Wyruszą na wyprawę życia. "Nie zdarzyło się, żebyśmy musieli kogoś wysadzić"
Za kilka miesięcy żaglowiec "Generał Zaruski" wyrusza w swój wyjątkowy rejs. Jednostka to jedyny w Polsce i jeden z nielicznych w Europie tradycyjny, drewniany kecz gaflowy, zbudowany w 1939 r. W rejs będzie nim mogło popłynąć 20 młodych ludzi, którzy przejdą specjalną rekrutację. Nabór właśnie się zaczął.
"Generał Zaruski" to w zasadzie pływający zabytek sztuki szkutniczej i jako taki ma niezwykłą wartość dla pielęgnowania żeglarskich tradycji Gdańska. Miasto jest właścicielem tego żaglowca i to ono wyremontowało statek w 2012 r. Jednostka właśnie przygotowuje się do jubileuszowego rejsu – tym razem na Spitsbergen. Do macierzystego port w Gdańsku wróci dopiero 8 października.
O najbliższą wyprawę oraz warunki na statku, a także doświadczenia, jakie mają szansę zdobyć jego uczestnicy, zapytaliśmy Piotra Królaka, kierownika Gdańskiej Szkoły pod Żaglami oraz byłego kapitana żaglowca "Generał Zaruski".
Katarzyna Wośko: Kiedy wyruszacie w kolejny rejs?
Piotr Królak: Wyruszamy w morze 30 czerwca. Właśnie rozpoczęliśmy nabór uczestników.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niezwykłe ujęcia z drona. Zakątek Polski, którego z tej strony nie znacie
Proszę opowiedzieć, dokąd żaglowiec popłynie, do jakich portów zawinie i jaki jest cel wyprawy.
Rejs zaczyna się 30 czerwca w Gdańsku i trwa ponad trzy miesiące. Ale wyprawa jest podzielona na kilka etapów. Pierwszy z nich to Gdańska Szkoła pod Żaglami, czyli rejs edukacyjny, w który zabierzemy 20 osób w wieku od 18 do 26 lat. Ten etap kończy się na Spitsbergenie, największej wyspie archipelagu Svalbard, na Morzu Arktycznym. Ten etap potrwa blisko miesiąc, a jego uczestnicy wrócą do Gdańska samolotem.
Drugim etapem jest część naukowo-badawcza - wówczas jednostkę zajmą naukowcy z Uniwersytetu Wrocławskiego oraz Polskiej Akademii Nauk, a trzecim etapem będzie coś, co określamy jako rejs z wolnym naborem, czyli zbliżona do komercyjnej forma wyprawy, na którą zaciągnąć się mogą osoby z zewnątrz, począwszy od 15. roku życia. Podróż odbędzie na trasie ze Spitsbergenu do Tromso w Norwegii.
Kto może popłynąć z wami w ramach Gdańskiej Szkoły pod Żaglami?
Rozpoczęliśmy 5 marca nabór dla młodych ludzi w wieku od 18 do 26 lat. Osoby, które chciałby przeżyć tę przygodę, powinny przysłać do nas list motywacyjny połączony z krótką notką biograficzną. Dodatkowo punktujemy nadesłanie pliku audio lub wideo na tematy w jakiś sposób związane z rejsem. Drugą rzeczą, którą bierzemy pod uwagę, jest uczestnictwo w działaniach koła naukowego. Trzecią - doświadczenie żeglarskie, choć w żadnym razie nie jest to warunek udziału. Najważniejsza jest chęć i pasja. Zainteresowani udziałem w rejsie mogą zgłaszać się do 10 kwietnia.
Czy trzeba mieć jakieś szczególne predyspozycje fizyczne?
W zasadzie nie. Oczywiście uczestnicy będą musieli przedstawić zaświadczenie o stanie zdrowia, ale jeśli np. chorują na choroby przewlekłe, które są w stanie kontrolować, to nie dyskwalifikujemy ich. Najważniejsze są chęci. Nie wymagamy też jakiejś wyjątkowej sprawności fizycznej, choć oczywiście trzeba pamiętać, że na żaglowcu każdy uczestnik jest zarazem członkiem załogi i będzie musiał wykonywać różne fizyczne prace.
Czy zdarzyło się kiedyś, że w związku z samopoczuciem, słabością czy charakterem któregoś z uczestników musieliście zrezygnować z jego udziału w dalszym rejsie, czyli mówiąc kolokwialnie: "wysadzić go" w jakimś porcie po drodze?
Nie przypominam sobie takich sytuacji, choć oczywiście - jak zawsze w pracy z młodzieżą - zdarzają się wyzwania. To część procesu, który zachodzi w trakcie rejsu. Określiłbym to w taki sposób: na żaglowcu wszystko jest bardzo intensywne. Zarówno zachwyty, radości, doznania, jak i konflikty, słabości czy złość. Żaglowiec jest pewnego rodzaju narzędziem, który każdy z załogantów wykorzysta po swojemu. Dla jednych najważniejsza w rejsie będzie możliwość poznania technicznych aspektów statku – jak działa, jak nim sterować; a dla innych istotą będą aspekty emocjonalne - przeżycia, interakcje z ludźmi, wschody i zachody słońca.
Interakcje z ludźmi są chyba w tym wszystkim najważniejsze. Mają wręcz działanie terapeutyczne.
Ale wracając do pytania – odkąd pływam z grupami młodzieży - a robię to już ok. 20 lat – nie zdarzyło się, żebyśmy musieli kogoś wysadzić. Zdarzały się sytuacje losowe, rodzinne i ktoś musiał zrezygnować w trakcie, ale na pewno nie ze względu na konflikt w grupie czy słabość fizyczną.
Jak taki kilkutygodniowy rejs zmienia młodych ludzi?
My w czasie takiego rejsu musimy z dwudziestki młodych ludzi, którzy w większości się nie znają, zrobić załogę, czyli grupę osób, które doprowadzą statek do docelowego portu. Statek płynie dzień i noc. Trzeba podzielić się obowiązkami, funkcjami, trzeba gotować - bo na pokładzie nie ma z nami kucharza, trzeba posprzątać. Wiec na pewno uczy to umiejętności współpracy, ale i odpowiedzialności. Tutaj nie da się pewnych rzeczy zrobić samodzielnie, trzeba umieć działać w grupie.
Wiele dni na morzu uczy też wytrzymałości i odporności na trudne warunki – trzeba pamiętać, że płyniemy drewnianym statkiem po morzu przez 24 godziny na dobę. Jest to też doskonały trening zarządzania swoimi zasobami, także swoimi słabościami.
Nie bez znaczenia jest także edukacyjny aspekt wyprawy?
Podczas Szkoły pod Żaglami planujemy położyć nacisk na edukację środowiskową. Płyniemy w miejsce, które kojarzy się z lodowcami i niedźwiedziami polarnymi, które mamy oczywiście zamiar zobaczyć, ale chcielibyśmy też m.in. porozmawiać o zmianach klimatu oraz o wpływie człowieka na wrażliwy ekosystem Arktyki. Pierwszy tydzień rejsu poświęcony będzie z kolei nauce żeglowania i poznaniu samego żaglowca. Młodzi ludzie poznają obowiązki załogi, podstawy nawigacji, będą musieli nauczyć się współpracy i radzenia sobie z różnymi sytuacjami na morzu.
O wyprawie
Tegoroczna wyprawa na Arktykę odbędzie się w 50. rocznicę pionierskiego rejsu żaglowca "Generał Zaruski" na Spitsbergen. Przez 101 dni gdański żaglowiec pokona 5 tys. mil morskich, odwiedzając 10 portów i pięć polskich stacji polarnych. Chętni mogą się zaciągnąć się na pokład - młodzi w ramach Gdańskiej Szkoły pod Żaglami, starsi w ramach otwartych naborów na wybrane etapy wyprawy. Rekrutacja już trwa. Za udział w Gdańskiej Szkole pod Żaglami trzeba zapłacić 9 tys. zł (o ile mamy Gdańską Kartę Mieszkańca), a jeśli jej nie posiadamy – 13 tys. zł.
Szczegóły dotyczące rejsu można znaleźć na stronie zaruski.pl oraz sportgdansk.pl.
Na co dzień STS "Generał Zaruski" o ile nie jest na morzu, cumuje na Motławie w Gdańsku, przy Narodowym Muzeum Morskim na Wyspie Ołowianka. Obecnie "odpoczywa po sezonie" pod namiotem ochronnym.
Katarzyna Wośko, dziennikarka Wirtualnej Polski