Oskarżają ją o porzucanie dzieci. "Jeżdżę, żeby psychicznie nie zwariować"
Odwiedziła już Azję, Stany Zjednoczone oraz niemal wszystkie kraje Europy. Ania jest mamą dwójki chłopców, i pomimo wyzwań, jakie niesie zaburzenie jednego z nich, podróże są dla niej prawdziwą pasją i sposobem na życie.
Karolina Wachowicz: Kobiet się o wiek nie pyta, ale wiem, że to dla ciebie ważne, ile teraz masz lat i w jakim momencie życia jesteś.
Tak, to prawda, w lipcu stuknęło mi 43 lata i myślę, że to świetny moment, żeby zacząć spełniać swoje marzenia i robić to, co się lubi.
Anna Grabowska: A lubisz podróże. Powiedz, jak udaje ci się pogodzić je z wychowaniem dzieci?
Jestem nauczycielką, mam dwójkę dzieci, w tym jednego z autyzmem (zespół Aspergera). Mieszkam w Olkuszu, między Krakowem a Katowicami. Jestem po rozwodzie i dzielę się opieką nad dziećmi z byłym mężem, który również lubi podróże, więc nawzajem się wspieramy. Nie jest łatwo, ale jest to wykonalne!
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wyjątkowe miejsce w Polsce. Można spróbować jajecznicy ze strusiego jaja
Dlaczego zaczęłaś podróżować?
To dla mnie odskocznia od codzienności, szansa, by poczuć się inaczej, być kimś innym, choć na chwilę. Poza tym chcę spełniać marzenia moje i moich dzieci — zwłaszcza Maćka, który urodził się z autyzmem, a który uwielbia podróże i zmiany. Pracuję na własny rachunek i mam dwa miesiące wakacji, które staram się wykorzystać na maksa. Nauczycielski budżet to nie kokosy, ale wystarcza na spełnianie moich podróżniczych marzeń dzięki oszczędnościom, planowaniu i kupowaniu biletów z wyprzedzeniem.
Jakie miejsca do tej pory udało ci się odwiedzić?
Odwiedziłam Dominikanę, Zanzibar, Stany Zjednoczone, Bali, a w Europie niemal wszystkie kraje. Oczywiście, jeszcze wiele przede mną, bo życie jest za krótkie na wszystko, ale z moim partnerem Markiem, który jest moją ostoją spokoju, realizujemy kolejne plany. Lista jest długa, jak marzenia o wygranej na loterii.
Najczęściej podróżujesz z dziećmi czy solo?
Podróżuję najczęściej z moim partnerem oraz z dziećmi — głównie z Maćkiem. Nie wystarcza mu tylko pakowanie walizek — chce lecieć od razu. Kuba, starszy syn, również lubi podróże, choć w nieco spokojniejszym wydaniu. Czasem towarzyszą mi też przyjaciółki, z którymi wspólnie odkrywamy nowe miejsca i dzielimy się podróżniczymi doświadczeniami. Najważniejsze, że wszyscy są szczęśliwi, a ja również.
Jeśli jesteś z dziećmi, to jak je "ogarniasz"?
Codziennie staram się wszystko planować i organizować tak, by wyjazdy były jak najmniej stresujące, zarówno dla mnie, jak i dla dzieci. Muszę uwzględniać rehabilitację Maćka, więc terminy planuję z dużym wyprzedzeniem. Mam swojego rodzaju podróżnicze konto "nie do ruszenia", żeby mieć pewność, że ubezpieczenia, bilety, noclegi są opłacone z wyprzedzeniem. Dzieciaki są świetnie przygotowane i chętnie uczą się przez zabawę podczas podróży – są ciekawi świata i świetnie sobie radzą.
Wiem, że uważasz, że można jechać na drugi koniec świata nie wydając fortuny? Jakim cudem?
Kluczowe jest dobre planowanie i oszczędzanie. Bilety kupuję już w grudniu na wakacje letnie, bo wtedy mają najniższe ceny. Planuję wszystko z wyprzedzeniem, a także staram się korzystać z promocji i tanich linii lotniczych. Mam swoje kulejące finanse nauczycielskie, ale nie przeszkadza mi to w spełnianiu marzeń. Dla mnie pieniądze to coś, co można zarobić — ale czasu na realizację marzeń nie przybywa.
Co masz teraz w planach?
Planuję w listopadzie weekendowy wypad do Dubaju, RPA, a na święta chciałabym razem z Maćkiem polecieć do Egiptu, tym razem z biurem podróży. W przyszłym roku marzą mi się Sri Lanka i Seszele, choć ostateczna decyzja zapadnie później.
Co daje ci podróżowanie?
Podróże to dla mnie ogromna odskocznia psychiczna. Pozwalają naładować baterie i na moment stać się kimś innym — to jest dla mnie bezcenne. Jeżdżę, żeby psychicznie nie zwariować. To mój sposób na stres.
W życiu bywa mi ciężko — mam swoje zmartwienia związane z Maćkiem, ale też te codzienne, zwyczajne problemy, które zna każdy z nas. Podróże pozwalają mi się naładować taką energią, że po powrocie mogę znów stanąć do codziennej walki o Maćka i o lepszy świat dla niego. Myślę, że dla dzieci to też ogromna wartość: mogą doświadczać innych kultur, miejsc, uczyć się języka w naturalnych warunkach, zbierać wspomnienia, które pozostaną z nimi na całe życie. Szczególnie ważne jest to dla Maćka, który rozkwita w środowisku zmiany i nowości. Jeśli mamy szczęśliwą mamę, to szczęśliwe są dzieciaki – dlatego ważne jest, żeby myśleć o sobie i znaleźć czas na spełnianie pasji.
Wiem, że nie każdy patrzy na twoje podróże przychylnym okiem. Jak sobie radzisz z krytyką?
Słyszę różne komentarze, również absurdalne i niekiedy wręcz złośliwe. Ludzie często nie rozumieją, że mając chore dziecko, można i trzeba dbać o siebie, żeby mieć siłę. Mówią na przykład, że nie powinnam wyjeżdżać, bo powinnam być przy dziecku, a takie rzeczy to luksus dla innych. Moja filozofia jest prosta: nie kradnę, nie zadłużam się, nie pozbawiam dzieci niczego — po prostu planuję życie po swojemu. Trzeba być trochę egoistą, żeby nie zwariować. Nie ma powodu, żeby wakacje spędzać wyłącznie na placu zabaw.
Jakie najbardziej absurdalne komentarze lub oskarżenia usłyszałaś?
Słyszałam, że jestem "nieodpowiedzialna" albo że "porzucam dzieci", bo wyjeżdżam. Zupełnie nieprawdziwe i krzywdzące oceny. To właśnie te podróże dają mi siłę i spokój, by być dobrą mamą. Czasem ludzie nie potrafią zrozumieć, że wsparcie i czas dla siebie to podstawa, by kochać i pomagać jeszcze lepiej.
Co mogłabyś poradzić komuś w twojej sytuacji?
Nie bać się i myśleć o sobie. Każdy zasługuje na odrobinę normalności i spełniania marzeń. Trzeba planować, oszczędzać i korzystać z każdej okazji, jaką daje życie. Pomocne jest wsparcie bliskich oraz dobre nastawienie. Żyjemy w trudnych realiach, ale nie pozwólmy, by one całkowicie zatrzymały naszą radość i wolność. Podróże to siła i inspiracja dla całej rodziny.