Magaluf - hiszpańska Sodoma i Gomora
Magaluf to niewielka miejscowość położona na Majorce. Od lat jest miejscem, do którego tysiące turystów rocznie, głównie z Wielkiej Brytanii, przyjeżdża w poszukiwaniu ”dobrej zabawy”. Główną atrakcją jest tu możliwość nieograniczonego imprezowania, picia na umór i nieobyczajnego zachowywania się. Niestety, kończy się to często wypadkami, także ze skutkiem śmiertelnym. W tym roku, podczas uprawiania tzw. balconingu, czyli skakania pomiędzy hotelowymi balkonami lub do basenu, zginęło już sześć osób. Tyle co w zeszłym roku przez cały sezon.
Magaluf to niewielka miejscowość położona na Majorce. Od lat jest miejscem, do którego tysiące turystów rocznie, głównie z Wielkiej Brytanii, przyjeżdża w poszukiwaniu ”dobrej zabawy”. Główną atrakcją jest tu możliwość nieograniczonego imprezowania, picia na umór i nieobyczajnego zachowywania się. Niestety, kończy się to często wypadkami, także ze skutkiem śmiertelnym. W tym roku, podczas uprawiania tzw. balconingu, czyli skakania pomiędzy hotelowymi balkonami lub do basenu, zginęło już sześć osób. Tyle co w zeszłym roku przez cały sezon. Czy władzom uda się okiełznać zdeprawowaną młodzież?
Za 30 euro można spędzić noc, wypijając w okolicznych barach tyle alkoholu, ile jest się w stanie – tego typu „wycieczki po barach”, skierowane głównie do brytyjskich nastolatków, są organizowane przez lokalne firmy i znane jako _ bar crawls _. W zeszłym roku głośny był skandal związany z oferowaniem kobietom darmowego alkoholu w zamian za seks oralny w nocnych klubach. Do sieci wypłynął filmik z jednej z takich „zabaw”, podczas której nastolatka miała kontakty seksualne z 24 mężczyznami. Jak mówią pracujący w *Magaluf *barmani czy DJ-e, taki proceder ma miejsce od lat.
Brytyjscy turyści *już od kilku dobrych lat wiodą prym w Europie pod względem szokujących imprez i pijaństwa, *sieją zniszczenie i swoim zachowaniem gorszą nie tylko mieszkańców, ale także innych wypoczywających. W ciągu roku średnio ponad pięć tysięcy obywateli Zjednoczonego Królestwa jest aresztowanych, a wiele z nich może spędzić lata w zagranicznych więzieniach – donosi Daily Mail. Jak wynika z ankiety Moneycorp przeprowadzonej wśród 2 tys. mieszkańców Wielkiej Brytanii, aż dla 24 proc. Brytyjczyków główną ideą urlopu jest tzw. wypoczynek alkoholowy, a jednym z najważniejszych kryteriów przy wyborze kierunku jest liczba barów, klubów i knajp. Najatrakcyjniejszą dla nich ofertę mają hiszpańskie wyspy Majorka i Ibiza.
Właśnie ten trend wykorzystuje Magaluf. Jednak władze miasteczka zdały sobie sprawę, że powszechne pijaństwo i rozpusta prowadzi nie tylko do fatalnej reputacji, ale długofalowo także do wzrostu liczby wypadków, w tym śmiertelnych. Od 9 czerwca 2015 r. obowiązuje nowe prawo, którego zapisy nakładają ograniczenia m.in. na sprzedawców alkoholu i organizatorów _ bar crawls _ oraz porządkują zachowanie samych turystów.
Głównym zakazem jest wprowadzenie prohibicji na ulicach między 22:00 a 8:00. W tych godzinach nie można spożywać alkoholu poza barami czy hotelami. Sprzedaż procentowych napojów w sklepach została zakazana między północą a godziną 8:00 rano.
Organizatorzy i miejsca obsługujące _ bar crawls _ również muszą dostosować się do nowych regulacji. Grupa imprezowiczów od czerwca może składać się z maksimum 20 osób (w przeszłości zdarzało się, że liczyły one nawet 350 uczestników) i powinna być zgłoszona w celu akredytacji. W barze z turystami musi przebywać przedstawiciel organizatora oraz ochroniarz. Natomiast lokal podczas wieczoru może przyjąć tylko jedną „alkoholowa wycieczkę”.
Turyści muszą się natomiast liczyć z wysokimi mandatami, od 750 do 3000 euro, za publiczne obnażanie się i oddawanie moczu. Policja ma również surowo karać wszystkie przypadki _ balconingu _. W ciągu ostatnich lat podczas pijackich pokazów brawury na hotelowych balkonach zginęło kilkanaście osób. Z roku na rok liczba ta się powiększa.
Przez dwa tygodnie od wprowadzenia nowych regulacji policja stosowała tzw. łagodne podejście. Funkcjonariusze nie nakładali mandatów, a właścicieli lokali jedynie napominali. Turyści nie robili sobie nic z ograniczeń i imprezowali jak dotąd, często chwaląc się tym w mediach społecznościach. Jednak pod koniec czerwca Andreu Serra, nowy zastępca burmistrza ds. bezpieczeństwa, oświadczył, że mandaty będą nakładane bez odwołania na wszystkich łamiących nowe zasady.
where can i read these new magaluf laws cos i just wanna know how many am gonna be breakin LOL TORTURED
— Jordan Bate (@Jorduuuun) June 9, 2015
_ Z ang.: gdzie mogę przeczytać o tych nowych zakazach w Magaluf, bo chcę wiedzieć jak wiele z nich złamię _
Szacuje się, że na Baleary rocznie przyjeżdża ok. 1 mln Brytyjczyków, zostawiając przychody w wysokości 800 mln euro. Lokalni przedsiębiorcy są zaniepokojeni, że wprowadzone prawo, jeśli tylko będzie skutecznie egzekwowane, odstraszy turystów. Jednak radzie miasta, nie bacząc na konsekwencje ekonomiczne, zależy na poprawie reputacji Magaluf, znanego wśród turystów pod nazwą „Shagaluf” (z ang. shag – uprawiać seks).
Urszula Drukort-Matiaszuk/ik