Trwa ładowanie...

Izolacja wewnątrz izolacji. Antarktyda w dobie koronawirusa

Kryzys koronawirusowy zmusił wiele krajów na świecie do podjęcia różnych środków, by przeciwdziałać rozprzestrzenianiu się patogenu. Ale wyjątkowe działania były konieczne także w przypadku miejsc odizolowanych od cywilizacji. Jednym z nich jest odcięta od świata Antarktyda, która wciąż pozostaje jedynym kontynentem bez koronawirusa.

Izolacja wewnątrz izolacji. Antarktyda w dobie koronawirusaŹródło: Getty Images, fot: DEA , C.DANI , I.JESKE
d1bqb7s
d1bqb7s

14 mln km kw. lodowej pustyni – tak w skrócie można opisać Antarktydę. Panujące na tym kontynencie warunki czynią go właściwie niezdatnym do życia. Nie oznacza to oczywiście, że miejsce to jest pozbawione turystycznego potencjału. Turystyka ekspedycyjna ma się tam doskonale. Każdego roku na Białym Lądzie nogę stawiają tysiące łowców przygód z całego świata.

Do tego dochodzą stacje badawcze stanowiące tymczasowy dom dla naukowców prowadzących tam badania i pomiary. Ale kryzys, z którym mierzy się obecnie cały świat, odcisnął też swoje piętno na tym nieprzyjaznym dla człowieka regionie świata, powodując, że stał się on jeszcze bardziej "odłączony" od reszty globu.

Inne oblicze koronawirusowej izolacji

Jak nietrudno zgadnąć, pojawienie się wirusa SARS-CoV-2 w takim miejscu stanowiłoby poważny problem dla bezpieczeństwa przebywających tam obecnie osób. Aby nie dopuścić do takiej sytuacji, podjęto wszelkie możliwe środki ograniczające ryzyko. Osoby rezydujące tam na co dzień, które jak nikt inny wiedzą, czym jest odseparowanie od cywilizacji, przyznają, że pod wieloma względami życie tam stało się teraz jeszcze trudniejsze.

Zobacz też: Nowa wyspa na Antarktydzie

Nie są realizowane rejsy oraz loty. Statki przestały przypływać już na początku marca, a realizacja lotów zakończyła się pod koniec tego samego miesiąca. Naukowcy właściwie zamknęli się w swoich bazach, czekając na rozwój sytuacji.

d1bqb7s

Ruch turystyczny na Antarktydzie, który w ostatnich latach systematycznie i dynamicznie rósł, oczywiście całkowicie zamarł. Nikt nie ma wątpliwości, że wprowadzenie ograniczeń, gdy chodzi o turystykę w tym miejscu, było konieczne. W innym wypadku wirus wcześniej czy później na pewno by tam dotarł. Dowodów nie trzeba szukać długo.

Getty Images
Źródło: Getty Images, fot: Wolfgang Kaehler

Na początku kwietnia media poinformowały, że u pasażerów i załogi jednego ze statków, który zmierzał w kierunku Antarktydy, wykryto obecność koronawirusa. Na 217 osób przebywających na pokładzie, u 128 wynik był pozytywny. 6 osób wymagało szybkiej interwencji lekarskiej – relacjonował CNN.

Piekło ekstrawertyków

Ci, którzy izolacji na Anarktydzie doświadczają w największym stopniu, opowiadają o swoich odczuciach. Wśród nich jest Alejandro Valenzuela Pena, który przebywa na terenie Chilijskiego Terytorium Antarktycznego. Stwierdził on, że w tej chwili kontynent ten został całkowicie odłączony od świata, nie mając z nim żadnego namacalnego kontaktu. Pozostała jedynie łączność telefoniczna.

d1bqb7s

- Jesteśmy szkoleni do tego, by żyć w izolacji, ale teraz, w tych zupełnie wyjątkowych okolicznościach, które obserwujemy, żyjemy w czymś, co należałoby nazwać izolacją wewnątrz izolacji – powiedział cytowany przez agencję Reutera Alejandro Valenzuela. - Bazy zostały pozamykane i od tamtej pory jesteśmy w sensie dosłownym odizolowani.

Co można robić, gdy prowadzone działania muszą zostać zredukowane, a łączność ze światem zostaje jeszcze bardziej ograniczona? Większość czasu koncentruje się na walce z nudą. Nie jest to proste, bo spora część aktywności, do których przyzwyczajeni są członkowie takich baz, została zabroniona, np. czasowo wstrzymano organizację zawodów sportowych, m.in. popularnych w stacjach antarktycznych turniejów koszykówki czy tenisa stołowego. Obecnie nie są organizowane też spotkania pomiędzy członkami różnych stacji badawczych.

W normalnej rzeczywistości te wizyty, składane sobie wzajemnie przez pracowników baz, reprezentujących różne kraje i kultury, były codziennością. Teraz popularna i będąca jednym z niewielu przejawów życia towarzyskiego aktywność także została wstrzymana. Zamknięty został także prowadzony przez Rosjan sklep z pamiątkami. Z takiego przybytku korzystać mogli turyści na Wyspie Króla Jerzego, ale w obecnej sytuacji jego funkcjonowanie pozbawione było sensu.

d1bqb7s

Ale na Antarktydzie nie tylko zwiększono jeszcze bardziej dystans społeczny. Zaostrzono też zasady dotyczące higieny, które jeszcze przed wybuchem pandemii były dość restrykcyjne. Przedstawiciel argentyńskich placówek na Antarktydzie wyjawił, że pracownicy zlokalizowanych na tym kontynencie baz naukowych i wojskowych już na początku lutego otrzymali szczegółowe instrukcje, które mają pomóc w uchronieniu się przed infekcją.

W amerykańskich placówkach przypomniano o wszystkich protokołach, które mają pomagać w przeciwdziałaniu zakażeniom. Dodatkowo na kontynencie pracownikom wykonywane są testy na obecność wirusa. Niektóre z baz, np. australijska i niemiecka, wyposażone są też – tak na wszelki wypadek – w respiratory. Te wszystkie działania, nakazy i zakazy przynoszą oczywiście skutek. Na tę chwilę Antarktyda jest jedynym kontynentem i jednym z nielicznych już regionów świata, gdzie przy informacji o zakażonych nową odmianą koronawirusa widnieje cyfra "0".

d1bqb7s

Świat upodobnił się do Antarktydy?

Można powiedzieć, że na kontynencie życie się zatrzymało. Wiele badań nie jest obecnie realizowanych. Nowi pracownicy się nie pojawiają, a tam, gdzie to było możliwe, kadra została uszczuplona do niezbędnego minimum, a część załóg dostała zgodę na powrót do domów. Te powroty są jednak w wielu przypadkach bardzo utrudnione. Wiele krajów tranzytowych, które są wykorzystywane podczas transportu ludzi z/do baz na Antarktydzie, ograniczyło bowiem operacje lotnicze – przypomniał serwis BBC.

Ci, którym udało się dotrzeć do domów, przyznają, że wracając z Antarktydy, można doznać szoku. Świat w dobie koronawirusa bardzo się bowiem zmienił, a pracownicy stacji badawczych mają utrudniony dostęp do środków masowego przekazu.

d1bqb7s

- Bardzo dziwne było obserwowanie rozwoju sytuacji z koronawirusem z perspektywy statku badawczego, który sam w sobie stanowi odizolowane środowisko – powiedział dr Robert Larter z British Antarctic Survey, rządowej agencji Wielkiej Brytanii, prowadzącej prace na Antarktydzie. - Wiedzieliśmy oczywiście, co się dzieje, ale byliśmy oderwani od tej zmieniającej się rzeczywistości, a przyzwyczajenie się do tego, w jaki sposób zmienił się świat, do jakiego wracamy, zajmuje trochę czasu.

Oczywiście sytuacja związana z uszczupleniem kadr i ograniczeniem działalności może mieć wpływ na niektóre z prowadzonych na kontynencie prac, np. związanych z pobieraniem próbek i monitorowaniem zmian klimatu. Ich ciągłość może zostać w tym roku przerwana.

d1bqb7s

A co dalej z tymi, którzy zostali? Wielu przebywających na Antarktydzie członków ekip badawczych jest dalekich od dramatyzowania. Część z nich ma daleko stąd rodziny, a świadomość, że są one bezpieczne, pozwala zachowywać na tym odludziu optymizm. Pracownicy stacjonujący w tym królestwie zimy podchodzą też z wyrozumiałością do wszystkich surowych restrykcji. Wiedzą, że ich wprowadzenie było koniecznością.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

d1bqb7s
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1bqb7s