Indie -
Po burzliwej wymianie zdań orientujemy się, że kierowca kompletnie nie wie, gdzie jest nasz ashram. W dodatku mamy wrażenie, że nikt tego nie wie. Wyrostki przyglądają się nam z dużym zainteresowaniem, obok włączone na full radio gra jakąś zawodzącą melodię. Robi się ciemno i zimno. Wizja pozostania na zawsze na tym odludziu motywuje nas do działania.
Indie -
Po burzliwej wymianie zdań orientujemy się, że kierowca kompletnie nie wie, gdzie jest nasz ashram. W dodatku mamy wrażenie, że nikt tego nie wie. Wyrostki przyglądają się nam z dużym zainteresowaniem, obok włączone na full radio gra jakąś zawodzącą melodię. Robi się ciemno i zimno. Wizja pozostania na zawsze na tym odludziu motywuje nas do działania.
Indie -
A pieniądze się w Indiach przydają. Przeszkolone przez koleżankę ze Szwecji w zakresie trudnej sztuki negocjacji, nabywamy prezenty dla rodziny. Piękne sari i chusty po emocjonującej awanturze ze sprzedawcą, który tak energicznie kręci głową na wszystkie strony, że z obawy o jego zdrowie zgadzamy się wreszcie na 1/3 ceny.
Indie -
W końcu po długiej i męczącej podróży, podczas której słyszeliśmy nieustanne wycie klaksonów i zawodzące śpiewy dochodzące z licznych świątyń, a nasz kierowca z beznamiętną precyzją wymijał stojące ze stoickim spokojem na środku drogi krowy, po widmie trzech zderzeń czołowych, sześciu zderzeń z rikszą i kilkunastu niedozwolonych manewrach, kiedy już straciłam rozeznanie jaki ruch panuje w Indiach, bo zdałoby się to zależeć jedynie od fantazji prowadzącego pojazd, zajechaliśmy pod bramę ashramu.
Indie -
Niezliczone chatki zbudowane ze starych pudeł i desek, przykryte próchniejącymi palmowymi liśćmi, krowy żerujące na stosach śmieci. Widok smutny i przerażający.
Indie -
Po kilku dniach jestem już przyzwyczajona do obecności tych mniejszych mieszkańców ashramu. Nie robią na mnie wrażenia wielkie jaszczurki, które śpią z nami w pokoju przyglądając nam się ze ścian i sufitu, przyczajone w zaroślach modliszki, mysz ganiająca gdy zapadnie zmrok po sznurkach z naszymi ciuchami, zielony wąż ogrodowy do podlewania, który pod moimi stopami daje nura w zarośla.
Indie -
Poprawiamy smętnie zwisające sari, które nijak nie trzyma się naszych boskich kształtów i co chwila odsłania jakieś fragmenty naszych ciał, których tutaj pokazywać nie przystoi. Doprawdy, musimy po powrocie do ashramu poprosić hinduskie koleżanki z pokoju o lekcję noszenia tego cuda.