Bagaż na lotnisku - wyznania "rzucacza"
Bagaż traktowany jak piłka do kosza, splądrowane torby i tajemnicze zniknięcia naszych osobistych rzeczy. Co właściwie dzieje się z walizkami po odprawie bagażowej na lotnisku? Prawda może zszokować - szczególnie, jeśli usłyszymy ją z pierwszej ręki.
Portal news.com.au przeprowadził wywiad z pracownikiem firmy handlingowej pracującym na jednym z największych lotnisk na świecie. Informacje, którymi się podzielił, mogą posłużyć jako przestroga dla często beztroskich turystów.
Dlaczego giną nasze walizki?!
Najpopularniejszym powodem utraty bagażu jest odprawianie się na ostatnią chwilę - wtedy nasze walizki są najbardziej podatne na zagubienie. Inną, równie częstą przyczyną jest transfer bagażu, gdy mamy lot łączony. Przy przesiadkach nie odbieramy walizek i zdajemy się całkowicie na osoby, które zajmują się ich przeniesieniem z jednego samolotu do drugiego. O ile mamy wpływ na czas odprawy, to w przypadku oczekiwania na lotnisku na kolejny lot nic już nie możemy zrobić.
Rzut walizką do celu
To, w jaki sposób nasze bagaże lądują w samolocie, albo są z niego wypakowywane może przyprawić o dreszcze. Walizki są przerzucane między bagażowymi czy ciskane w kierunku taśmy transportującej je do samolotu, zatem nic dziwnego, że wiele z nich może zostać uszkodzonych w czasie takich „niewinnych” zabaw. Urwane rączki, kółka, pęknięte szwy czy zamki - to najczęstsze skutki agresywnego transportu. - Nie chcemy niczego zniszczyć, ale wiadomo, że takie zachowanie nie jest korzystne dla bagaży, - powiedział pracownik firmy handlingowej. Zaprzecza też, że pracownicy świadomie nadają bagaże na niewłaściwy lot – to już raczej kwestia nieuwagi, czyli tzw. czynnik ludzki.
*Kajak? To też się zmieści! *
Według słów anonimowego bagażowego, rzeczy, które ludzie próbują przewieźć samolotem mogą wzbudzić zarówno zdziwienie, jak i kłopot. Zdarzył się kajak i tyczka do skoku wzwyż, jednak najwięcej problemów sprawiła laska, w której był ukryty… sztylet. Tego typu akcesoria były popularne jeszcze sto lat temu, jednak teraz właściciel musiał się gęsto tłumaczyć służbom celnym z niezbędnego do chodzenia cennego przedmiotu.
*Bagażowy to ma ciężkie życie *
Pracownicy firm handlingowych mają ciężkie życie – dosłownie. Najgorsze jest ładowanie samolotu przy temperaturze przekraczającej 50 stopni Celsjusza, szczególnie, gdy trzeba ściśle ułożyć bagaże w luku. Do tego dochodzi waga walizek - wiele z nich waży ok. 30 kilogramów. Zapach unoszący się z niektórych byłby w stanie powalić nosorożca, bo podróżni często przewożą jedzenie o charakterystycznym zapachu. Do obowiązków bagażowych należy również pomoc matkom z dziećmi lub niepełnosprawnym w dostaniu się do samolotu. - Innym dość nieprzyjemnym przeżyciem była sytuacja, gdy musieliśmy wnieść do samolotu mężczyznę ważącego ok. 130 kg, który wyjątkowo śmierdział. Do tego zsikał się w czasie transportu - powiedział anonimowy bagażowy.
Kradzieże – chleb powszedni?
Na lotniskach zdarzają się kradzieże i nie jest to żadna nowość. Walizki są otwierane przez służby celne, ale także przez samych bagażowych. Kłódki czy paski zabezpieczające nie stanowią istotnej przeszkody, a bałagan w naszych rzeczach często uniemożliwia stwierdzenie czy rzeczywiście coś zginęło. Giną kosmetyki, ubrania, jedzenie czy nierozważnie pozostawiony sprzęt elektroniczny. Na europejskich lotniskach często łupem nieuczciwych bagażowych padają rzeczy należące do profesjonalnych sportowców. „Na naszym lotnisku często bywają drużyny biorące udział w rozgrywkach piłkarskich Ligi Mistrzów czy Ligi Europejskiej. Kiedyś jeden z pracowników zatrzymał dla siebie opaskę kapitańską słynnego klubu”. Anonimowy bagażowy podkreślił jednak, że kradzieże zdarzają się niezwykle rzadko.
Po takich wyznaniach można przypuszczać, że pracownicy firm handlingowych decydują się na podróż wyłącznie z bagażem podręcznym. Okazuje się, że nie – nadają bagaże tak samo jak inni pasażerowie: "Wystarczy mieć porządną walizkę na kółkach, a dla pewności owinąć ją na lotnisku przezroczystą folią". Wtedy będziemy mieć więcej pewności, że nikt nam do niej nie zajrzy i przy okazji czegoś sobie nie przywłaszczy.
A jak to wygląda w Polsce?
W lipcu na Lotnisku im. Fryderyka Chopina w Warszawie wybuchł skandal związany z firmą handlingową, której pracownicy regularnie okradali bagaże podróżnych. Od stycznia 2013 roku odnotowano tam aż 45 kradzieży. W 26 przypadkach dotyczyło to osób, które odlatywały z Warszawy, a w 19 - dla których Okęcie było portem docelowym. Po przeprowadzonej akcji ustalono tożsamość złodziei, a w ich mieszkaniach odnaleziono zaginione przedmioty. Lotnisko tłumaczy się, że bagażowi nie są pracownikami lotniska, a firmy zewnętrznej i to ona może ich pociągnąć do odpowiedzialności. Kradzież czy zniszczenie bagażu należy zgłosić przewoźnikowi – wtedy otrzymamy stosowne odszkodowanie.
at/if