Jeden człowiek, jeden rower, jeden cel

Ujechałem może z 10 km i była pierwsza usterka tej wyprawy - urwało się mocowanie zaczepu w przyczepce. Dzięki pomocy jednego z
mieszkańców awaria została sprawnie i profesjonalnie naprawiona - straciłem jednak jakieś 1,5h.

Obraz

/ 6209.04.2008 r. środa - 2 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Wstałem o 6 rano - poranna toaleta, ćwiczenia rozciągające i pakowanie. Odbyło się też ważenie - ja miałem 75 kg na czczo, a sprzęt z bagażem 91 kg! Następnie było śniadanie, na którym pojawiło się kilka osób z rodziny i kolega Darek, który podarował mi Św. Krzysztofa. Śniadanie się trochę przedłużyło i było przerwane krótką rozmową telefoniczną na antenie Radia Gdańsk. Ostatecznie, zamiast o 8, wyruszyłem o 9.

/ 6212.04.2008 r. sobota - 5 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Pojechaliśmy na Cmentarz na Rossie, gdzie zapaliłem znicz, a następnie było szybkie, rowerowe zwiedzanie Wilna. Na koniec było 20 km drogi na nocleg, na który dotarliśmy po 20.30. Tym sposobem pokonałem ponad 200 km jednego dnia!

/ 6212.04.2008 r. sobota - 5 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Warto wspomnieć o jeszcze jednym - przez całą drogę zaczepiali mnie ludzie z jadących samochodów i pozdrawiali mnie.

/ 6212.04.2008 r. sobota - 5 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Raz Polacy jadący do Wilna poczęstowali mnie kawą (spotkaliśmy się później w Wilnie), a raz Polak busem na litewskich tablicach rejestracyjnych wyprzedził mnie, a następnie zatrzymał się, aby pogadać!

/ 6212.04.2008 r. sobota - 5 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Warto wspomnieć o jeszcze jednym - przez całą drogę zaczepiali mnie ludzie z jadących samochodów i pozdrawiali mnie. Raz Polacy jadący do Wilna poczęstowali mnie kawą (spotkaliśmy się później w Wilnie), a raz Polak busem na litewskich tablicach rejestracyjnych wyprzedził mnie, a następnie zatrzymał się, aby pogadać!

/ 6212.04.2008 r. sobota - 5 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Na granicy miasta czekało na mnie czterech kolegów z Niemenczyna (jednemu wkrótce popsuł się rower i dalej jeździliśmy w czwórkę). Pojechaliśmy na Cmentarz na Rossie, gdzie zapaliłem znicz, a następnie było szybkie, rowerowe zwiedzanie Wilna. Na koniec było 20 km drogi na nocleg, na który dotarliśmy po 20.30. Tym sposobem pokonałem ponad 200 km jednego dnia!

/ 6212.04.2008 r. sobota - 5 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Na granicy miasta czekało na mnie czterech kolegów z Niemenczyna (jednemu wkrótce popsuł się rower i dalej jeździliśmy w czwórkę). Pojechaliśmy na Cmentarz na Rossie, gdzie zapaliłem znicz, a następnie było szybkie, rowerowe zwiedzanie Wilna. Na koniec było 20 km drogi na nocleg, na który dotarliśmy po 20.30. Tym sposobem pokonałem ponad 200 km jednego dnia!

/ 6212.04.2008 r. sobota - 5 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Na granicy miasta czekało na mnie czterech kolegów z Niemenczyna (jednemu wkrótce popsuł się rower i dalej jeździliśmy w czwórkę). Pojechaliśmy na Cmentarz na Rossie, gdzie zapaliłem znicz, a następnie było szybkie, rowerowe zwiedzanie Wilna. Na koniec było 20 km drogi na nocleg, na który dotarliśmy po 20.30. Tym sposobem pokonałem ponad 200 km jednego dnia!

/ 6212.04.2008 r. sobota - 5 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Na granicy miasta czekało na mnie czterech kolegów z Niemenczyna (jednemu wkrótce popsuł się rower i dalej jeździliśmy w czwórkę). Pojechaliśmy na Cmentarz na Rossie, gdzie zapaliłem znicz, a następnie było szybkie, rowerowe zwiedzanie Wilna. Na koniec było 20 km drogi na nocleg, na który dotarliśmy po 20.30. Tym sposobem pokonałem ponad 200 km jednego dnia!

10 / 6212.04.2008 r. sobota - 5 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Była kolacja, podczas której przygotowałem sobie
kanapki na drogę oraz wieczorna rozmowa przy czekoladzie. Justyna pokazała mi fajny cytat A. Kner:

_ „Życie jest podobne do drogi pełnej zakrętów, Widzimy tylko odcinek do kolejnego zakrętu, Ale wiemy, że Bóg ogarnia wzrokiem całą drogę.” _

11 / 6212.04.2008 r. sobota - 5 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Dystans dnia - 129,53 km

Dystans całkowity - 448 km

Czas jazdy - 7:06:27

Średnia prędkość - 18,22 km/h

12 / 6209.04.2008 r. środa - 2 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Ujechałem może z 10 km i była pierwsza usterka tej wyprawy - urwało się mocowanie zaczepu w przyczepce. Dzięki pomocy jednego z mieszkańców awaria została sprawnie i profesjonalnie naprawiona - straciłem jednak jakieś 1,5h. Dalej też nie było wesoło, ponieważ droga Dzierzgoń - Pasłęk jest tak dziurawa i nierówna, że nawet z górki nie mogłem przekraczać 20 km/h! W Pasłęku był posiłek, wywiad do lokalnej gazety i pamiątkowe zdjęcie. W drodze do Ornety była kolejna telefoniczna rozmowa „na żywo” - tym razem w Radio Olsztyn (zresztą do godz. 16 było mnóstwo tel. od dziennikarzy).

13 / 6212.04.2008 r. sobota - 5 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Warto wspomnieć o jeszcze jednym - przez całą drogę zaczepiali mnie ludzie z jadących samochodów i pozdrawiali mnie. Raz Polacy jadący do Wilna poczęstowali mnie kawą (spotkaliśmy się później w Wilnie), a raz Polak busem na litewskich tablicach rejestracyjnych wyprzedził mnie, a następnie zatrzymał się, aby pogadać!

14 / 6212.04.2008 r. sobota - 5 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

15 / 623.04.2008 niedziela - 6 dzień wyprawy - dzień odpoczynku!

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Wstałem o 9.30 i po porannej toalecie poszedłem na mszę. Popołudnie spędziłem na przesyłaniu relacji do Polski I na spotkaniach ze znajomymi z Niemenczyna. Udzieliłem także wywiadu Panu Zygmuntowi Żdonawicz z „Kuriera Wileńskiego”.

16 / 6214.04.2008 r. - 7 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

We wsi Wesolowka z polską szkołą, w której dyrektorem jest mój dobry kolega Robert Komorowskij. Zaprosił mnie dzień wcześniej, abym poprowadził lekcje geografii dla starszych klas, poświęconą mojej wyprawie. Było też dużo pytań uczniów i autografy! Następnie poczęstowano mnie obiadem oraz kawą z ciastkami. Dostałem także kanapki na drogę.

17 / 6214.04.2008 r. - 7 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

a Utena na parkingu spotkałem dwóch kierowców TIR-ów (Marcina i Przemka z Siedlec). Zaprosili mnie na kawę, a na koniec były pamiątkowe zdjęcia. Dalej juz jechałem przy słonecznej pogodzie, a i wiatr delikatnie sprzyjał. Ok. 20 zacząłem rozglądać się za noclegiem.

18 / 6215.04.2008 r. - 8 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

O 7.15 wyruszyłem w drogę. Do granicy miałem 20 km, które pokonałem w spacerowym tempie. Tam przekąsiłem, porozmawiałem z Polskimi kierowcami TIR-ów (czekali aż Pani skończy się przerwa, aby mogli kupić winiety). Do Daugavpils jechało mi się dobrze. Trochę zwiedziłem miasto, a na jego obrzeżach kupiłem trochę jedzenia.

19 / 6215.04.2008 r. - 8 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Ruszając ponownie, ze zdziwieniem zauważyłem, że mam usterkę w rowerze – cos piszczało jak pedałowałem (ale tylko do przodu). Zatrzymałem się na pobliskiej stacji benzynowej, aby sprawdzić co się stało. Niczego nie zauważyłem, wiec ruszyłem w miasto w poszukiwaniu sklepu rowerowego lub mechanika, aby poradzić się.

20 / 6216.04.2008 r. - 9 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Wyjechałem przed 12, ale to była męka – co prawda po kliku kilometrach wyszło słońce, ale nim dojechałem do granicy i tak się schowało. Większym problemem był wiatr, pod który jechałem praktycznie cały dzień – momentami wiał niemiłosiernie. Dodatkowo kiepski stan dróg łotewskich dobijał całkowicie.

21 / 6216.04.2008 r. - 9 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Byłem tak zmarznięty, że dojechałem do najbliższej stacji benzynowej, gdzie w barze zamówiłem sobie gorący gulasz z makaronem i herbatę. Chciałem jak najszybciej odjechać od granicy i szukać noclegu – niestety, ale bez efektu. Było klika domów na ok. 25 km od granicy, ale to raczej były letniskowe (tzw. dacze) lub całkowite ruiny.

22 / 6218.04.2008 r. - 11 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Po 10 km, na wyjeździe z Newela, zatrzymałem się przy spożywczaku, gdzie zjadłem pierożka i kupiłem na drogę kwas chlebowy i czekoladę. Jakieś 2 km dalej stal znak, który wprowadził mnie w osłupienie – informował mnie, że dalszy przejazd ta droga jest płatny! Nie było jednak bramek z opłatami (szkoda, że nie zrobiłem zdjęcia).

23 / 6209.04.2008 r. środa - 2 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Władze Giżycka zmieniły mi też plany na kolejny dzień - zaproponowały mi gościnę i nocleg u siebie. Do Ornety dotarłem stosunkowo późno (17.20), więc był tylko szybki posiłek przed Ratuszem i pamiątkowe zdjęcie.

24 / 6218.04.2008 r. - 11 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Ostatnie 20 km to była juz męczarnia – ewidentnie miałem już dość. W końcu doczołgałem się do wioski, gdzie w pierwszym z brzegu domu otrzymałem gościnę. Żona nie była może zachwycona, ale mąż Vitalij (miał trochę wypite) jak najbardziej był za.

25 / 6219.04.2008 r. - 12 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Ruszyłem do Olszy, gdzie wg informacji od moich znajomych kierowców TIR-ów, był duży przystanek „naszych”. Po kilkunastu metrach jazdy pojawiło się dziwne skrzypienie w tylnym kole – na postoju trochę naoliwiłem i przeszło (widocznie woda się wdarła). W Olszy od razu zauważyłem postój TIR-ów – faktycznie naszych było sporo.

26 / 6219.04.2008 r. - 12 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Warto jeszcze wspomnieć o Polskich kierowcach TIR-ów, których jest bardzo wielu na trasie Mińsk – Moskwa. Wielu z nich przyjaźnie trąbi, pozdrawiają rekami, a czasami wręcz „osłaniają” przed nierozsądnymi kierowcami osobówek lub też tak mnie wyprzedają, aby i cos dla mnie zostało z tutela powietrznego i wiatru, który robią. Wielkie dzięki. Także kierowcy Rosyjskich TIR-ów jada bardzo kulturalnie.

27 / 6219.04.2008 r. - 12 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Katyń, a właściwie „Memorial Katyń”, jak nazwali to Rosjanie – miejsce straszne dla nich i dla nas. Jak przyjechałem byłem jedynym odwiedzającym – panie z obsługi od razu przyszły zrobić mi pamiątkowe zdjęcie i zaproponowały po zwiedzaniu herbatę i toaletę otworzą dla mnie! Byłem traktowany wyjątkowo.

28 / 6219.04.2008 r. - 12 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Zaprosił mnie do swojej ciężarówki Krzysztof – była domowa zupa i pierogi o solidnej wielkości. Było bardzo smaczne, dzięki! Na koniec było pamiątkowe zdjęcie. W tym czasie ustąpiła tez silna, poranna mgła, którą zastąpiły chmury. Deszczu jednak nie było.

29 / 6221.04.2008 r. - 14 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Wyjechałem po 8. Kolano cały czas bolało, wiec jechałem ostrożnie, z naciskiem na prawa nogę. Rano asfalt był bardzo mokry i było pochmurno, a od południa padał deszcz. Cały czas wiał wiatr. Na 39 i 92 km mojej drogi zrobiłem sobie dłuższe postoje na gorącą kawę – polecam stacje paliwowe „Lukoil” – maja WC na europejskim poziomie. Jako, że buty nie wyschły przez noc, cały dzień przyszło jechać w mokrych.

30 / 6221.04.2008 r. - 14 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Jak tylko wykonałem plan min. (ponad 105 km), zacząłem szukać noclegu. Akurat przez 10 km miałem las, a następnie musiałem dojechać jeszcze 2 km do wioski – ostatnie 300 metrów było po rozmiękłej, polnej drodze.

31 / 6221.04.2008 r. - 14 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

W końcu dotarłem do domu, gdzie mieszkało starsze małżeństwo i wiekowa staruszka – oni przyjęli mnie do siebie. On napalił w centralnym i rozwiesił moje mokre rzeczy, a ona dala mi miskę cieplej wody, abym ogrzał stopy. Oczywiście później była kolacja.

32 / 6222.04.2008 r. - 15 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Praktycznie cały czas jechałem pod wiatr, a po południu miałem nawet ciepłe słońce. Były dwa przystanki na 147 i 97 km drogi (wzdłuż dróg w Rosji stoją małe znaki informujące, który to jest km drogi od jej początku lub do jej początku). Tam zatrzymywali się Polscy kierowcy TIR-ów. Zatrzymałem się także na postoju na 138 km, gdzie jeden z naszych naprawiał sprzęgło, a inny jadł obiad.

33 / 6222.04.2008 r. - 15 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Kierowca jedzący obiad zaprosił mnie na kawę. Podczas rozmowy kilkakrotnie namawiał mnie, żebym zapakował rower i pojechał z nim do Niznego Nowgorodu – „1000 km w jeden dzień”. Faktycznie bym przyspieszył. Jednak pomimo bólu w kolanie, nie dałem się złamać.

34 / 6209.04.2008 r. środa - 2 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Miałem 35 km do Lidzbarka Warmińskiego, gdzie był przewidziany nocleg. Nocowałem w Zajeździe Uluru w Markajnach. Właściciel okazał się być zapalonym myśliwym i podróżnikiem - polował m.in. w Australii, więc było o czym rozmawiać przy kolacji, którą zresztą ufundował.

35 / 6222.04.2008 r. - 15 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Droga, którą jechałem od Smoleńska do Moskwy, omijała dużym łukiem wszystkie miasta, do których trzeba było odbić kilka kilometrów. Jako, że bolało mnie kolano, ograniczałem się do jazdy główną drogą (aby je oszczędzać).

36 / 6222.04.2008 r. - 15 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Noclegu tradycyjnie poszukałem już na wiosce – ok. 88 km od Centrum Moskwy. Tym razem nie w pierwszym, a drugim domu udało się i po raz pierwszy pokazałem swój paszport. Zaopiekowała się mną Anna (wdowa) i jej syn Zenia (mój rówieśnik).

37 / 6223.04.2008 – 16 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Droga minęła stosunkowo szybko i spokojnie. Nie było już postojów „naszych” TIR-ów, a ja chciałem jak najszybciej dotrzeć do Moskwy. Miałem tylko jeden dłuższy postój – na ok. 44 km przed celem zjadłem swoje wcześniejsze zapasy żywnościowe. Ostatnie 30 km jechałem w dużym zagęszczeniu samochodów, a czasami stałem razem z nimi w korkach (jechali nawet poboczami).

38 / 6223.04.2008 – 16 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Na Plac Czerwony dotarłem bez większych problemów ok. 16. Tu jednak wokół mnie i roweru działo się dużo.

39 / 6223.04.2008 – 16 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Najpierw zaczepił mnie Maks (nauczyciel pochodzenia marokańskiego). Następny był Dima, który jak się dowiedział, że mam pustą kartę telefoniczną, zaproponował że mi ją z własnej kieszeni doładuje za 100 rub., a inny Rosjanin dal mi do reki 100 rub!

40 / 6224.04.2008 – 17 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Jako że mieszkam niedaleko Kościoła Katolickiego, dzień mój zaczął się od Mszy Św. w j. rosyjskim. Po niej chwilę rozmawiałem z zastępcą Biskupa Diecezji Moskiewskiej, Ks. Wikariuszem Andrzejem (Polak). Następnie udałem się do Proboszcza, Ks. Józefa, z zapytaniem czy nie zna lekarza, który mógłby obejrzeć moje kolano.

41 / 6224.04.2008 – 17 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Pomimo, że Ksiądz wypytał się wszystkich swoich znajomych i współpracowników, nie udało się. Więc udałem się w tej sprawie do Konsulatu RP, który jest niedaleko. Spędziłem tam ok. 1,5h, ale dowiedziałem się tylko tyle, że wszyscy dyplomaci akredytowani w Polsce leczą się w jednej przychodni (dostałem adres, niezbyt blisko).

42 / 6224.04.2008 – 17 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Natomiast podczas rozmowy z jednym z "naszych" ochroniarzy, usłyszałem, że chyba to przeciążenie i brakuje mi tej mazi co wypełnia staw kolanowy. Jego teść to MP w Kolarstwie.

43 / 6224.04.2008 – 17 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

44 / 6211.04.2008 r. piątek - 4 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Wstałem o 6 rano - toaleta, 15 min rozgrzewki, a później była uczta przygotowana przez właścicieli Hotelu Helena - jadłem 30 min., ale i tak nie dałem rady zjeść! Wyjechałem po 8 rano - pierwsze 20 km było pochmurne, a później do prawie samych Suwałk lało, więc odpuściłem sobie zwiedzanie Olecka.

45 / 6224.04.2008 – 17 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

46 / 6225.04.2008 pitek – 18 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Cały czas wysyłam także SMSy w sprawie mojego kolana - może komuś coś się uda ustalić. Następnie dzięki pomocy dwóch Księży Salezjan, Zbigniewa i Marka, dostałem na chwilę bezpłatny internet i mogłem wysłać przygotowane relacje z podróży.

47 / 6226.04.2008 sobota – 19 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Po obfitym obiedzie, postanowiłem wziąć się za przegląd roweru. Na początek okazało się, że mam maleńką dziurkę w kole od przyczepki, więc to naprawiłem. Dokręciłem także nakrętkę przy stopce rowerowej, a następnie trzeba było się wziąć za "brudną" robotę, tj. wyczyścić ze smaru i błota łańcuch i zębatki. Jakoś poszło.

48 / 6226.04.2008 sobota – 19 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Nie udało się natomiast wyregulować tylnej przerzutki - są problemy ze zmianą niższej na wyższą zębatkę - trzeba dźwignię przesunąć o 2 biegi, aby przeskoczyła o 1.

49 / 6227.04.2008 – 20 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Prawie 2 godziny spaceru i rozmowa ze znajomym przydała się. Zauważyłem także różnicę w obchodzeniu Świąt w Rosji i w Polsce - tu prawie wszystkie sklepy spożywcze są otwarte, a na ulicach pełno ludzi. Aleksiej chciał coś kupić do picia w McDonaldzie, ale kolejka była tak duża, że kupił w pobliskim kiosku.

50 / 6227.04.2008 – 20 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Zresztą był to kolejny ciepły dzień. Na jednym z termometrów było 22 stopnie! Po rozstaniu się z Aleksiejem, ustaliłem z Siostrą Ireną, jak dotrzeć w poniedziałek do lekarza (na mojej mapie nie było tej ulicy - jest już na obrzeżach Moskwy) oraz podziękowałem Ks. Józefowi za wszelkie łaski i życzliwość z jego strony - jutro wyjeżdża do Polski na miesiąc, bo kończy mu się wiza.

51 / 6201.05.2008 r. - 24 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

1 Maja - Święto Pracy. W Rosji chyba naprawdę obchodzone. Moskiewskie ulice w południe były praktycznie puste. A w pamięci mam niedzielę, kiedy była Niedziela Wielkanocna i wszędzie było pełno ludzi. Mi dzień upłynął wyjątkowo dobrze i szybko.

52 / 6201.05.2008 r. - 24 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Widzieliśmy też z bliska dwa budynki przypominające warszawski Pałac Kultury. W jednym z nich jest Hotel Ukraina, a w drugim siedziba Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rosji.

53 / 6202.05.2008 r. piątek - 25 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Wczesne popołudnie to już wyjazd do Tuły. Przejazd metrem na Dworzec Kurski, a następnie 3,5h elektryczką. Jechało się fajnie i spokojnie, ale już w samym pociągu zniknął przed Tułą (ostatnie 30 min. to już ścisk).

54 / 6202.05.2008 r. piątek - 25 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Jadąc zauważyłem, ile straciłem siedząc w Moskwie. Przed przyjazdem do niej było deszczowo i zimno, a na drzewach były tylko pąki. A teraz jest już wiosna w całej swej okazałości. A do tego ludzie (przede wszystkim kobiety) wsiadający przed Tułą mieli w dłoniach Żonkile – były bardzo piękne. To mi przypomniało też ogród mojej mamy. Też są co roku bardzo piękne.

55 / 6211.04.2008 r. piątek - 4 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

W Suwałkach najpierw udałem się do Przychodni NZOZ Prymus, gdzie miałem ostatnie szczepienie przeciwko żółtaczce typu „B”. Zaszczepiono mnie za darmo, abym „dobrze wspominał Suwałki”!

56 / 6203.05.2008 r. Sobota - 26 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Najpierw było Centrum Tuły, którego wizytówką jest Kreml (nasz zamek) z dziewięcioma basztami, wybudowany na początku XVI wieku. Niestety, ale poza dziewięcioma basztami i spinającym je murem, w środku jest duży bardzo duży dziedziniec, na którym są Cerkiew i Muzeum Róży.

57 / 6203.05.2008 r. Sobota - 26 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Już w czwórkę pojechaliśmy samochodem kilka kilometrów za miasto do Jasnej Polany, czyli miejsca, gdzie urodził się, tworzył i został pochowany Lew Tołstoj. Jest tam bardzo pięknie. Wszystko robi wrażenie dziewiętnastowiecznego parku. Na początek przechodzi się przez groblę i idzie alejką wśród drzew pod górę, po czym skręca się w lewo.

58 / 6211.04.2008 r. piątek - 4 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Zapowiadał się odcinek 31 km suchej drogi, więc spodnie przeciwdeszczowe trafiły do sakwy. Jednak wszystko zmieniło się na ostatnie 10 km - zrobiło się ciemno i była ulewa.

59 / 6212.04.2008 r. sobota - 5 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Wstałem o 4 rano, a o 5 czekał na mnie Pan Irek, który zawiózł mnie z bagażem do garażu i pomógł mi wszystko zamontować. O 5.15 ruszyłem w drogę. Na granicy było pamiątkowe zdjęcie, przesunięcie zegarka o godz. do przodu i w drogę.

60 / 6212.04.2008 r. sobota - 5 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Do Wilna tylko jechałem i jechałem - tylko jeszcze gumę złapałem w przyczepce.

61 / 6212.04.2008 r. sobota - 5 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Na granicy miasta czekało na mnie czterech kolegów z Niemenczyna (jednemu wkrótce popsuł się rower i dalej jeździliśmy w czwórkę).

62 / 6223.04.2008 – 16 dzień wyprawy

Obraz
© Krzysztof Przemysław Skok

Był także Polak, z którym chwile porozmawiałem. No i oczywiście było sporo zdjęć i pytań na temat całej wyprawy rowerowej „Pekin 2008”. Generalnie rzecz biorąc przez 2 godziny byłem spora atrakcja na Placu Czerwonym.

Wybrane dla Ciebie

Ten szczyt to marzenie wielu osób. Można tam wejść tylko raz w roku
Ten szczyt to marzenie wielu osób. Można tam wejść tylko raz w roku
Wyjątkowe odkrycie w jednym z kościołów. Oto, co znaleźli za starym obrazem
Wyjątkowe odkrycie w jednym z kościołów. Oto, co znaleźli za starym obrazem
Polskie miasto numerem jeden wśród Brytyjczyków. "Piękne i niezadeptane"
Polskie miasto numerem jeden wśród Brytyjczyków. "Piękne i niezadeptane"
Wiatr przewrócił człowieka. Wideo robi furorę w sieci
Wiatr przewrócił człowieka. Wideo robi furorę w sieci
Groźne zwierzę uciekło z hodowli. Policja ostrzega mieszkańców i turystów
Groźne zwierzę uciekło z hodowli. Policja ostrzega mieszkańców i turystów
Nie tylko Hiszpania, Turcja czy Chorwacja. Inny kraj rozkochał w sobie Polaków
Nie tylko Hiszpania, Turcja czy Chorwacja. Inny kraj rozkochał w sobie Polaków
Plaża w Nazare zamknięta z powodu skażenia
Plaża w Nazare zamknięta z powodu skażenia
Wielka atrakcja na Mazurach. Specjalnie dla turystów, którzy chcą więcej
Wielka atrakcja na Mazurach. Specjalnie dla turystów, którzy chcą więcej
Szwedka zachwycona naszym kurortem. "To jeszcze Polska czy już Saint-Tropez?"
Szwedka zachwycona naszym kurortem. "To jeszcze Polska czy już Saint-Tropez?"
Wynajął mieszkanie w Tajlandii. "Wiszące sufity i popękane mury"
Wynajął mieszkanie w Tajlandii. "Wiszące sufity i popękane mury"
W Tatrach już się zaczęło. Przerażeni turyści dzwonią na numer alarmowy
W Tatrach już się zaczęło. Przerażeni turyści dzwonią na numer alarmowy
Spodziewają się rekordowej liczby turystów. Europejska stolica ma plan
Spodziewają się rekordowej liczby turystów. Europejska stolica ma plan