Sprawdził czystość w samolotach. Wyniki przerażają. "Już nigdy nie polecę"
Samoloty są miejscami, w których trudno zadbać o sterylność i szczególną czystość. Czasem między lotami nie ma wystarczająco dużo czasu na ich dokładne posprzątanie. Tiktoker, będący ekspertem w dziedzinie biologii, przeprowadził testy czystości siedzeń w samolotach. Wyniki przerażają.
Samoloty nie należą do najczystszych miejsc 
Badania przeprowadzone przez twórcę internetowego, znanego na TikToku, jako @HowDirtyIs, ujawniły niepokojące wyniki dotyczące czystości siedzeń w samolotach. Sprawdził on sytuację w maszynie Southwest Airlines. Niestety trzeba przyznać, że w innych liniach lotniczych może ona wyglądać podobnie.
Jak brudno jest w samolotach?
Podczas eksperymentu mężczyzna zebrał próbki z podłokietników, stolików, zasłon okiennych, instrukcji bezpieczeństwa i samych siedzeń. Następnie patyczki, którymi zbierał próbki, wymazy, sterylnie zamknął. Później w laboratorium przeprowadził badania, które pokazał na filmiku. Ten obejrzano prawie 70 tys. razy.
Wyniki były zaskakujące i przerażające jednocześnie. Okazuje się, że ilość bakterii była znacznie większa niż w przypadku siedzeń na lotnisku La Guardia w Nowym Jorku, które sprawdzał wcześniej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Spektakl na niebie. Turyści chwycili za telefony i aparaty
Lepiej uważać
Biorąc pod uwagę ilość bakterii, które znajdują się siedzeniach samolotów, badacz zaleca podczas lotów noszenie ubrań z długimi rękawami oraz nogawkami, aby skórą nie dotykać zanieczyszczonych powierzchni. Potwierdza to również stewardesa American Airlines, podkreślając, że im więcej skóry zakryjemy, tym lepiej chronimy się przed bakteriami.
Wielu pasażerów wyraziło swoje obawy w mediach społecznościowych, deklarując, że będą teraz zawsze nosić ze sobą środki dezynfekujące. Niektórzy nawet przysięgają, że zaprzestaną podróży lotniczych. "Już nigdy nie polecę" - czytamy w komentarzach. "Mam teraz nową fobię", "Instrukcja bezpieczeństwa nie jest jednak zbyt bezpieczna" - pisali inni komentujący.
Źródło: New York Post
