Nie boją się tzw. turystyki alkoholowej. "Nie demonizowałbym sytuacji"
Warszawa przygotowuje się na zmiany związane z wprowadzeniem nocnego zakazu sprzedaży alkoholu w Śródmieściu i na Pradze-Północ. Burmistrzowie sąsiednich dzielnic z ostrożnym optymizmem obserwują sytuację, gotowi monitorować ewentualne skutki. - Nie demonizowałbym sytuacji z tzw. turystyką alkoholową - powiedział Tomasz Kucharski, burmistrz dzielnicy Praga-Południe.
Wprowadzenie nocnej prohibicji w Śródmieściu i na Pradze-Północ budzi zainteresowanie szerokiej opinii publicznej, w tym turystów i osób odwiedzających stolicę. Przede wszystkim sytuacją zainteresowanie są sąsiadujące dzielnice Warszawy.
Nocna prohibicja w Warszawie
Przypomnijmy, że zakaz nocnej sprzedaży alkoholu w Śródmieściu i Pradze-Północ zostanie wprowadzony 1 listopada br. Wprowadzająca go uchwała została opublikowana w dzienniku urzędowym województwa mazowieckiego. Zakaz sprzedaży alkoholu będzie obowiązywał w godzinach 22.00-6.00. Dotyczy sklepów i stacji benzynowych.
Za złamanie zakazu sprzedaży alkoholu w godzinach nocnych będzie groziło cofnięcie posiadanych zezwoleń i ewentualne zastosowanie sankcji z art. 43 ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, zgodnie z którym, "kto sprzedaje lub podaje napoje alkoholowe w wypadkach, kiedy jest to zabronione, albo bez wymaganego zezwolenia lub wbrew jego warunkom, podlega grzywnie".
Tysiące ludzi chcą to zobaczyć. Warszawa jak sprzed 150 lat - rosyjskie szyldy w sklepach
Monitorowanie Sytuacji w Warszawie
Burmistrzowie sąsiadujących dzielnic monitorują sytuację, oceniając ryzyko tzw. turystyki alkoholowej. Tomasz Kucharski, burmistrz Pragi-Południe, zaznaczył, że nie przewiduje dramatycznych zmian związanych z turystyką alkoholową. - Nie demonizowałbym sytuacji - powiedział. - Zdaję sobie sprawę, że mogą mieć miejsce jakieś incydentalne wydarzenia, ale przede wszystkim z zadowoleniem witam wprowadzenie w przyszłym roku nocnej prohibicji na terenie całej Warszawy - dodał.
Podobne opinie wyraża Piotr Krasnodębski z Ochoty, który zapowiedział, że będzie śledzić ewentualne zmiany w ruchu nocnym. - W naturalny sposób może pojawić się zjawisko tzw. turystyki alkoholowej, czyli przenoszenia części nocnego ruchu i zakupów do sąsiednich dzielnic. Nie chciałbym, aby skutki ograniczeń w jednej części miasta były odczuwane przez mieszkańców innej - podkreślił.
Jak zaznaczył, jednocześnie rozumie intencje stojące za decyzją stołecznych radnych - chodzi o poprawę bezpieczeństwa i komfortu życia mieszkańców w godzinach nocnych. - Na Ochocie od lat współpracujemy z policją, strażą miejską i służbami porządkowymi, by reagować na wszelkie zakłócenia spokoju. Teraz będziemy monitorować sytuację i analizować, czy wprowadzenie nowych regulacji wpłynie na wzrost nocnego ruchu na terenie naszej dzielnicy - dodał.
Krzysztof Strzałkowski z Woli zwraca uwagę na krótki okres pilotażowy. Podkreśliła, że nie ma ryzyka, że firmy będą się przenosić z dzielnicy do dzielnicy. - Cała ta procedura, biorąc pod uwagę, że niedługo ten zakaz będzie obowiązywał w całym mieście, po prostu się nie opłaca - wyjaśnił, wskazując, że zimowa pora roku dodatkowo zniechęca do nocnych zakupów alkoholu.
Dalsze plany związane z prohibicją
Wprowadzenie zakazu w dwóch dzielnicach to część większej strategii, której celem jest poprawa bezpieczeństwa mieszkańców. Zdaniem ekspertów, podobne ograniczenia w innych miastach, takich jak Szczecin, Gdańsk i Wrocław, przynosiły pozytywne efekty poprzez zmniejszenie nocnych incydentów alkoholowych.
Wprowadzanie nocnej prohibicji w Warszawie przeszło długą drogę. Prezydent miasta Rafał Trzaskowski początkowo był przeciwny zakazowi, jednak zmienił zdanie i zaproponował wprowadzenie go na terenie całego miasta, a następnie wycofał się z tego pomysłu i zaproponował wprowadzenie pilotażowo nocnej prohibicji na terenie dwóch dzielnic: Śródmieścia i Pragi-Północ. Prezydent poinformował też, że wiosną złoży projekt wprowadzenia nocnej prohibicji w całym mieście. Miałaby ona obowiązywać od 1 czerwca.