Trwa ładowanie...

Polka w Kanadzie. Pokazuje, jak różnorodny jest to kraj

– Kanada to nie jest eldorado jak trzydzieści lat temu, ale wciąż zachwyca – mówi Monika Grzelak, autorka bloga o życiu w północnoamerykańskim państwie. Nazwała go "6757km.com" – bo taki dystans dzieli ją od rodzinnych stron w Polsce.

Polka w Kanadzie. Pokazuje, jak różnorodny jest to krajŹródło: Archiwum prywatne, fot: Monika Grzelak
dy0smj7
dy0smj7

Magda Owczarek, WP: Na blogu opisujesz Kanadę i Kanadyjczyków. Jeden z twoich fotograficznych projektów zatytułowałaś "Love across Canada". Jak wpadłaś na taki pomysł?

Monika Grzelak: Na co dzień pracuję jako fotograf. Wymarzyłam sobie tę pracę, ale po sfotografowaniu kolejnego ślubu poczułam, że potrzebuję odmiany. Nie chciałam automatycznie realizować podobnych do siebie zamówień, potrzebowałam inspiracji artystycznej. Zawsze chciałam przejechać Kanadę na rowerze, ale nie mogłam sobie pozwolić na to, żeby spędzić w drodze kilka miesięcy.

Monika Grzelak
Źródło: Monika Grzelak

Zdecydowałam się na samotną podróż samochodem z Toronto do Tofino na Wyspie Vancouver i z powrotem. Przejechanie 13344 km zajęło mi 5 tygodni i jeden dzień. Na mojej drodze spotkałam i sfotografowałam 18 par, każdej z nich zadałam 8 tych samych pytań na temat ich związku i Kanady. Na realizację tego projektu zdecydowałam się przed wystąpieniem o kanadyjskie obywatelstwo. Po siedmiu latach życia tutaj mogłam się już o nie ubiegać, ale zależało mi, żeby nie był to tylko papierek bez znaczenia. Chciałam lepiej zrozumieć Kanadę, naprawdę poczuć się jej częścią, poznać ludzi, którzy się tu urodzili lub tak jak ja postanowili sobie tutaj ułożyć sobie życie na nowo.

Monika Grzelak
Źródło: Monika Grzelak

Czego szukałaś w Kanadzie?

Po studiach pracowałam w jednej z warszawskich agencji reklamowych. Zaczęłam rozglądać się za własnym mieszkaniem, ale żeby je kupić, musiałabym wziąć kredyt na 30 lat. Przerażało mnie to, chciałam taką decyzję dobrze przemyśleć. Zamiast do banku wybrałam się w roczną podróż. Nie planowałam przeprowadzki na stałe, chciałam przeżyć jakąś przygodę, a przy okazji poprawić angielski, dlatego pomyślałam o Australii lub Kanadzie. Ta druga prowadziła program wymiany międzynarodowej International Experience Canada, w ramach którego dostałam roczną wizę i pozwolenie na pracę.

Kelowna, fot. Monika Grzelak
Źródło: Kelowna, fot. Monika Grzelak

Jak spędziłaś tamten rok?
Na początku trafiłam do Edmonton w prowincji Alberta, ale przytłoczyły mnie tamtejsze odległości: żeby móc się tam swobodnie poruszać, trzeba mieć samochód, a ja nie chciałam wyrabiać prawa jazdy i wydawać większych pieniędzy. Po trzech tygodniach przeniosłam się do Toronto, gdzie dostałam się na staż w oddziale agencji reklamowej, która zatrudniała mnie w Warszawie. W kanadyjskim biurze pracowałam przez rok. W tym czasie poznałam mojego przyszłego męża, Polaka, który od dzieciństwa mieszka w Kanadzie.

dy0smj7

Zdecydowaliśmy, że najpierw spróbujemy ułożyć wspólne życie tutaj, a potem zobaczymy. Ale moje podanie o przedłużenie wizy i pozwolenia na pracę zostało odrzucone. W Kanadzie łatwiej jest uzyskać zgodę na stały pobyt przedstawicielom pożądanych zawodów, ale account w agencji marketinowej do nich nie należy, na takie stanowisko są setki chętnych. Musiałam wrócić do Polski. W międzyczasie zdecydowaliśmy się na ślub, potem mogłam już wyjechać do Kanady na stałe. Miałam szczęście, bo mogłam wrócić do poprzedniej pracy.

Tofino / Monika Grzelak
Źródło: Tofino / Monika Grzelak

Dziś prowadzisz własną firmę

Moim marzeniem było zawodowe zajmowanie się fotografią. Po kilku latach zdecydowałam się na założenie własnej działalności. Sam proces jest w Kanadzie bardzo prosty, dużo trudniej jest o pozyskanie klientów. Na początku było ciężko, ale dziś, po trzech latach, wychodzę na tym lepiej niż pracując w agencji, co daje mi dużo satysfakcji. Specjalizuję się w sesjach indywidualnych – ślubnych, zaręczynowych i rodzinnych, prywatnie interesuje mnie fotografia krajobrazowa i podróżnicza. W planach mam napisanie książki o Kanadzie, a jesienią wystawę zdjęć z projektu "Love across Canada". Chciałabym go rozszerzyć o edycję europejską, australijską i azjatycką, które złożą się na całość "Love across the world".

Ashley i Adam, fot. Monika Grzelak
Źródło: Ashley i Adam, fot. Monika Grzelak

Jak wybrałaś pary, które wzięły udział w projekcie?

Szukałam ich przez znajomych i na Facebooku. Dołączyłam do lokalnych grup w miastach i prowincjach, które zamierzałam odwiedzić. W zamian za poświęcony czas oferowałam zdjęcia. Dostałam dużo zgłoszeń, spośród nich starałam się wybrać pary w różnym wieku, różnego pochodzenia, a nawet płci. Zależało mi na pokazaniu, jak różnorodne jest kanadyjskie społeczeństwo. Drugą bohaterką zdjęć stała się piękna kanadyjska przyroda.

Maritza i Brandon, fot. Monika Grzelak
Źródło: Maritza i Brandon, fot. Monika Grzelak

Jak przygotowałaś się do samotnej podróży przez cały kraj?

Zaczęłam od przygotowania samochodu. Wykupiłam dodatkowe ubezpieczenie i opcję automatycznego połączenia z satelitą w razie, gdybym miała wypadek. Przeszłam też kurs pierwszej pomocy. Rozplanowałam sobie trasę, żeby rozsądnie rozłożyć siły. Najtrudniejszy był pierwszy docinek z Toronto do Calgary (3300 km). Przez sześć dni codziennie pokonywałam po 500-600 km. Choć był początek kwietnia, złapał mnie atak zimy, było -27 st. C. Potem trochę zwolniłam, robiłam sobie przerwy na fotografowanie pejzaży, na przykład w Górach Skalistych czy Kolumbii Brytyjskiej. Wracało mi się dużo przyjemniej, bo znałam już trasę, miałam też lepszą pogodę.

Monika Grzelak
Źródło: Monika Grzelak

Która para najbardziej zapadła ci w pamięć?

Arden i Roberta z miejscowości Campbell River na Vancouver Island. Mają lat 87 i 84 lata, razem są od 63. Nie wyglądają na swój wiek, rozpiera ich energia i optymizm. Dwa dni przed sesją wrócili z wakacji na Hawajach. Zachwyciła mnie ich radość życia. Dbają nie tylko o siebie nawzajem, ale też o swoje życie towarzyskie osobno, każde z nich ma własne grono znajomych.

Roberta i Arden, fot. Monika Grzelak
Źródło: Roberta i Arden, fot. Monika Grzelak

Podróżują, snują plany na przyszłość. Kiedy spytałam, dlaczego zgodzili się wziąć udział w mojej sesji, odpowiedzieli, że to kolejna przygoda, a oni życie traktują jak jedną wielką przygodę. Też bym tak chciała w ich wieku!

Monika Grzelak
Źródło: Monika Grzelak

Może po prostu starość w Kanadzie jest przyjemniejsza niż w Polsce?

Na pewno, choć wiele zależy od osobowości i od miejsca, w którym się mieszka. Kanada to ogromny kraj, każda prowincja jest jak inne państwo. Mieszkańcy Vancouver Island słyną z długowieczności, pewnie dzięki otoczeniu oceanu i czystego górskiego powietrza. Ale to mit, że Kanada jest rajem na ziemi. To już nie jest to eldorado, jakie znamy z opowieści Polaków, którzy wyjechali tu w latach 80. i 90. ubiegłego wieku. Standard życia uległ pogorszeniu, koszty utrzymania są wysokie, ceny nieruchomości bardzo wzrosły.

Monika Grzelak
Źródło: Monika Grzelak

Przemierzając kraj widziałam biedę. Kanadyjczyków często nie stać na wakacje w ich kraju, wybierają tańsze Karaiby. Od ludzi spotkanych w czasie tej podróży słyszałam, że widziałam więcej Kanady niż oni przez całe swoje życie. Widać zasada "cudze chwalicie, swego nie znacie" sprawdza się na całym świecie.

dy0smj7

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz też: Kanada otwiera granice imigrantom. Przyjmie milion osób

dy0smj7
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dy0smj7