Trwa ładowanie...
d11um8w
węgry
18-10-2007 14:16

Przez kraj Paloców i wschodni brzeg Zakola Dunaju

To najkrótsza trasa biegnąca w większej części przez wyżynny i odludny komitat Nógrád. Zobaczymy na tej trasie kilka urokliwych historycznych miasteczek i ruin zamków na wzgórzach oraz dwie „czarne perły” – park paleontologiczny ze skamielinami sprzed ponad 20 mln lat oraz wioskę, w której zachowała się charakterystyczna dla regionu zabudowa z początku ubiegłego stulecia.

d11um8w
d11um8w

[

To najkrótsza trasa biegnąca w większej części przez wyżynny i odludny komitat Nógrád. Zobaczymy na tej trasie kilka urokliwych historycznych miasteczek i ruin zamków na wzgórzach oraz dwie „czarne perły” – park paleontologiczny ze skamielinami sprzed ponad 20 mln lat oraz wpisaną na listę UNESCO wioskę, w której zachowała się w stanie niemal nienaruszonym charakterystyczna dla regionu zabudowa z początku ubiegłego stulecia. A towarzyszyć nam będą w tej wędrówce tajemniczy „palocowie”. Centrum Salgótarján leży 8 km na południe od przejścia granicznego Šiatorská Bukovinka/Somoskőújfalu. Od strony słowackiej prowadzi tu droga nr 585, która za granicą węgierską zamienia numer na 21. Przejście przekroczyć można także pociągiem i jeżeli uda nam się kupić przejściówkę z Bukovinki do Somoskőújfalu, bilet kosztuje wówczas dosłownie grosze. Tuż za
przejściem lokalna droga odbija w lewo do >>Somoskő<<, gdzie wznoszą się ruiny średniowiecznego zamku, wybudowanego po najeździe tatarskim przez ród Kacsicsów. Budowla ta jest bodaj najlepszym symbolem arbitralności granic ustalonych po I wojnie światowej, gdyż przebiega przez szczyt 526-metrowego wzgórza, a tym samym i przez… dziedziniec zamkowy. Dlatego na ewentualne zwiedzanie należy się koniecznie wybrać z paszportem! Słowakom dostało się nieco więcej, bo np. ciekawe kazamaty, a także niezwykłe bazaltowe formacje skalne zwane „organami”. Warto wspomnieć, że zamek ma dla Węgrów, a głównie dla miłośników literatury szczególne znaczenie, gdyż to tu największy węgierski poeta doby renesansu Bálint Balassi poznał opiewaną później w swych pieśniach panią na zamku, Annę Losonczy (która niestety była już wówczas zamężna). Droga, która prowadzi na zamek od strony przejścia granicznego rozdziela się w Eresztvény. Jeśli zamiast w kierunku granicy, udamy się nią w głąb kraju, po kilometrze zobaczymy odchodzący na
prawo szlak przy schronisku turystycznym. Doprowadzi on nas do widocznych z daleka kolejnych ruin XIII-wiecznego zamku Salgó. Ta wznosząca się na nieco wyższym bazaltowym wzgórzu (625 m) budowla, mimo iż z daleka prezentuje się bardzo interesująco, zachowała się w nieco gorszym stanie od swojej sąsiadki. Historia zamku wiedzie nas znów do rodziny Kacsicsów i do wywodzącego się z niej bana Simona, który w 1213 r. wziął udział w spisku na małżonkę króla Andrása II, Gertrudę. Potem budowla wielokrotnie zmieniała właścicieli, wśród których znalazł się też Bálint Balassi. Niestety, poeta nie nacieszył się długo zamkiem, z którego tak blisko było do wspomnień o miłości do Anny Losonczy – rok, w którym otrzymał zamek, okazał się jego ostatnim. Z budowlą wiąże się jeszcze jeden literacki wątek – w 1845 r. ruiny odwiedził i upamiętnił w wierszu Salgó sam Sándor Petőfi. • ]( \"http://bezdroza.pl\" )Salgótarján • Szécsény • Zęby rekinów z Ipolytarnóc • Hollókő • Tajemniczy lud Paloców • Balassagyarmat • Wschodni brzeg Zakola Dunaju i wzgórza Börzsöny • Vác


[

Węgry. Na ostro i słodko Prezentowane materiały pochodzą z przewodnika turystycznego po Węgrzech opublikowanego nakładem wydawnictwa Bezdroża. ]( \"http://bezdroza.pl\" )

[

Salgótarján Już na samym początku przemysłowo-wielkopłytowa panorama 50-tysięcznego Salgótarján może rozczarować – brak urokliwej starówki daje się jednak prosto wytłumaczyć niezwykłymi dziejami miasta. Oto stoimy oko w oko z jednym z najszybszych i największych przykładów industrializacji na terenie Węgier. W 1845 r., gdy rozpoczynano budowę pierwszej tutejszej kopalni węgla, Salgótarján było wioską zamieszkiwaną przez ok. 1000 mieszkańców. W 1867 r. dotarła tu kolej, a w następnych latach obok Kopalni Węgla
Kamiennego im. św. Stefana powstały huta szkła i huta żelaza oraz elektrownia. W 1922 r. Salgótarján zostało miastem, a w 1950 r. zadecydowano o przeniesieniu tu stolicy komitatu z historycznego, kościelno-szlacheckiego Balassagyarmat. Władze komunistyczne w ogóle mocno inwestowały w Salgótarján, nawet mimo tego, iż już w połowie lat 60. rozpoczął się proces zastępowania przemysłu ciężkiego przemysłem lekkim. Fő tér to przykład „pudełkowej” architektury lat 60. z bezbarwnymi fasadami 3-gwiazdkowego hotelu Karancs oraz domu kultury, natomiast przylegający doń Erzsébet tér otaczają już budynki kolejnej dekady, z 15- i 18-piętrowymi blokami projektu Gézy Magyara na czele. Kolejny plac to Múzeum tér. Tu znajduje się Nógrádi Történelmi Múzeum, czyli Muzeum Historyczne Komitatu Nógrád z bogatą i interesującą ekspozycją poświęconą zmianom stylu życia mieszkańców tych terenów na przestrzeni ostatnich dwóch stuleci. To wszystko nie wystarczyłoby jednak, by przyciągnąć tu tysiące turystów. Ci ostatni ściągają tu
wiedzeni głównie chęcią zobaczenia Muzeum Górnictwa (Bányászati Múzeum, Zemlinszky Rezső u. 1, urządzonego w nieczynnej kopalni. W jego skład wchodzą pawilon wystawowy z kolekcją sprzętów górniczych i eksponatów geologicznych oraz część podziemna, czyli fragment dawnego kopalnianego szybu. Od biorącej początek kilka kroków od muzeum uliczki Alkotmány odchodzi ścieżka prowadząca na zwieńczone wieżą telewizyjną wzgórze Pipishegy (340 m), z którego roztacza się szeroka panorama na okolicę. Wzdłuż ścieżki wznoszą się stacje kálvárii, czyli drogi krzyżowej. Salgótarján często zmienia oblicza. W styczniu staje się areną pokazów tańca ludowego, w maju gości na międzynarodowym festiwalu zespoły dixielandowe (odmiana jazzu), a dwa miesiące później przyjmuje w ramach Sci-Fi Hungarocon pasjonatów science fiction. Z innych imprez cyklicznych warto wymienić sierpniowy Wesoły Targ i Regionalny Dzień Słowacki w listopadzie. Odległości pomiędzy ośrodkami na tej trasie są wyjątkowo małe. Salgótarján dzieli od Szécsény
zaledwie 30 km. Trasę tę (droga nr 22) pokonuje dziennie ponad 40 autobusów, jazda trwa ok. 50 min. • ]( \"http://bezdroza.pl\" )Powrót do strony głównej

[

Szécsény „Małe miasto o wielkiej historii” – tak piszą zazwyczaj o 7-tysięcznym Szécsény miejscowi historycy i krajoznawcy. Można też zaryzykować twierdzenie, że motywem przewodnim tej „wielkiej”, toczącej się poza spokojnym i sennym życiem codziennym historii były spory. Zresztą i w życiu codziennym bywało różnie. Pierwsza wzmianka o osadzie pochodzi z 1219 r. i głosi, że jeden z tutejszych mieszkańców domagał się odszkodowania rzędu 5 marek od 7 okolicznych chłopów. Była to naówczas wielka suma – równowartość 10 wołów, więc chłopi stanowczo oponowali. Miało już dojść do sądu bożego, czyli próby rozgrzanego żelaza, ale ostatecznie stanęło na kompromisie w wysokości 3 marek. W latach 30. XIV w. osiadło tu 12 franciszkanów i wkrótce Szécsény otrzymało miejskie przywileje. Życie toczyło się wówczas w cieniu zamku, który w dobie walk z
Turkami był jednym z ważniejszych ogniw zamków przygranicznych. W 1552 r. Szécsény dostaje się w ręce Turków, ale administracyjnie oznacza to nawet nobilitację, gdyż staje się stolicą tureckiej jednostki administracyjnej, sandżaku. Miasto odbite zostaje ostatecznie dopiero przez Jana Sobieskiego w 1683 r., ale w tym czasie przyjmowało chętnie powstańców Bocskaia i Bethlena, a i później odegrało ważną rolę podczas powstania Rakoczego. W 1705 r. doszło tu bowiem do wydarzenia, uważanego dotąd za najważniejsze w historii miasta. Na polach Borjúpást odbywał się wówczas sejm, na którym Franciszek Rakoczy został obwołany księciem. Po upadku powstania nadszedł gorszy dla miasta okres. W 1886 r., nie mogąc sprostać wymogom nowych czasów, Szécsény straciło nawet na 100 lat prawa miejskie. Po potężnym zamku zachowały się do dziś zaledwie dwie baszty, mieszczące wystawę prezentującą średniowieczne więzienie i komnatę wartownika. Już w 1. poł. XVIII w. na miejscu zamku powstał barokowy pałac Forgachów. W budynku pałacu
ma siedzibę dziś historyczno-archeologiczne Kubinyi Ferenc Múzeum. • ]( \"http://bezdroza.pl\" )Powrót do strony głównej

[

Zęby rekinów z Ipolytarnóc Polityk i naukowiec doby oświecenia Kubinyi Ferenc, którego imię nosi muzeum w Szécsény, był tą osobą, która pierwsza zainteresowała się znaleziskami w okolicach wioski Ipolytarnóc, wciśniętej dziś w kąt przy granicy ze Słowacją. Początkowo znaleziska uznawano za tanią sensację, podobno zaczęło się od dzieciaków sprzedających wypłukiwane przez wodę z piaskowca skamieniałe zęby rekinów. Potem jednak zęby zaczęto liczyć i okazało się, że jest prawdziwa naukowa sensacja – rekinów doliczono się kilkudziesięciu, wszystkich sprzed 23 mln lat. Otwarta w 1986 r. ścieżka geologiczna wprowadza nas w ów świat płytkiego, ciepłego morza sprzed milionów lat, w którym obok rekinów żyły koralowce i ślimaki, a także pozwala zobaczyć odciśnięte w skale odciski łap i kopyt 11 gatunków zwierząt i ogromnej ilości subtropikalnej
roślinności oraz skamieniałe fragmenty wielkiej sekwoi. Całe to bogactwo zachowało się dzięki erupcji wulkanu przed 20 mln lat – olbrzymie pokłady lawy pokryły wówczas cały obszar i pozwoliły w skale zatrzymać czas. Ipolytarnóc ubiega się o przyjęcie na Listę światowego dziedzictwa UNESCO. Lepiej zachował się XIV-wieczny kościół i klasztor Franciszkanów przy Haynald u. 7, pomimo że i tu na przełomie XVII i XVIII w. dokonano licznych przeróbek. Od barokowego wystroju odbiegają jednak liczne elementy gotyckie, ze wspierającym zakrystię ośmiokątnym filarem, wspornikach, zwornikach i zwieńczonych ostrym łukiem oknach na czele. Renowacja z 1976 r. przyniosła kolejne ważne odkrycia, m.in. potrójną niszę do siedzenia na południowej ścianie i orientowaną na Mekkę wnękę modlitewną mihrab, uznawany odtąd za najbardziej na północ wysunięty zabytek architektury tureckiej na Węgrzech. Przy głównej ulicy miasteczka (oczywiście zwanej imieniem Franciszka Rakoczego) wznosi się jeszcze jeden ciekawy obiekt, a mianowicie
„krzywa wieża strażacka”. Dwupiętrową wieżę wzniesiono w 1820 r. na miejscu dawnej dzwonnicy, a od 1893 r. strażacy używali jej do obserwowania okolicy. Kiedy w 1905 r. nowy budynek ratusza zasłonił widoczność, wieża zyskała dzisiejszy wygląd poprzez dobudowanie do niej trzeciego i czwartego piętra. Jedno tylko stale się zmienia: ze względu na zapadanie się gruntu wieża pochyla się stopniowo ku północy, zasługując coraz bardziej na miano „krzywej”. Hollókő leży 17 km na południe od Széchény. Choć oznacza to zboczenie z głównej trasy, nie możemy pominąć tej pierwszej wpisanej na listę UNESCO wioski, do której dojazd autobusem zajmuje zaledwie 30 min. • ]( \"http://bezdroza.pl\" )Powrót do strony głównej

[

Hollókő Można by powiedzieć, że Hollókő zostało wpisane na Listę światowego dziedzictwa UNESCO za sprawą ognia, który rozszalał się tu w 1909 r. Sprawiło to bowiem, iż znaczna część wioski została odbudowana w tym samym czasie, zachowując niezwykłą spójność stylistyczną. Pod względem struktury ta niezwykła wioska-skansen jest zwykłą ulicówką, której główną arterię stanowi Kossuth utca. Autobusy dojeżdżają do przecznicy Dózsa György, oddzielającej wschodnią, młodszą Nową Wieś (Újfalu) od zabytkowej Starej Wsi (Ófalu). Niejako wstępem do tej drugiej jest centrum informacyjne Pajtakert, gdzie zaopatrzyć się można w mapki, broszury, a także przedmioty ludowego rękodzieła. Dalej czas wydaje się zatrzymany: znikają samochody, pojawia się bruk, mieszkańcy wsi chodzą ubrani w ludowe stroje. Ma się wrażenie, że za chwilę wyjedzie furmanka
napełniona sianem, ktoś wyprowadzi na pastwisko krowę, ktoś inny zacznie rąbać drewno na podwórku. Ale nie, w Hollókő jest zawsze niedzielnie, odświętnie, uroczyście. Stroje wykrochmalone, pachnące, chałupy pobielone, nawet dziatki nieumorusane. Trochę żal, że to wszystko tylko na pokaz, nie naprawdę… Ale i to, co się zachowało, może oczarować. Oto idealna struktura ulicówki: długa droga i biegnące od niej pod prostymi kątami nadziały, a pośrodku osiedla, niczym na wyspie, wznosi się bielony kościółek z drewnianą wieżą. I on został odbudowany po pożarze, ale nieco wcześniejszym, z 1889 r. A wokół 67 zabytkowych chałup, wszystkie bielone wapnem, wzniesione na wysokich kamiennych podmurówkach i pokryte dwuspadowymi dachami. Domy stoją szczytami do drogi, a wzdłuż ich dłuższej ściany mieszczą się 3 izby. Z ganku wstępuje się do kuchni, gdzie zimą najlepiej było spać na przypiecku. Obok znajduje się komora, gdzie składowane były niegdyś ziarna i gdzie spali nieraz starsi domownicy. Od frontu natomiast, od ulicy,
ulokowana jest tzw. „czysta izba” z ołtarzykiem, przeznaczona wyłącznie dla gospodarza domu z żoną i szanownych gości. Tradycyjnie, gdy rodzina się powiększała, domy przedłużano, dlatego niektóre z nich osiągnęły znaczną długość. • ]( \"http://bezdroza.pl\" )Powrót do strony głównej

[

Tajemniczy lud Paloców Hollókő urosła do rangi symbolu kultury i tożsamości zamieszkujących komitat Nógrád palócok. Do dziś sprzeczne są różne opinie wyrażane na temat historii i przynależności tej grupy. Jedni upatrują w nich stary szczep madziarski, inni wywodzą ich nazwę od słowiańskiego połowiec, a więc płowowłosy, które to miano nadawano Kumanom, chcąc w nich widzieć potomków tego ludu. Jedno jest pewne – mimo iż palócok (po węgiersku nazwy grup etnicznych i narodowych zapisuje się małą literą) zamieszkują tylko niewysokie wzgórza Cserhát, mają cechy typowe dla górali: zadziorność, ciekawość świata, wszechstronne uzdolnienia, humor oraz głębokie przywiązanie do ziemi i tradycji. No i oczywiście nigdy nie powiedzą o sobie, że są palócok – ci mieszkają przecież dopiero za następną górą. Do niedawna przedstawicieli tej grupy można było
jednak odróżnić na podstawie specyficznego (i nieco zabawnego dla Węgrów) dialektu. Obecnie niestety gwara paloców zanika, tak samo jak ich barwne stroje ludowe, ale i dziś na ulicach Budapesztu można zobaczyć nieraz ubrane w charakterystyczne krótkie, obszerne spódniczki starsze kobiety. Najbardziej niezwykłe były spódnice panien na wydaniu – spod kolorowej jedwabnej spódniczki wystawało wówczas 6, 8, a nieraz i 10 bufiastych halek. Podobno w ten sposób dziewczyny przydawały sobie nieco w biodrach, by zachęcić kawalerów do oświadczyn poprzez pokazanie, że są silne i zdrowe. Dziś jednak zachwyceni panowie patrzą raczej na pękate halki jak na znakomitą oprawę dla zgrabnych nóg góralek z Cserhátu. Pod nr 94 mieści się zabytkowa tkalnia, w której ubrane w stroje ludowe kobiety opowiadają i pokazują tradycyjne metody tkania, haftowania i barwienia płótna. Gdy nie ma zbyt wielu turystów, a okażemy odpowiednie zainteresowanie, może i nam dostać się jaka robota. Droga za tkalnią prowadzi na wysokie na 360 m wzgórze
Szárhegy, gdzie wznoszą się średniowieczne ruiny zamku, od których nazwę zapożyczyła z czasem i wioska. Hollókő oznacza dosłownie Kruczy Kamień i wiele legend tłumaczy tę jakże intrygującą nazwę. Przewija się w nich zwykle motyw porwania dziewczyny, paktu z diabłem i odbicia branki przez kruki. Według dokumentów zamek wzniósł znany nam już ród Kacsicsów. Dalsze losy budowli także przypominają dzieje opisanych wcześniej na tej trasie zamków: w 1552 r. twierdzę zdobyli Turcy, a w 1683 r. odbił ją Jan III Sobieski. Potem było jednak gorzej, gdyż cesarz Leopold I zarządził zburzenie zamku, który stał się na kolejne dekady niewyczerpanym źródłem budulca, a objęty ochroną został dopiero w latach 60. ubiegłego wieku. W stosunkowo najlepszym stanie zachowały się do naszych czasów dawne skrzydło pałacowe, mury zewnętrzne i wewnętrzne oraz pięciokątna wieża z XIII w. Z Hollókő zawracamy do Szécsény, skąd do Balassagyarmat jest ok. 20 km. Drogę tę (nr 22) pokonuje codziennie ok. 40 autobusów, podróż trwa 25 min. •
]( \"http://bezdroza.pl\" )Powrót do strony głównej

[

Balassagyarmat Dziwną, długą nazwę zawdzięcza miasto w połowie osiadłemu tu plemieniu madziarskiemu Gyarmat i zamieszkałemu w XV w. rodowi Balassa. Dokumenty wspominają po raz pierwszy o osadzie w 1244 r., a niecałe 200 lat później otrzymuje ona status miasta polnego. Niestety, w okresie wojen z Turkami wyludnia się całkowicie na skutek wielkich zniszczeń. Mimo to już w 2. poł. XVII w. ludność zaczyna na powrót zapełniać miasto, które w 1790 r. staje się stolicą komitatu Nógrád. Funkcję tę odbiorą mu dopiero władze komunistyczne, które przyznały ją przemysłowemu Salgótarján. Głównym placem 20-tysięcznego miasteczka jest plac Republiki, Köztarsaság tér. Tu, pod nr 6, wznosi się zbudowana w stylu klasycystycznym w latach 30. XIX w. dawna siedziba władz komitatu. Historia tego obiektu w sposób nietypowy może dla budynków władzy wiąże się z
literaturą: oto w latach 40. XIX w. po urzędniczej drabinie piął się tu autor najwybitniejszego węgierskiego dramatu, Tragedii człowieka, Imre Madách, a 30 lat później jeden z najwybitniejszych węgierskich pisarzy, „piewca ziemi Paloców”, Kálmán Mikszáth. Postaci obu literatów upamiętniono przed budynkiem, przy czym Mikszáth doczekał się jedynie popiersia, a Madách naturalnej wielkości monumentu, na którym przedstawiony jest z podniesioną ręką, jakby powtarzał ostatnie słowa swego wielkiego dramatu, wypisane na postumencie pomnika, by człowiek walczył i wierzył, ufając (oryginalna gra znaczeniowa niemal nieprzetłumaczalna na język polski). Kilka kroków na południe od placu znajduje się Palóc-liget, czyli dosłownie Lasek Połowców. Rzeczywiście zgromadzone tu atrakcje poświęcone są tajemniczym mieszkańcom komitatu Nógrád. Przede wszystkim jest tu Palóc Múzeum z bogatym działem archeologicznym, historycznym i przyrodniczym oraz częścią etnograficzną, przedstawiającą tradycyjne życie Połowców za pomocą tzw.
rytów przejścia, czyli obrzędów związanych z narodzinami, zaślubinami i śmiercią. Oczywiście nie mogłoby tu zabraknąć bogatych strojów i haftów połowieckich, a także instrumentów muzycznych. Z muzeum sąsiaduje zagroda chłopska zwana Palóc Ház, składająca się z charakterystycznego dla okolic długiego domu mieszkalnego z krużgankiem, stajni, chlewu i komory do tłoczenia oleju. Kompleks nie jest oryginalną, zachowaną w całości zagrodą – poszczególne jego części przyjechały z Bocsárlapujtő, Litkér i Patvarc. W ostatnich latach na podwórzu zagrody pojawiła się kapliczka maryjna. Jako ciekawostkę można dodać, że w ogrodzie Muzeum Paloców ustawiono pomnik dedykowany bohaterskim kobietom węgierskim, które po wielekroć w historii wojen z Turkami broniły przygranicznych zamków, gdzie pozostała zaledwie garstka żołnierzy. Jak wspomniano wyżej, po wyludnieniu miasta pod okupacją turecką napłynęli tu osadnicy z wielu krajów. Co prawda niewiele zachowało się z czasów ich bytności, ale warto rzucić okiem choćby na malutką,
urokliwą cerkiewkę serbską przy Szerb u. 5, gdzie mieści się dziś sala wystawowa. Dobrze jest także obejrzeć stary cmentarz żydowski, gdzie zachowały się nagrobki wyznawców ortodoksyjnego judaizmu, a zainteresowanych kulturą żydowską odsyłamy do prywatnej kolekcji Ipoly-menti Zsidó Múzeum przy Hunyadi u. 24. Wreszcie nie powinno się pominąć barokowego kościółka katolickiego przy głównej ulicy, w którego bocznym ołtarzu spoczywa podarowana miastu w 1759 r. szklana trumna z relikwią św. Felicjana. • ]( \"http://bezdroza.pl\" )Powrót do strony głównej

[

Wschodni brzeg Zakola Dunaju i wzgórza Börzsöny Węgrzy mawiają nieraz, że jest traktowany nieco po macoszemu w stosunku do cieszącego się sławą w szerokim świecie zachodniego brzegu. To fakt, iż nie ma tu królewskich rezydencji – kontynuują – w rodzaju Esztergomu i Wyszehradu, ale za to z przeciwnego brzegu można je dopiero obejrzeć w pełnej krasie! I to jest pierwszy atut wschodniego brzegu. Ale jest ich więcej: a jeden z podstawowych to większy spokój. Położenie zaś jest podobne: choć nie tak stromo, ale jednak jak na wzgórzach Pilis na zachodnim brzegu, tak i tu wulkaniczne wzgórza Börzsöny opadają do samej rzeki. Vác to stolica wschodniego brzegu, ale i za nim położonych jest kilka miejscowości wartych wspomnienia. Z Kismaros kolejka wąskotorowa dojeżdża do Királyrét, skąd początek bierze kilka szlaków turystycznych w głąb lasów
Börzsöny; Nagymaros to historyczne miasteczko otoczone dziś winnicami i kasztanowymi gaikami, a w Zebegény zachowały się XVIII-wieczne domy słowackich majstrów leśnych. Do osady powinni też wybrać się miłośnicy węgierskiej secesji, jako iż to w tym stylu znakomity siedmiogrodzki architekt Károly Kós zaprojektował tu wespół z Bélą Jánszkym w końcu pierwszej dekady ubiegłego wieku urokliwy kościół Marii Panny. Około 10 km w głąb Bözsöny od miejscowości Szob leży malutka dziś wioska Márianosztra, skąd w 1382 r. Ludwik Węgierski wysłał do Polski 16 palotynów, którzy w przyszłości zaopiekować się mieli obrazem Jasnogórskiej Pani. Od XVIII w. w głównym ołtarzu tutejszego kościoła Marii Panny mieści się czczona jako słynąca cudami kopia częstochowskiego obrazu. Droga na północ od Szob biegnie wzdłuż granicznej rzeczki Ipoly. Mało kto z zagranicznych turystów zatrzymuje się w tych stronach i mało kto wie, że w liczącym 1000 mieszkańców Nagybörzsöny znajdują się aż dwa gotyckie kościółki, w tym jeden tzw. „górniczy”
(od herbu górniczego), młyn wodny z niewielką wystawą dotyczącą przemysłu młynarskiego oraz regionalna zagroda w XVII-wiecznym domu górniczego majstra, gdzie oglądać można m.in. charakterystyczne dla regionu czarne hafty. • ]( \"http://bezdroza.pl\" )Powrót do strony głównej

[

Vác Opuściliśmy odludny, acz gościnny kraj Paloców – Vác to już zupełnie inny ośrodek, to dumne, ruchliwe miasto biskupie położone w Zakolu Dunaju, w pobliżu stolicy. Historia biskupstwa sięga czasów samego króla Stefana, a Vác jako miasto jest już wymieniane w dokumencie z 1075 r. Były to czasy panowania króla Gézy I, który dokończył budowy tutejszej katedry i tu kazał się pochować w 1077 r. Po najeździe tatarskim istniały tu już dwa ogrodzone oddzielnymi murami miasta: węgierskie i niemieckie, ale końcem rozwoju obu było zdobycie miasta przez Turków w 1544 r. Odbity z rąk tureckich Vác odrodził się w nowej barokowej szacie, a do jego nowego kolorytu wiele wnieśli przedstawiciele różnych narodowości. XVIII w. był także czasem ambitnych biskupów: braci Althan, Károlya Esterházyego, a szczególnie Kristófa Migazziego – wszyscy zostawili
ślady swego urzędowania w kamieniu. Vác pełnił też ważną rolę w okresie reform i może właśnie dlatego właśnie to miasto połączyła z Pesztem pierwsza na Węgrzech linia kolejowa wybudowana w 1846 r. Z obu dworców skierujmy się ku rzece ulicą Széchenyiego. Tą drogą dojdziemy do upamiętniającego wybuch peszteńskiej rewolucji 1848 r. trójkątnego Március 15 tér. Plac otaczają barokowe w większości budynki kościelne i świeckie: ratusz miejski, dawne szlacheckie kolegium, a dziś instytut głuchoniemych, dawna cerkiew serbska, w której obecnie odbywają się wystawy czasowe, a wreszcie tzw. fehérek temploma, czyli – powiedzmy – „kościół białohabitowców”, nazwany tak z racji urzędujących w nim dominikanów. W 1994 r. na placu doszło do niezwykłego odkrycia. Oto w piwnicach znaleziono cmentarną kryptę używaną w latach 1731 – 1801 przez duchownych i ludność świecką. Poukładane na sobie pod sufit trumny przedstawiały niezwykły widok, a wkrótce okazało się, iż ze względu na niezwykłe właściwości klimatyczne krypty doskonale
zachowały się nie tylko trumny, ale i ciała oraz ubrania nieboszczyków. Było to oczywiście odkrycie na wielką skalę, ale już nawet trumny przyniosły niesamowity materiał do badań. Warunki klimatyczne krypty były bowiem tak doskonałe, iż zachowały się oryginalne barwne zdobienia trumien z umieszczanymi nań symbolami śmierci: czaszkami, zgasłymi świecami, sowami i klepsydrami. Jeden z napisów na skrzyni posłużył za nazwę dla prezentowanej dziś kolekcji znalezisk z krypty zwanej Memento Mori. Inna placówka muzealna na placu to Skarbiec Katedralny pod nr 4. Z placu skierujmy się aleją Köztarsaság na południe, na Szentháromság tér. Plac ten nazwę swą zawdzięcza pięknemu pomnikowi Trójcy Świętej z połowy XVIII w., przypisywanego Antalowi Contiemu. Przy placu wznosi się barokowy kościół i klasztor Pijarów, którego osobliwością jest zrobione z luster weneckich tabernakulum, a pijarskie kolegium przylega do Konstantin tér, gdzie znajduje się późnobarokowa katedra. Monumentalną świątynię z portykiem wspartym na
korynckich kolumnach i figurami 12 apostołów zaprojektował zamieszkały w Wiedniu Francuz – Isidore Carnevale. Jasne, raczej chłodne wnętrze sprzyja kontemplacji, a na sklepieniu widnieją wspaniałe freski Franza Antona Maulberscha: Tryumf św. Trójcy i Nawiedzenie Elżbiety. Malowidła ścienne, zdobiące nawę poprzeczną i prezbiterium, pochodzą z lat 40. XX w. Zawracając na plac Március 15 i podążając dalej, przejdziemy obok wybudowanego w 1777 r. na zlecenie Marii Teresy kompleksu kolegium dla szlachetnie urodzonej młodzieży o nazwie Theresianum. Niestety od połowy XIX w. kompleks ten pełni funkcję więzienia, które w ostatnim półwieczu nadało słowu Vác szczególnej grozy, gdyż to tu zsyłano z najcięższymi wyrokami więźniów politycznych. Szokujące wrażenie robi ten więzienny kompleks w środku biskupiego miasta, szczególnie w zestawieniu z sąsiadującym z nim łukiem triumfalnym, wzniesionym w 1764 r. z okazji wizyty cesarzowej Marii Teresy w mieście. Ostatni z arcyciekawych zabytków eklezjalnych Vácu kryje się przy
wjeździe do miasta od strony Budapesztu. Jest to tzw. Hétkapolna, czyli kompleks 7 kapliczek symbolizujących 7 boleści Matki Boskiej, wiodących do centralnej kaplicy. Według legendy tu dwaj książęta i późniejsi królowie: Géza i László gotowali się na rozprawę z królem Salomonem i prosili Boga o wsparcie. Do Budapesztu jest z Vác 30 km. Najszybsze autobusy pokonują tę trasę w 45 min, dojeżdżając do dworca Árpád híd. Koleją można dotrzeć na dworzec Nyugati w pół godziny, o ile pociąg nie zatrzymuje się na żadnych stacjach. • ]( \"http://bezdroza.pl\" )Powrót do strony głównej

_ Źródło: Bezdroża _

d11um8w
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d11um8w