Trwa ładowanie...
12-11-2012 22:16

Marcin Jamkowski: o nurkowaniu na bałtyckich wrakach

Rozmowa z Marcinem Jamkowskim o największych katastrofach statków: Gustloff, Steuben i Goya na Bałtyku. O skarbach skradzionych przez Szwedów podczas Potopu i zatopionych w Wiśle. I o wypędzaniu diabła z opętanych Koptów w Kairze - a to wszystko w wywiadzie dla Turystyka.wp.pl

Marcin Jamkowski: o nurkowaniu na bałtyckich wrakachŹródło: Marcin Jamkowski, fot: WP
d3dtqyh
d3dtqyh

Rozmowa z Marcinem Jamkowskim o największych katastrofach statków: Gustloff, Steuben i Goya na Bałtyku. O skarbach skradzionych przez Szwedów podczas Potopu i zatopionych w Wiśle. I o wypędzaniu diabła z opętanych Koptów w Kairze - a to wszystko w wywiadzie dla Turystyka.wp.pl

**

Twoja książka "Duchy z głębin Bałtyku. Gustloff, Steuben, Goya" o badaniach bałtyckich wraków - to pokłosie ilu lat nurkowań i zbierania dokumentacji historycznej? Powiedz, jak wyglądają dzisiaj te wraki z II wojny światowej pod wodą i czy kryją jeszcze jakieś tajemnice? **
Zacząłem nurkować w 1992 roku. Właściwie od początku w nurkowaniu interesowała mnie eksploracja. Szybko przejechałem się po klasycznych „divesite’ach” i wiedziałem, że kolejne oglądanie kolejnej rafy zatłoczonej przez turystów podwodnych, może być fajne, ale nasyciłem się tym i szukałem czegoś nowego. Szybko udało mi się dołączyć, jako wolontariusz, do wyprawy archeologów z Uniwersytetu Warszawskiego na Krym. Szukaliśmy śladów miasta i portu Nymphaion, którego część zniknęła pod wodą po trzęsieniu ziemi 24 wieki temu. Znaleźliśmy amfory, kotwice kamienne, obrys murów – to wystarczyło, żeby połknąć bakcyla! Dzięki gronu moich przyjaciół, którzy niedługo później zabrali mnie na Bałtyk, zrozumiałem, że nasze morze to jeden z najciekawszych na świecie akwenów do nurkowania. Mnóstwo wraków, masa z nich dziewiczych, w większości świetnie zachowanych i z nieprawdopodobnymi historiami. Historię Gustloffa, Goi i Steubena usłyszałem pierwszy raz w połowie lat 90. i od tego czasu zbierałem informacje. Kiedy Marynarka
Wojenna RP znalazła wrak Steubena w maju 2004 roku – byłem gotowy.


*Były to największe tragedie morskie! Gustloff i Goya - zostały ochrzczone mianem "Titaników Bałtyku", zginęło 4,5-8 tys. osób, Ty jako reporter zbierałeś losy ludzkie... *
Bo ludzie są najciekawsi. Interesowało mnie to, jak zwykli ludzie byli wplątani w wielkie tryby wielkiej historii. Te „Titaniki Bałtyku” wiozły Niemców – głównie rannych żołnierzy, trochę oficjeli hitlerowskiej wierchuszki z Trójmiasta, sporo marynarzy okrętów podwodnych do walki z konwojami na Atlantyku i nie mniej cywilów. Uczestniczyły w Operacji Hannibal, w czasie której ponad 1000 statków i okrętów przewiozło z Prus Wschodnich na zachód około 2 miliony ludzi. To była największa operacja ewakuacyjna wszech czasów. Polowały na nie radzieckie, albo jak kto woli sowieckie, okręty podwodne. Akurat tą najsławniejszą trójkę na dno posłało dwóch kapitanów – ten zdolniejszy skończył w łagrze, a ten mierny w panteonie radzieckich sław. Rozmawiałem z żyjącą jeszcze piątką rozbitków z tej hitlerowskiej flotylli, z dziećmi tego kapitana od łagru, przegrzebałem archiwa w Niemczech, Rosji i Waszyngtonie i nurkowałem na wrakach. Dużo pracy, ale fascynującej!


*Jak się odnosisz do różnych spekulacji, że np. na Gustloffie jest ukryta do tej pory Bursztynowa Komnata? *
Wydaje mi się dobrze udowodniona teza brytyjskich dziennikarzy, którzy opisali w swojej książce dowody, świadczące, iż spłonęła ona w Królewcu po zdobyciu miasta przez Armię Czerwoną. Są też inne, znacznie bardziej romantyczne, teorie. I pewnie też są na nie dowody. Na Gustloffa z pewnością Bursztynowa Komnata nie trafiła – stała jeszcze w Królewcu, kiedy okręt odbijał od gdyńskiego nabrzeża.


*Niektórzy nurkowie zabrali sobie coś z Gustloffa i potraktowali to jako własne trofea... *
Zbieranie trofeów z Gustloffa, czy innych wraków jest w Polsce nielegalne. Prawo mówi wprost, kiedy, w jakich okolicznościach i pod czyim nadzorem można prowadzić wydobycie przedmiotów z wraków. Na pewno nie wolno tego robić na własną rękę. Musi to być akcja na przykład z archeologami. Co ciekawe, nasze prawo jest w tym względzie bardzo rygorystyczne na tle Unii. Ale takie jest i tyle.
Wydobywanie z Gustloffa zaczęło się w latach 40. kiedy nurkowali na nim nurkowie radzieccy. Były tam też od lat 70. legalne wyprawy prowadzone przez odpowiednie władze morskie z Gdańska. Od czasu do czasu w internecie pojawiają się jednak informacje o „fantach” wyciągniętych z tego wraku później przy jakiś innych okazjach. Nic dziwnego, przez lata pływali na niego bez żadnego nadzoru Polacy, Szwedzi, Niemcy, a nawet Anglicy. Teraz jest bardzo pilnowany – jako cmentarz wojenny.


*A Ciebie nie korciło, żeby jednak zabrać sobie coś na pamiątkę, choćby małe drewienko na dowód, że byłeś, spenetrowałeś, zbadałeś? ;) *
Ja zbieram zdjęcia. Zbieram historie. Wolę to od przedmiotów, które potem i tak zakurzone wylądowałyby w garażu :-)


*Byłeś kierownikiem międzynarodowej wyprawy "National Geographic" na bałtycki wrak Steuben. Reportaż z tej wyprawy opublikowany został w National Geographic i znalazł się na okładce, na całym świecie w 22 językach! Opowiedz, jak do tego doszło. *
Kiedy Polacy znaleźli wrak, dostałem od Marynarki Wojennej skany sonarowe. Przepiękne zdjęcia zrobione przy użyciu fal dźwiękowych pokazujące jak wrak leży na dnie morza. Wziąłem je pod pachę i pojechałem z nimi do Waszyngtonu – do National Geographic. Przekonałem do pomysłu po kolei: redaktora do spraw wypraw, szefa działu foto i zastępcę redaktora naczelnego. Dostałem budżet, od którego zakręciło mi się w głowie i kilka miesięcy czasu. Niespotykany komfort pracy dla dziennikarza. Liczyło się tylko jedno – jakość. Do wyprawy zaprosiłem nurków z Polski, Czech, Niemiec i USA. Fotograf podwodny, Christoph Gerigk, był Niemcem mieszkającym we Francji i dwukrotnym laureatem World Press Photo. Co ciekawe, jego babcia spóźniła się na „Gustloffa”... A w ich dawnym mieszkaniu w Sopocie, jak się okazało, dziś mieszka żona mojego dawnego szefa. Powiew historii więc nam towarzyszył. Z gotowym reportażem, pisanym w trzech krajach, pojechałem do Waszyngtonu, żeby obronić go podczas kolegium redakcyjnego w magazynie – to
tradycyjny rodzaj ostatniej kontroli jakości. Autor prezentuje swoje dzieło i musi umieć odpowiedzieć na każde pytanie, jakie zadać może mu grupa najważniejszych redaktorów i szefów działów – w sumie z 50 osób. Naczelny był zadowolony i postanowił dać Steubena na okładkę. Wieczorem odpaliłem szampana!


*Brałeś też udział w badaniu współczesnego podwodnego cmentarzyska, promu Estonia, który zatonął na Morzu Bałtyckim kilkanaście lat temu i pochłonął ponad 850 osób. *
To była wyprawa organizowana przez Niemców z grupy nurkowej Grid Tech. Mieli poważne wątpliwości co do wyników oficjalnego dochodzenia. Pobrali próbki z okolic furty dziobowej, która według raportu miała się rozszczelnić i dali je metalurgom z USA. Trzech z czterech zapytanych naukowców znalazło w strukturze metalu zmiany charakterystyczne dla metalu po eksplozji semteksu. To było szalenie tajemnicze. Swoje wieloletnie dziennikarskie śledztwo w tej sprawie prowadziła niemiecka dziennikarka Jutta Rabe. I ona twierdzi, że tuż po rozpadzie ZSRR ktoś na promie szmuglował wycofywany sprzęt wojskowy. No i jak to zwykle bywa w takich sytuacjach – coś poszło nie tak. Ile w tym prawdy – nie wiadomo. Ja nie jestem zwolennikiem teorii spiskowych i zazwyczaj szukam wyjaśnień najprostszych. Ale tutaj wciąż to jest bardzo niejasne.


**Znamy płetwonurków, którzy są poszukiwaczami skarbów i sporo kiedyś nagromadzili np. amfor z nurkowań w Albanii do rzymskich statków sprzed 2 tys. lat albo np. pamiątek z II wojny światowej wyłowionych z jezior. Jaki masz do tego stosunek? **
Mój kolega archeolog mówi, że każdy przedmiot wyciągnięty z kontekstu jest stracony. Jest tylko „fantem” – ładnym obiektem. Ale cała informacja historyczna, archeologiczna, która mu towarzyszyła bezpowrotnie znika...


*Zdarza Ci się pisać również reportaże uczestniczące, np.ostatnio zrobiłeś dla Newsweeka reportaż o śmieciarzach koptyjskich w Kairze, żyłeś z nimi przez dwa tygodnie. Pojawił się też wątek religijny: o wypędzaniu diabła z Koptów opętanych Złym... *
Wspaniali ludzie! Ujęła mnie ich niewiarygodna religijność. Mieli w sobie coś z żarliwości, ale i naiwności, pierwszych Chrześcijan. Było w tym coś ujmująco niemodnego. W naszym świecie zachodnim kwestie wiary i religijności są bardzo prywatne. Dla nich są pierwszoplanowe. Przyciągnęła mnie ta ich inność. Obserwowanie tego jak żyją na tej swojej wyspie w morzu muzułmanów i jak odnajdują godność w potwornie upadlającej pracy - było dla mnie dużym przeżyciem. I wyzwaniem. Są bardzo nieufni, nie chcą się fotografować. Zamieszkałem z nimi i przez kilka pierwszych dni nie zrobiłem ani jednego zdjęcia. Piłem kawkę w ich knajpkach, paliłem z nimi sziszę i gadałem. I po kilku dniach nie miało już znaczenia, czy jestem z aparatem, czy bez. Zaufali mi, dopuścili do swoich tajemnic. Pokazali jak żyją na jednym wielkim śmietniku, nie tracąc ani na chwilę radości życia. I pozwolili wziąć udział w egzorcyzmach. Wstrząsających!


*Teraz jesteś w trakcie przygotowywania filmu dokumentalnego o skarbach sztuki skradzionych przez Szwedów podczas Potopu i zatopionych w Wiśle na wysokości Warszawy. Ostatnio uczestniczyłeś w operacji wydobycia 12 ton zabytków! *
To akcja, którą zaczęliśmy z dr Hubertem Kowalskim i dr Justyna Jasiewicz z UW trzy lata temu. Szukaliśmy ładunku szkuty, barki wiślanej, która zatonęła 350 lat temu. Wiozła zabytki ukradzione przez Szwedów w czasie Potopu z Zamku Królewskiego w Warszawie. Przez pierwsze dwa sezony znaleźliśmy - figę. Dopiero rok temu wydobyliśmy pierwsze marmurowe zabytki. Do dziś mamy 12 ton marmurów – dekoracji rzeźbiarskich, elementów wystroju, posadzek, ram, parapetów, kul armatnich, fontann, kół XVII-wiecznych wozów itd. Kiedy Pani Prezydent Warszawy odwiedziła nasze wykopaliska, (a może „wyplukaliska”:) ), zastanawiała się, do którego muzeum powinny trafić po konserwacji. Cała ta historia jest tak niesamowita, że od początku wraz z moim przyjacielem i reżyserem Konstantym Kulikiem postanowiliśmy kręcić o tym film. Będzie nosił tytuł „Uratowane z Potopu”. Premiera na początku 2014 r.


*Jesteś pasjonatem! Jakie masz najbliższe plany nurkowe? Podobno za kilka tygodni wybierasz się do Sierra Leone (zachodnia Afryka) na pierwszą w ten rejon wyprawę nurkową. Nieodkryte białe plamy na dnie Atlantyku? *
Tak! Właśnie tak! A poza tym idzie listopad, słoty i chłody, a moje ulubione buty zimowe to... sandały! :-) Ale mówiąc serio, będziemy z gronem przyjaciół z Explorers Club szukać wraków w miejscu, do którego jeszcze nie było żadnej wyprawy nurkowej. A to miejsce jest bardzo ciekawe – Sierra Leone ma najlepszy naturalny port w tej części Afryki. Było ruchliwym centrum morskim handlu ludźmi, metalami i kością słoniową przez długie stulecia. I również miejscem, gdzie zatrzymywały się konwoje w czasie obu wojen światowych. Kilka lat temu skończyła się tam krwawa wojna o równie krwawe diamenty. I jest szansa na zajrzenie pod wodę. Szkoda byłoby nie wykorzystać!

d3dtqyh

| *Marcin Jamkowski *(urodzony w 1970) - polski dziennikarz, podróżnik, fotograf i filmowiec. Członek The Explorers Club. Absolwent Wydziału Chemii Uniwersytetu Warszawskiego. Od 1995 pracował w Gazecie Wyborczej jako dziennikarz działu nauki. Pisał artykuły z dziedziny chemii, paleontologii, antropologii, nowych technologii, sportów ekstremalnych, a także reportaże z wypraw wspinaczkowych i nurkowych. W latach 2000-2007 związany z National Geographic Polska. Początkowo był autorem tekstów i zdjęć, potem zastępcą redaktora naczelnego, a w 2005 został redaktorem naczelnym magazynu National Geographic. Kierował też polską edycją dwumiesięcznika "National Geographic Traveler". Od 2007 jest szefem firmy Adventure Pictures, niezależnym dziennikarzem naukowym i fotografem wyprawowym, współpracującym m.in. z Newsweekiem, National Geographic Polska, Focusem, Kontynentami. W latach 2009-2010 dostał stypendium fundacji Knight'a i studiował na amerykańskich uniwersytetach – MIT i Harvardzie. Brał udział w licznych
wyprawach – wspinaczkowych do Afryki (Maroko, Mali, Madagaskar), wyprawie do źródeł Amazonki w Peru, badaniu zatopionego wraku promu Estonia (Bałtyk) oraz poszukiwaniu podwodnych ruin greckiego miasta Nymphaion na Krymie. W 2004 r. kierował międzynarodową wyprawą na wrak okrętu Steuben, a w latach 2009-2012 współkierował wyprawą która odnalazła na dnie Wisły XVII-wieczne zabytki zrabowane w czasie Potopu Szwedzkiego z warszawskiego Zamku Królewskiego. Jest autorem książki "Duchy z głębin Bałtyku. Gustloff, Steuben, Goya" o badaniach bałtyckich wraków. |
| --- |

d3dtqyh
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3dtqyh