20-latek zginął na stoku
20-latek zginął w poniedziałek po południu,
zjeżdżając na nartach w masywie Pilska. Młody mężczyzna wypadł z
trasy i uderzył w drzewo. To pierwszy tak tragiczny wypadek tej
zimy w Beskidach - dowiedziała się PAP od rzecznika żywieckiej
policji Pawła Roczyny.
Mężczyznę znalazł inny narciarz. Wezwał pomoc, ale mimo reanimacji nie udało się uratować 20-latka. Do tragedii doszło na prostym odcinku trasy numer 1, na Hali Buczynki. Okoliczności wypadku nie są znane.
Ratownicy GOPR poinformowali, że tej zimy interweniowali już około 540 razy. Najczęściej były to drobne urazy rąk i nóg. Zdarzały się także poważniejsze obrażenia kręgosłupa i narządów wewnętrznych.
GOPR i policja apelują o rozwagę na trasach narciarskich. W Beskidach w wielu miejscach warunki są trudne.
(PAP)