przygodach z nietypowymi potrawami i problemach na lotniskach. Nie każdy rozumie jego pasję.
Dr Johnny Drain pochodzi z Birmingham. Od lat fascynuje się fermentacją. Jego pasja zaczęła się w dzieciństwie, kiedy to z babcią eksperymentował z jogurtem. Po zdobyciu doktoratu na Uniwersytecie Oksfordzkim, połączył wiedzę z miłością do jedzenia, pracując w restauracjach z gwiazdkami Michelin na całym świecie.
Fermentacja jako styl życia
Johnny Drain nie tylko bada fermentację, ale także uczy innych, jak stosować tę technikę. W rozmowie z Daily Mail opowiedział o wielu, często nieprzyjemnych przygodach, jakich doświadcza przez to, że podróżuje ze sfermentowanym jedzeniem. W 2020 r. zatrzymano go na lotnisku w Gatwick. Wracał wówczas z Paragwaju i docelowo leciał do Portugalii. Został zatrzymany... pod zarzutem przemytu narkotyków.
W jego bagażu znaleziono nie tylko sfermentowane jedzenie, ale także sprzęt do fermentacji, co wzbudziło podejrzenia. Johnny wspomina, że jego walizka przypominała mieszankę sprzętu przemytnika i bombiarza. Zawierała m.in. saszetki z białymi proszkami, które były zarodnikami grzybów do produkcji sosu sojowego czy pasty miso.
- Zostałem formalnie aresztowany, a potem włączyli gigantyczną maszynę rentgenowską - opowiada. - Wszedłem tam i oczywiście nic nie znaleźli, bo nie połknąłem żadnych narkotyków. Więc mnie puścili.
W obliczu zbliżającego się lotu przesiadkowego Johnny’emu przydzielono policyjną eskortę do oczekującego samolotu, podczas gdy jego współpasażerowie ostrożnie się przyglądali. - Byłem otoczony przez dwóch policjantów z karabinami maszynowymi. Ale wszyscy pasażerowie mieli miny! Jakby zastanawiali się, kim jestem - mówi.
Niezwykłe smaki z całego świata
Mężczyzna przyznaje, że kocha to, co robi, a dzięki podróżom próbował wielu nietypowych fermentowanych potraw, w tym małych rybek lodowych w Japonii czy tłuszczu fok. Jednak największe wrażenie wywarło nam nim dziesięcioletnie masło z Marrakeszu. Opisuje je jako "uderzające jak niebieski ser, ale z goryczą i ostrością".
Poza sprzętem do fermentacji, naukowiec w podróż zawsze zabiera aeropress. - Dzięki temu przenośnemu ekspresowi do kawy, nawet w najgorszym hotelu, mogę cieszyć się doskonałą kawą - dodaje.
Źródło: DailyMail Travel