Latarnia morska przy ujściu rzeki Douro, Porto, Portugalia
Początek 2014 roku przyniósł huraganowy wiatr na zachodnim wybrzeżu Europy. Począwszy od Portugalii, przez północną Hiszpanię i Francję, na Wyspach Brytyjskich kończąc oceaniczne fale rozbijają się o nadmorskie miejscowości. Wysokość fal na Morzu Kantabryjskim i Oceanie Atlantyckim sięga 12 metrów.
Fale są tak wysokie, że w nadmorskich kurortach Galicji, Kantabrii, Kraju Basków czy Walii morze wdarło się do miast. Zalanych jest kilkaset piwnic i garaży. Wiele ulic pokrywa metrowa warstwa piany, jaką naniosły fale. Podmyte są szosy i tory kolejowe, zatonęło kilka kutrów rybackich. Na północnym wybrzeżu Hiszpanii zakazano zbliżania się do plaż. Mimo to tysiące osób łamie zakaz, aby podziwiać sztorm. "Zawsze tu przychodzę, kiedy są wysokie fale i fotografuję. To moja pasja, choć wiem, że ryzykuję" - przyznała pewna mieszkanka Galicji.
Z powodu zagrożenia nadmorskie pasaże są patrolowane przez policję. Z radia i telewizji płyną apele o rozsądek. W Valdovino nieopodal A Coruni (Hiszpania) 12-metrowa fala porwała 4 członków jednej rodziny. Policja uratowała jedną osobę. Odnaleziono ciało innego i wciąż trwają poszukiwania dwóch pozostałych.
Sztormowa pogoda w okresie świątecznym wyrządziła duże szkody w nadmorskich miejscowościach zachodniego wybrzeża Wielkiej Brytanii, w które uderzyła 8-metrowa fala.
Sztormy poważnie zakłóciły transport kolejowy i drogowy w niektórych rejonach. Nadal obowiązują ostrzeżenia przed lokalnymi powodziami w 320 miejscowościach Anglii i Walii oraz 32 w Szkocji.