Potrafi zepsuć popołudnie lub wieczór dowolnej liczbie osób, jego wrzask jest w stanie zakłócić koncert zespołu, a pielucha obrzydzić kolację biesiadnikom z sąsiednich stolików. O kim mowa? O rozwydrzonym dziecku. Pytanie brzmi: czy to na pewno wina dziecka, czy może jednak jego rodziców?